Ponad 33 lata po zjednoczeniu Niemiec, wciąż istnieją znaczące różnice w dochodach między mieszkańcami wschodniej i zachodniej części kraju – wynika z danych Federalnego Urzędu Statystycznego (Destatis). W 2023 r. pełnoetatowi pracownicy terenów dawnego NRD zarabiali miesięcznie średnio o 824 euro brutto mniej niż zatrudnieni na zachodzie.
/JOHN MACDOUGALL / AFP /AFP
Według danych za 2023 rok, miesięczne zarobki brutto z wyłączeniem płatności specjalnych wyniosły średnio w całych Niemczech 4468 euro. Na terenach byłej NRD było to 3754 euro, w pozostałej części kraju – 4578 euro. Na najwyższe zarobki, średnio na poziomie 4970 euro, mogą liczyć mieszkańcy Hamburga. Na dole listy znalazła się Saksonia-Anhalt – kraj związkowy ze stolicą w Magdeburgu. Zamieszkali w nim zarobili w zeszłym roku średnio 3688 euro – informuje portal RND.
Różnice mimo rozwoju
Różnice utrzymują się, mimo że na wschodzie Niemiec coraz chętniej osiedlają się duże korporacje. Na pierwszy zakład produkcyjny w Europie Tesla wybrała Brandenburgię. Prawie trzy lata temu Bosch otworzył fabrykę półprzewodników w Dreźnie, a Volkswagen w Dolnej Saksonii. Amerykański Intel planuje zaś zainwestować 30 miliardów euro w dużą fabrykę chipów pod Magdeburgiem.
Reklama
Zdaniem ekspertów, różnice, które wynoszą około 18 proc. na rzecz mieszkańców zachodniej części kraju, mają wynikać m.in. ze struktury przedsiębiorstw na wschodzie Niemiec. “Tamtejsze firmy są mniejsze, przez co rzadziej korzystają z innowacji, mają mniejsze możliwości rozwoju i gorzej rokują od zachodnioniemieckich przedsiębiorstw” – wynika z badania przeprowadzonego przez StepStone, międzynarodowy portal pracy.
Mniejsze firmy, mniejsze zarobki
Ponadto, w zachodnioniemieckich, dużych firmach częściej niż we wschodnich występuje więcej etapów produkcji generujących wartość dodaną – administracja, badania, rozwój czy marketing. – Pracownicy z Niemiec Wschodnich mają pecha, ponieważ pracują w mniej wydajnych firmach. A wszystko, co osłabia przedsiębiorstwo, odbija się nie tylko na zyskach, ale także na płacach – podsumował zjawisko prof. Joachim Ragnitz, specjalista od rozwoju gospodarczego w Niemczech Wschodnich.
Najnowsze dane z urzędu statystycznego zostały opublikowane na prośbę Sörena Pellmanna, lidera partii Lewica w Bundestagu. – W duchu ustawy zasadniczej Lewica od ponad trzech dekad domaga się równych warunków życia na wschodzie i zachodzie (kraju), jednak rzeczywistość nadal wygląda inaczej – powiedział pochodzący z Lipska polityk.
Wyliczono, że ponad trzy dekady po zjednoczeniu, pensje na wschodzie stanowią średnio 82 proc. wynagrodzeń na zachodzie. – Wschód ma dość niskich płac – zapewnił Pellmann. Zwrócił też uwagę, że różnica między wschodem a zachodem Niemiec nie zmienia się od 10 lat i utrzymuje się na poziomie ponad 800 euro.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL