Polski rolnik zniszczył swoje uprawy. Twierdzi, że i tak nic by nie zarobił

Do sieci trafiło nagranie, na którym widać, jak rolnik z Wielkopolski niszczy ciągnikiem pole pełne rzodkiewek. Jak wyjaśnia pan Filip z Sulęcinka koło Środy Wielkopolskiej, podjęcie takich kroków było konieczne z uwagi na brak chętnych do zakupu jego warzyw, a rozdanie ich za darmo wiązałoby się z poniesieniem dodatkowych kosztów, na które nie mógł sobie pozwolić. Przyznał, że w czerwcu już nie ma chętnych na krajową rzodkiewkę, bo nasz rynek zalały tańsze warzywa z importu. Zdjęcie

Rolnik w Wielkopolski zniszczył swoje uprawy, bo twierdzi, że i tak by ich nie sprzedał /ARKADIUSZ ZIOLEK/East News, Facebook @Filip Pawlik /

Rolnik w Wielkopolski zniszczył swoje uprawy, bo twierdzi, że i tak by ich nie sprzedał /ARKADIUSZ ZIOLEK/East News, Facebook @Filip Pawlik / Reklama

– W czerwcu rzodkiewka już nie do sprzedaży – powiedział na początku nagrania opublikowanego 6 czerwca na Facebooku pan Filip. Na wideo widać, jak rolnik z Wielkopolski jedzie traktorem przez duże pole dojrzałej rzodkiewki. Pan Filip wyjaśnił, że w ten sposób talerzuje (wzrusza wierzchnią warstwę gleby broną talerzową – red.) rosnącą na areale ponad 1 hektara rzodkiewkę. Dlaczego rolnik zdecydował się na podjęcie tak drastycznych kroków? Jak tłumaczy, dzięki takiemu zabiegowi „nie pójdzie w jeszcze większe koszty”.

Zniszczył pole dojrzałych rzodkiewek. „Ten sezon był bardzo kiepski”

Polski rynek zalewa rzodkiewka z importu – powiedział rolnik, dodając, że chodzi przede wszystkim o warzywa z Włoch i Niemiec. Podkreślił, że sieci handlowe decydują się na zakup tego produktu przede wszystkim od zagranicznych dostawców. Na nagraniu odniósł się również do kosztów, jakie wiążą się z uprawą tego warzywa. – Nakład na 1 hektar takiej rzodkiewki to jest kilkadziesiąt tysięcy złotych – stwierdził. Należy wliczyć w to m.in. włókninę, nasiona, podlewanie, opiekę oraz koszty ręcznego zbioru. – Robią się kolosalne koszty. Niestety, ten sezon na rzodkiewkę był bardzo kiepski – podsumował pan Filip. 

Reklama

We wpisie opublikowanym w mediach społecznościowych rolnik wskazał również kilka czynników, które – jego zdaniem – miały wpływ na tak trudną sytuację dla rolników uprawiających rzodkiewkę. Pan Filip zauważył, że markety mają „absurdalne wymagania” co do jakości liścia, który „nie jest częścią spożywczą rzodkiewki”. 

Wskazał również, że koszty produkcji są coraz wyższe, rąk do pracy jest coraz mniej, a cena sprzedaży rzodkiewki jest o 40 proc. niższa niż w ubiegłym sezonie. Jako ostatni z powodów „kiepskiego sezonu na rzodkiewkę” wskazał „zaniżanie cen skupu rzodkiewki przez sieci handlowe, ale windowanie ich na sklepowych półkach”. 

Rolnik zdecydował się na podjęcie drastycznych kroków. „Nie miałem szans jej sprzedać”

W rozmowie z Onetem rolnik powiedział, że niszczenie plonów nie było miłym uczuciem, szczególnie, że „to była piękna, zdrowa i dorodna rzodkiewka„. – Zrobiłem to jednak, bo nie miałem już szans jej sprzedać. Chętnych na to warzywo w tej chwili w Polsce nie ma. Duże sieci handlowe kupują rzodkiewkę za granicą. Dlatego ja musiałem ją zniszczyć, by nie pójść w jeszcze większe koszty – dodał pan Filip.  

Stwierdził, że nie zdecydował się na rozdanie rzodkiewki za darmo, bo podjęcie takiej decyzji wiązałoby się z koniecznością zatrudnienia pracowników do zbiorów, co – jak podkreślił – jest dzisiaj jednym większych kosztów dla rolników

W rozmowie z Radiem Poznań przyznał, że zbiór rzodkiewek kosztowałby go nawet 50 tys. zł. Zniszczenie uprawy kosztowało go co najmniej o połowę mniej. 

– Sieci handlowe nie kupiły jej od nas, polskich producentów. Do Polski trafiła olbrzymia ilość rzodkiewki z zagranicy – stwierdził rolnik, którego słowa przytacza Onet. Wyjaśnił, że ich napływ spowodował drastyczny spadek cen. W ubiegłym sezonie pęczek rzodkiewki mógł sprzedać po 1,5 zł, w tym roku maksymalna cena wynosiła 1 zł. 

Wideo Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Gwiazdowski mówi Interii. Odc. 84: Może czas zmienić konstytucję? INTERIA.PL

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *