Uncja złota po raz pierwszy w historii kosztowała ponad 2 400 dolarów. Teraz jest tańsza, ale ponowne poprawianie rekordu wszech czasów jest prawdopodobne – powodem jest eskalacja konfliktu militarnego na Bliskim Wschodzie. W niepewnych czasach kruszec pełni rolę wyjątkowo bezpiecznej przystani.
/DAVID GREY /AFP
- Skok ceny złota w dużym stopniu można wytłumaczyć działaniem samonapędzającego się wehikułu finansowego. Wielu inwestorów kupowało kruszec, by „nie przegapić wspaniałej okazji pomnożenia zysków”
- Uncja złota jest rekordowo droga na rynku polskim i kosztuje około 9 500 złotych. Nawet na przełomie lutego i marca 2022 roku, czyli w pierwszych dniach napaści Rosji na Ukrainę, jej cena była nieco niższa
- Zarówno banki centralne, jak i inwestorzy indywidualni, w ostatnim czasie kupują duże ilości złota. Kruszec jest dla nich potencjalnym stabilizatorem portfela inwestycyjnego
Reklama
Tuż przed weekendem cena uncji złota została wywindowana do rekordowego poziomu 2 448 dolarów. W tym momencie komentatorzy skrzętnie podliczali, że kruszec podrożał o ponad 20 proc. w ciągu zaledwie dwóch miesięcy. Kilka godzin później cena gwałtownie spadła do 2 360 dolarów, co nie zmienia faktu, że nadal jest bardzo wysoka.
W piątek 12 kwietnia drożało także srebro, czyli „uboższy brat złota”. W jego wypadku mieliśmy do czynienia ze skokiem notowań do 29,87 dolara za uncję, a potem cofnięciem się do 27,95 dolara. Srebro jest najdroższe od ponad trzech lat.
Czas nadmiernej ekscytacji
Wielu analityków podejrzewało, że piątkowy niezwykle podwyższony popyt na złoto mógł być w dużym stopniu efektem samonapędzającego się wehikułu finansowego. Trochę jak w przypadku kryptowalut, liczni inwestorzy kupowali kruszec, bo bali się, że „przegapią wspaniałą okazję pomnożenia zysków”.
Cena złota przez wiele godzin rosła, nawet wtedy, gdy zwiększała się siła amerykańskiego dolara, którego kurs zazwyczaj porusza się w przeciwnym kierunku niż notowania kruszcu. W końcu jednak dolar, który w ciągu dwóch dni podrożał z 3,92 zł do prawie 4,03 zł, przyczynił się do obniżenia ceny złota pod koniec piątkowych notowań.
Przy okazji ustanowiony został historyczny rekord kursu uncji „królewskiego metalu” w polskiej walucie, który zbliżył się do 10 tysięcy złotych, a ostatecznie weekend przywitał ceną około 9 500 złotych. Nawet na przełomie lutego i marca 2022 roku, czyli w pierwszych dniach napaści Rosji na Ukrainę, uncja była nieco tańsza.
W połowie zeszłego tygodnia Natasha Kaneva z JPMorgan w wywiadzie dla Bloomberg TV powiedziała, że „rynek złota ma tendencję do nadmiernej ekscytacji„. Dodała, że takie nastroje mogą doprowadzić cenę uncji nawet do poziomu 2 500 dolarów. – Aby ten cel cenowy stał się rzeczywistością potrzebujemy spadku inflacji w USA, a także potwierdzenia, że Fed faktycznie będzie dokonywał cięć stóp procentowych – podsumowała Natasha Kaneva.
Geopolityczna cena złota
Dziś już wiemy, że te warunki nie są spełniane, gdyż inflacja w Stanach Zjednoczonych wzrosła z 3,2 do 3,5 proc., a amerykański bank centralny pierwszą obniżkę stóp procentowych przeprowadzi najwcześniej po wakacjach. Jednak Dorota Sierakowska, analityk rynków surowcowych w DM BOŚ, zwraca uwagę na inne czynniki, które sprzyjają wysokim cenom złota. Najważniejsze to wielkie zakupy kruszcu przez banki centralne i sytuacja polityczna na świecie.
„Zarówno banki centralne, jak i inwestorzy indywidualni, w ostatnim czasie kupują duże ilości złota ze względu na jego status tzw. bezpiecznej przystani. W obliczu napięć geopolitycznych i niepewności związanej z tempem wzrostu gospodarczego, wiele osób traktuje złoto jako potencjalny stabilizator portfela inwestycyjnego” – czytamy w raporcie Doroty Sierakowskiej.
Warto w tym miejscu przywołać także dane zgromadzone przez Bloobmerga, z których wynika, że chińskie fundusze ETF na złoto od końca marca odnotowały ogromny, sięgający około 40 proc., wzrost napływu środków. Analitycy twierdzą, że inwestorzy w Chinach uciekają do bezpiecznych aktywów, gdyż ich sektor nieruchomości nadal się kurczy, a rynek akcji radzi sobie niewiele lepiej.
Rynki wyceniły irański odwet
Ogromne znaczenie dla cen wielu surowców będzie mieć atak Iranu na cele militarne w Izraelu (w sobotę wieczorem Iran wystrzelił w kierunku Izraela ponad 300 dronów oraz rakiet. Według informacji izraelskiej armii blisko 99 proc. celów udało się zestrzelić), a także ewentualna odpowiedź Izraela na to uderzenie.
Atak Iranu miał być odwetem za izraelskie uderzenie na irański kompleks dyplomatyczny w Damaszku, w którym zginęło siedmiu oficerów, w tym dwóch dowódców Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Ponadto Iran może zablokować Cieśninę Ormuz, ważny światowy szlak żeglugowy.
„Jak widzieliśmy to w poprzednich miesiącach, złoto zwykle zyskuje na wartości w okresach podwyższonego ryzyka geopolitycznego” – napisali w najnowszym raporcie ekonomiści Bloomberga.
Kruszec czeka na niższe stopy
Niezależnie od rozwoju wydarzeń na Bliskim Wschodzie, na ceny surowców, w tym także złota, wpływ będą mieć trendy czysto ekonomiczne, głównie amerykańskie. Wielu ekonomistów jest zdania, że nawet jeśli – w obliczu ciągle wysokiej inflacji – Rezerwa Federalna rozpocznie obniżki stóp procentowych dopiero we wrześniu tego roku, to sam ten fakt będzie sprzyjać wzrostowi cen złota. Taki będzie efekt nawet niewielkiego złagodzenia polityki monetarnej, po tym jak była ona systematycznie zaostrzana w latach 2022-23.
Co więcej, Krzysztof Miazga, członek zespołu Independent Trader Team, jest zdania, że trudności amerykańskiego banku centralnego ze sprowadzeniem inflacji konsumenckiej do oficjalnego celu na poziomie 2 proc. też mogą być okolicznością sprzyjającą „żółtemu metalowi”. Te trudności wynikają z wysokich cen paliw, wynajmu mieszkań i usług. „Wzrost cen ropy i miedzi dodatkowo wpływa na rosnącą inflację i zwiększa atrakcyjność złota jako zabezpieczenia przed deprecjacją waluty” – czytamy w raporcie Krzysztofa Miazgi.
Jacek Brzeski
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Polsat News