Rada Polityki Pieniężnej pozostawiła stopy procentowe na niezmienionym poziomie, obawiając się „istotnego” wzrostu cen w drugiej połowie tego roku. Ekonomiści są podzieleni, jak długo będzie trwało inflacyjne uderzenie w nasze portfele. Niektórzy uważają, że nawet do połowy 2025 r.
To nie koniec problemów z inflacją w Polsce (Licencjodawca, ARKADIUSZ ZIOLEK)
Rada Polityki Pieniężnej pozostawiła w maju stopy procentowe na dotychczasowym poziomie wynoszącym 5,75 proc. Decyzja jest zgodna z prognozami. Tradycyjnie nieco później pojawił się komunikat po posiedzeniu Rady, z którego jasno wynika, że to nie koniec inflacyjnego uderzenia w portfele Polaków, a niepewność związana z dalszym kształtem cen w Polsce budzi wśród ekonomistów realny spór. Prześledźmy, po jakiej „linii demarkacyjnej” przebiega.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Immunitet ochroni Obajtka? Prawnik nie ma żadnych wątpliwości
Inflacja w Polsce. Co dalej ze stopami procentowymi?
Po pierwsze, sprawdźmy sam komunikat. Rada doprecyzowała swoje oczekiwania dotyczące krótkookresowych perspektyw inflacji. Zdaniem Rady „w II kw. 2024 r. roczna dynamika CPI (inflacji konsumenckiej) będzie kształtowała się na poziomie zgodnym z celem inflacyjnym NBP”, podczas gdy w poprzednim komunikacie ocena ta dotyczyła „najbliższych miesięcy”.
Później jednak dowiadujemy się, że wzrost cen w Polsce nie odpuścił i czekają nas podwyżki na półkach w sklepie oraz w samych rachunków za prąd.
W kolejnych kwartałach kształtowanie się inflacji obarczone jest jednak znaczną niepewnością, związaną m.in. z wpływem polityki fiskalnej i regulacyjnej na procesy cenowe, w tym na oczekiwania inflacyjne, a także tempem ożywienia gospodarczego w Polsce oraz sytuacją na rynku pracy. W przypadku podniesienia cen energii w II połowie 2024 r. inflacja może istotnie wzrosnąć. Jednocześnie w średnim okresie w kierunku wyższej presji popytowej w gospodarce oddziaływać będzie wyraźny wzrost wynagrodzeń, w tym w związku z podwyżkami płac w sektorze publicznym – czytamy.
To w zasadzie najważniejsze fragmenty z majowego spotkania w NBP. Ekonomiści na podstawie ostatnich danych kreślą bardzo różne scenariusze. Zacznijmy od tych bardziej optymistycznych.
Obniżki stóp jeszcze w tym roku?
Dla przykładu specjaliści PKO BP są zdania, że od kwietniowego posiedzenia RPP, poziom niepewności regulacyjnej związanej z kształtowaniem się inflacji uległ znaczącemu zmniejszeniu – już wiadomo, że powrót do 5-procentowej stawki VAT na żywność miał ograniczony wpływ na inflację w kwietniu, a planowane częściowe uwolnienie cen energii najprawdopodobniej podbije inflację w mniejszej skali niż RPP obawiała się w swojej marcowej projekcji.
W najbardziej pesymistycznym scenariuszu projekcji inflacja na koniec 2024 r. wynosiła 8 proc., a nasza aktualna prognoza zakłada, że raczej znajdzie się ona w przedziale 5-6 proc. Biorąc pod uwagę kształtowanie się procesów inflacyjnych, dalsze obniżki stóp procentowych w regionie oraz prawdopodobny początek cyklu luzowania monetarnego w strefie euro, nadal widzimy szansę na obniżkę stóp NBP pod koniec bieżącego roku – uważają ekonomiści największego banku w Polsce.
Dodają jednak zaraz potem, że RPP może równie dobrze nie robić nic ze stopami „przez dłuższy okres”.
W podobnym tonie wypowiada się Sebastian Sajnóg, analityk zespołu makroekonomii PIE. W jego ocenie również jest szansa na niewielką obniżkę stóp procentowych o 0,25 punktu w listopadzie. Skąd takie przypuszczenia. Z uwagi na łagodzenie polityki przez główne banki centralne, takie jak Fed (amerykański bank centralny) i Europejski Bank Centralny.
– Również krajowa presja inflacyjna słabnie, co pokazuje badanie Szybki Monitoring NBP. Maleje odsetek przedsiębiorstw gotowych do podnoszenia cen. Wskaźnik prognoz cen własnych w II kwartale obniżył się z 2,4 do 1,3 punktu. To jednak wciąż więcej niż średnia dziesięcioletnia (0,9 pkt). Takie wyniki są w naszej ocenie zgodne z utrzymywaniem się inflacji bazowej na poziomie zbliżonym do 4 proc. – wylicza Sajnóg.
Uderzenie może trwać do 2025 r.
W znacznie bardziej pesymistycznym tonie wypowiada się za to Jakub Olipra, ekspert Credit Agricole. Według niego niekorzystne perspektywy inflacji będą dla RPP głównym argumentem na rzecz nieobniżania stóp procentowych. A cios w nasze portfele może potrwać jeszcze rok.
– Jest to zgodne z naszym scenariuszem stabilizacji stóp procentowych na obecnym poziomie do II połowy 2025 r. Wsparciem dla tego scenariusza jest oczekiwany przez nas wzrost inflacji, która po osiągnięciu lokalnego minimum w marcu tego roku znajdzie się ponownie powyżej górnej granicy dopuszczalnych odchyleń od celu inflacyjnego (3,5 proc.), co naszym zdaniem potrwa do czerwca 2025 r. włącznie – argumentuje Olipra.
Zobacz także:
Złoty reaguje po decyzji RPP. Wykres mówi wszystko
Podobne spojrzenie na sytuację nad Wisłą ma Marcin Mrowiec, główny ekonomista Grant Thornton. On z kolei podkreśla olbrzymi problem z bardzo napiętym polskim rynkiem pracy, który odznacza się najniższym bezrobociem w Unii Europejskiej. A brak pracowników oznacza większe podwyżki płac, tak by zatrzymać, bądź zatrudnić nową kadrę. A to znów pociąga za sobą wyższe koszty pracy, które jeśli firma „nie przykryje” większą wydajnością, będzie musiała sobie odbić w wyższych cenach produktów. Tak ceny napędzą się same.
– Pomimo tego, iż koniunktura dopiero zaczyna się rozkręcać, dynamika płac w sektorze przedsiębiorstw sięgnęła w marcu 12 proc. nominalnie i w dalszej części roku pozostawać będzie na poziomie dwucyfrowym, zaś kiedy finalnie rozpędu nabierze gospodarka europejska i mocniej wzrosną zamówienia kierowane do Polski, presja płacowa w przemyśle będzie się nasilać, gdyż – wobec bardzo niskiej stopy bezrobocia – głównym sposobem pozyskania pracowników będzie ich 'podkupienie’ od konkurencji – wskazuje ekonomista.
Pamiętajmy też o znaczącej podwyżce płacy minimalnej, dokonanej na początku roku, co także przyczynia się do presji kosztowej, szczególnie widocznej w usługach (wzrosty 6-7 proc. rdr). Jeśli do tego dołożyć znaczącą waloryzację rent, emerytur i innych świadczeń socjalnych, to mamy niemal komplet krajowych czynników proinflacyjnych. Za granicą z kolei prawdopodobnie mamy za sobą dołek cyklu surowcowego i perspektywę wzrostu tych cen w kolejnych latach – dodaje.
Prognoza Grant Thornton zakłada, że na koniec 2024 r. inflacja CPI znajdzie się na poziomie 5,5-6 proc. rdr.
– To oznacza, iż niską inflacją będziemy się cieszyć krótko – około połowy roku sięgnie 4 proc., a na koniec roku 5,5-6 proc. Taki scenariusz oznacza, że RPP nie będzie miała miejsca na obniżki stóp. Scenariusz bazowy zakłada brak ich zmian w 2024. RPP może jednak zdecydować się na nie w sytuacji ewentualnej silnej aprecjacji złotego – kończy Marcin Mrowiec.
Damian Szymański, wiceszef i dziennikarz money.pl