Polska zaczyna przegrywać z Rumunią, jeśli chodzi o atrakcyjność dla zagranicznych inwestorów – zauważa serwis wnp.pl. W ostatnich miesiącach już kilka międzynarodowych koncernów postanowiło przenieść produkcję znad Wisły do tego południowoeuropejskiego kraju. To efekt wspierającej inwestycje polityki rządu w Bukareszcie, ale też niższych kosztów pracy.
/AFP
Rumunia realizuje dziś inwestycje o znaczeniu ogólnoeuropejskim
Co jakiś czas napływają wieści o wielkich inwestycjach, które będą realizowane właśnie w Rumunii. Niektóre z nich mają charakter i wagę ogólnoeuropejską. To w Rumunii powstanie największa w Europie fabryka prochu. Zlokalizowana będzie pod Braszowem w środkowej części kraju. Koszt inwestycji to 400 mln euro, a Komisja Europejska wesprze budowę zakładu kwotą 47 mln euro. Projekt realizować będą wspólnie rumuński ROMARM i niemiecki Rheinmetall.
Rumunia rozbudowuje też bazę lotniczą NATO w Mihail Kogalniceanu pod Konstancą nad Morzem Czarnym. W efekcie ma ona stać się największą bazą wojskową Paktu Północnoatlantyckiego w Europie. Rozbudowa pochłonie 2,5 mld euro.
Reklama
Socjaldemokratyczny rząd w Bukareszcie, na którego czele stoi premier Ion-Marcel Ciolacu, stawia sobie za cel „wielką reindustralizację kraju” – odnotowuje serwis wnp.pl. Wspieranie przemysłu i warunków do realizowania inwestycji zaczyna przynosić efekty. Są one odczuwalne również w Polsce – niestety, nie w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Międzynarodowe firmy, które kilkanaście lat temu otwierały zakłady produkcyjne w Polsce, teraz przenoszą produkcję (częściowo lub w całości) do Rumunii.
Unilever, Michelin i inni „emigrują” z Polski do Rumunii
Przykładów jest kilka. Nie dalej jak w czerwcu brytyjski koncern Unilever zapowiedział, że przeniesie część produkcji i maszyn z Poznania do rumuńskiego Ploeszti. Dokładnie rzecz biorąc, chodzi o produkcję zup w proszku.
Wcześniej, w kwietniu, o likwidacji zakładu wytwarzającego opony do ciężarówek w Olsztynie i przeniesieniu produkcji do Zalau w Rumunii poinformowała francuska firma Michelin. Decyzję tę Francuzi tłumaczyli wysokimi kosztami produkcji w Polsce.
Pod koniec lipca z kolei Liberty Steel Group, właściciel częstochowskiej huty, ogłosił restart wielkiego pieca – nie w Częstochowie jednak, ale właśnie w Rumunii, w mieście Galati. To efekt bezpośrednich rozmów prezesa Liberty Sanjeeva Gupty z wicepremierem Rumunii Marianem Neacsu, które miało na celu zapewnienie metalurgicznemu koncernowi wsparcia ze strony rządu w Bukareszcie w zakresie przydziału certyfikatów emisji CO2.
Czym Rumunia przyciąga zagranicznych inwestorów?
Ekspert Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) Dominik Kopiński w rozmowie z wnp.pl zwraca uwagę na fakt, że inwestorów do Rumunii przyciągają niższe niż w Polsce koszty pracy (11 euro za godzinę pracy w Rumunii kontra 14,5 euro za godzinę pracy w Polsce według Eurostatu). „W ujęciu nominalnym także płaca minimalna jest w Rumunii o 250 euro niższa niż w Polsce, za co w dużym stopniu odpowiada ostatnia kumulacja podwyżek stawek w Polsce” – mówi ekonomista PIE.
Jego zdaniem, na korzyść Rumunii przemawia też względnie prosty i przyjazny system podatkowy w tym kraju – stawka CIT wynosi 16 proc. i nie uległa zmianie przez ostatnich 17 lat, a stawka VAT na poziomie 19 proc. należy do najniższych w UE. „Najnowszy atut” Rumunii do niedawne (31 marca) wejście do strefy Schengen, póki co w ruchu morskim i powietrznym.
Ekspert wskazuje zarazem, że Rumunia plasuje się daleko za Polską w rankingach jakości rządzenia czy transparentności.
Branża motoryzacyjna oczkiem w głowie rumuńskiego rządu
Rumunia zyskuje też w oczach inwestorów dzięki wspomnianej polityce rządu. Ten ostatni swoim oczkiem w głowie uczynił przemysł motoryzacyjny. „Państwo będzie wspierać inwestorów, aby utrzymać swoją konkurencyjność i zaoferuje rumuńskiemu przemysłowi motoryzacyjnemu dźwignie legislacyjne i administracyjne, aby jego działalność badawcza, produkcyjna i eksportowa była jak najbardziej wydajna” – mówił niedawno premier Ciolacu.
Własna (choć należąca do francuskiego Renault) marka samochodowa Rumunów, Dacia, radzi sobie bardzo dobrze w Europie. Według danych ACEA (Stowarzyszenia Europejskich Producentów Samochodów) przywoływanych przez wnp.pl od stycznia do lutego 2024 roku Dacia sprzedała w Europie 98 505 samochodów, tj. o 6,3 proc. więcej w porównaniu z analogicznym okresem 2023 roku.
Niebawem w Rumunii ma też powstać wielka fabryka baterii do aut elektrycznych – kosztem 1,4 mld euro wybuduje ją belgijska firma Avesta Battery & Energy Engineering. A nie dalej jak 1 lipca fabryka opon do samochodów osobowych Nokian Tyres, budowana w Oradei w Rumunii, wyprodukowała pierwszą oponę. Finowie planują uruchomić komercyjną produkcję opon w rumuńskim zakładzie na początku 2025 roku.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Polsat News