Prezes Narodowego Banku Polskiego podczas ostatniej konferencji w 2024 r. zaskoczył ekspertów i kredytobiorców, zmieniając dotychczasowe stanowisko w sprawie obniżek stóp procentowych. Wcześniejsze deklaracje członków RPP sugerowały możliwość cięcia stóp już w marcu przyszłego roku.
Adam Glapiński zmienia nastawienie do obniżki stóp procentowych (NBP)
Prezes NBP Adam Glapiński podczas ostatniej w 2024 roku konferencji prasowej zwyczajowo odniósł się do decyzji RPP, która utrzymała stopy procentowe na dotychczasowym poziomie. Treść grudniowego wystąpienia prezesa banku centralnego okazała się wyjątkowo „jastrzębia”.
Szef banku centralnego zasugerował, że obniżenie stóp procentowych nie jest pewne, a winę zrzucił na politykę rządu. – Sytuacja się zmieniła. Została przyjęta ustawa, która nie mrozi ani nie odmraża cen energii, a mrozi je częściowo. Na część roku. Tego nie przewidywaliśmy. Zamrożenie częściowe, do września, jest trudne do interpretacji – stwierdził Adam Glapiński. Nawiązał tym samym do ustawy, która ogranicza wzrost cen prądu do września 2025 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Prezydencja Polski w Radzie UE. Polacy o priorytetach
Chaos w polityce monetarnej?
Zespół analityczny mBanku również dostrzegł problemy w komunikacji banku centralnego. Eksperci stwierdzili, że „ciągłe zaskakiwanie uczestników rynku negatywnie odbija się na mechanizmie transmisji polityki pieniężnej do realnej gospodarki”.
Gdyby o przyszłości stóp procentowych decydowały perspektywy inflacyjne mierzone średniookresowo przez lukę popytową, presję inflacyjną i stan gospodarki, obniżki mogłyby wystąpić już w marcu – pisali eksperci.
Koszty dla kredytobiorców
Jak ta zmiana narracji przełoży się na portfele kredytobiorców? Jak wylicza Jarosław Sadowski, ekspert rynku nieruchomości, choć RPP nie zmieniła poziomu stóp procentowych, oprocentowanie kredytów hipotecznych zaczęło spadać ze względu na postępującą obniżkę stawki WIBOR 6M. Ta spadła do poziomu 5,78 proc. Jest to najniższy poziom w tym roku.
Na co mogą więc szykować się w 2025 roku zadłużeni w bankach? Kredytobiorcy z zobowiązaniem na 400 000 zł obecnie płacą 2924 zł raty miesięcznie. W czerwcu 2025 – o ile spadłyby stopy – mogliby płacić 2702 zł. Różnica w skali roku to aż 2664 zł. Dla kredytu 600 000 zł różnica między obecną ratą (4385 zł) a przyszłą (4053 zł) to 332 zł miesięcznie. W skali roku daje to kwotę 3984 zł. Przy kredycie 300 000 zł rata spadnie z 2193 zł do 2027 zł. Roczna różnica wynosi już 1992 zł, co stanowi znaczące obciążenie dla budżetu domowego. Przy kredycie 500 000 zł miesięczna rata spadnie z 3654 zł do 3378 zł. Roczna nadpłata wynosi 3312 zł.
Dla kredytu 200 000 zł różnica między obecną ratą (1462 zł) a prognozowaną na czerwiec 2025 (1351 zł) wynosi 111 zł miesięcznie. W skali roku oznacza to nadpłatę w wysokości 1332 zł.
Członkowie RPP sugerowali możliwość obniżek
Tyle że tych obniżek może nie być. Zmiana narracji RPP może zaskakiwać. Jeszcze do niedawna wydawało się, że RPP będzie szybko obniżać stopy procentowe. Było to wyraźnie widać w ich publicznych wypowiedziach.
Maria Kightley, wiceprezes NBP może być zaliczona do najbardziej ostrożnych. Stwierdziła, że „RPP ma ograniczone możliwości znaczącego obniżenia stóp procentowych w 2025”. Jako główne przyczyny wskazuje rosnące płace, przyspieszającą inflację i niepewność dotyczącą cen energii oraz polityki fiskalnej.
Cezary Kochalski wskazywał z kolei, że „marzec 2025 może być realnym terminem na obniżkę stóp procentowych„. Według niego decyzję tę może wspierać zamrożenie cen energii, które zmniejsza niepewność i zwiększa szanse na dezinflację.
Ludwik Kotecki w rozmowie z agencją Bloomberg podkreślał z kolei, że „RPP może zacząć dyskusję o obniżkach stóp w marcu 2025 roku, ale im luźniejsza polityka fiskalna, tym bardziej restrykcyjne powinno być nastawienie monetarne”. Dodał również, że „scenariusz tempa i skali zmian parametrów polityki pieniężnej powinien być ostrożny, a w 2025 obniżki nie powinny łącznie przekroczyć 100 punktów bazowych”.
Gabriela Masłowska przewidywała, że „w 2025 jest duża szansa na obniżkę stóp procentowych, ale nastąpi ona raczej w drugiej połowie roku„. Zaznaczała też, że „łagodzenie polityki pieniężnej będzie musiało być ostrożne, zacznie się od obniżki o 25 punktów bazowych”. Dodaje również, że „RPP wnikliwie obserwuje decyzje innych banków centralnych, a duże różnice w poziomie stóp procentowych na niekorzyść danego kraju sprzyjają umacnianiu się jego waluty i pogarszają opłacalność eksportu”.
Wiesław Janczyk twierdził, że ostatnia, listopadowa projekcja NBP „przenosi dyskusję o obniżce stóp procentowych do marca przyszłego roku”. Wyraźnie wskazał, że chciałby, aby „w 2025 możliwe było obniżenie stóp o łącznie 50-100 punktów bazowych”.
Szczególnie optymistycznie brzmiała wypowiedź Henryka Wnorowskiego, który w rozmowie z Radiem Maryja stwierdził, że „w tej chwili znajdujemy się na stosunkowo niskich poziomach inflacji i można powiedzieć, że inflacja dzisiaj nie jest dużym problemem”.
Zobacz także:
Europejskie banki centralne tną stopy procentowe. Rośnie przepaść do Polski
Co może stać za zmianą narracji NBP?
Jak podkreśla w swojej opinii Grzegorz Siemionczyk, dziennikarz money.pl, argumentacja prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego jest nielogiczna i sprzeczna z regułami prowadzenia polityki pieniężnej, a także z jego wcześniejszymi wypowiedziami. Opowiadając się przeciwko obniżce stóp, prezes NBP wskazuje, że inflacja w 2025 roku będzie w okolicy 5 proc., co oznacza, że będzie dwukrotnie przekraczała cel inflacyjny NBP. Glapiński podkreśla, że zbyt wczesne obniżenie stóp procentowych wystawiłoby polską gospodarkę na ryzyko.
„Tego, że dzisiaj jest na obniżkę stóp procentowych zbyt wcześnie, kwestionować nie zamierzam. Nie tylko dlatego, że nie mam ku temu kompetencji, ale przede wszystkim dlatego, że nie ma to znaczenia dla oceny słów prezesa. Inaczej mówiąc: wywody Glapińskiego za kuriozalne uznać może zarówno ktoś, kto uważa, że polityka pieniężna jest zbyt restrykcyjna, jak i ktoś, kto sądzi, że jest zbyt optymalna albo zbyt łagodna” – pisze Siemonczyk.
Dodaje, że tym, co w wywodach prof. Glapińskiego razi, jest fakt, że niemal takie same „dane i prognozy” były dostępne jesienią 2023 r., gdy RPP obniżyła stopę referencyjną NBP o 1 pkt proc. A także później, gdy prezes Glapiński – kolejno – widział możliwość obniżania stóp procentowych w 2025 r., nie widział jej i znów ją zobaczył. „Skoro bardzo podobne uwarunkowania makroekonomiczne raz są uzasadnieniem dla łagodzenia polityki pieniężnej, a raz nie, to najwyraźniej nastawienie szefa NBP jest w luźnym związku z tymi uwarunkowaniami” – pisze Siemionczyk.
Prezes Glapiński wskazuje, że inflacja w 2025 r. będzie w okolicy 5 proc., co oznacza, że będzie dwukrotnie przekraczała cel inflacyjny NBP. Jeszcze niedawno twierdził, że taka inflacja jest już dla ludzi praktycznie nieodczuwalna, a krytycy wytykali mu wtedy, że bagatelizuje cel inflacyjny. Co jednak ważniejsze, ta prognoza inflacji nie jest zaskakująca – dodaje główny analityk money.pl.
Nagłe zaostrzenie retoryki jest niezrozumiałe z punktu widzenia danych i prognoz, ale łatwiej je powiązać z polityką – twierdzi autor opinii. Jego zdaniem Prezes NBP może starać się umacniać kandydaturę Karola Nawrockiego w nadchodzących wyborach prezydenckich, co może wpłynąć na decyzje dotyczące polityki pieniężnej.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl