Seria fatalnych wystąpień publicznych wywołała presję polityczną i społeczną, by urzędujący prezydent USA Joe Biden zrezygnował z walki o reelekcję. 81-letni polityk ugiął się i w niedzielę zakończył swoją kampanię reelekcyjną. Pojawiają się głosy, że skoro Biden nie jest w stanie ubiegać się o kolejną kadencję, to nie powinien pełnić obecnej kadencji prezydenta do końca.
Prezydent USA Joe Biden zakończył w niedzielę swoją kampanię reelekcyjną po tym, jak jego koledzy Demokraci stracili wiarę w jego bystrość umysłu i zdolność pokonania Donalda Trumpa, co sprawiło, że wyścig prezydencki znalazł się na nieznanym terytorium – podaje Reuters.
"Dziś Ameryka ma najsilniejszą gospodarkę na świecie – napisał Biden – Dokonaliśmy historycznych inwestycji w odbudowę naszego narodu, obniżenie kosztów leków na receptę dla seniorów oraz udostępnienie niedrogiej opieki zdrowotnej rekordowej liczbie Amerykanów. Zapewniliśmy krytycznie potrzebną opiekę milionowi weteranów narażonych na działanie substancji toksycznych. Uchwalono pierwszą od 30 lat ustawę dotyczącą bezpieczeństwa broni. Mianowana została pierwsza Afroamerykanka do Sądu Najwyższego i uchwalono najważniejsze w historii świata ustawodawstwo klimatyczne. Ameryka nigdy nie była lepiej przygotowana niż my dzisiaj".
pic.twitter.com/RMIRvlSOYw
— Joe Biden (@JoeBiden) July 21, 2024
"Pełnienie funkcji prezydenta było dla mnie największym zaszczytem w życiu. I chociaż moim zamiarem było ubieganie się o reelekcję, uważam, że w najlepszym interesie mojej partii i kraju jest ustąpienie i skupienie się wyłącznie na wypełnianiu obowiązków prezydenta do końca mojej kadencji” – napisał na platformie X prezydent USA Joe Biden.
"Uważam, że w najlepszym interesie mojej partii i kraju leży, abym odsunął się na bok i skupił wyłącznie na sprawowaniu funkcji prezydenta przez pozostałą część mojej kadencji” – dodał Biden.
Biden w poście na X oznajmił, że pozostanie na stanowisku prezydenta i naczelnego dowódcy do końca kadencji w styczniu 2025 r. i w tym tygodniu wygłosi przemówienie do narodu, w którym powie więcej o swojej decyzji.
"Wierzę dziś w to, co zawsze wierzyłem: że nie ma nic, czego Ameryka nie mogłaby zrobić – jeśli zrobimy to razem. Musimy tylko pamiętać, że jesteśmy Stanami Zjednoczonymi Ameryki" – podsumował obecny prezydent.
Wcześniej rano, niezależny senator Joe Manchin w niedzielnych programach w CNN i ABC, powiedział że "jest mi ciężko na sercu, ale myślę, że nadszedł czas, aby on (Joe Biden) przekazał pałeczkę nowemu pokoleniu”.
Trump wznieci inflację na nowo? Analitycy ostrzegają
Stany Zjednoczone żyją wyborczym wyścigiem, którego faworytem jest były prezydent Donald Trump. Jego wygrana może nie być dobrą informacją dla Europy i świata.
Czytaj więcej…
Kamala Harris zastąpi Bidena w wyścigu prezydenckim?
Rezygnując ze starań o reelekcję, Biden otwiera drogę wiceprezydent Kamali Harris do startu w wyborach jako pierwszej czarnoskórej kobiecie w historii kraju. "Dzisiaj chcę zaoferować moje pełne wsparcie i poparcie dla Kamali, która zostanie kandydatką naszej partii" – napisał Joe Biden na platformie X.
My fellow Democrats, I have decided not to accept the nomination and to focus all my energies on my duties as President for the remainder of my term. My very first decision as the party nominee in 2020 was to pick Kamala Harris as my Vice President. And it’s been the best… pic.twitter.com/x8DnvuImJV
— Joe Biden (@JoeBiden) July 21, 2024
Partia Demokratyczna podejmie historyczne ryzyko, zwracając się do wiceprezydent Kamali Harris o zostanie kandydatką na prezydenta, zakładając, że czarnoskóra kobieta będzie w stanie przezwyciężyć rasizm, seksizm i własne błędy polityczne i pokonać Republikanina Donalda Trumpa – spekulował jeszcze przed decyzja Trumpa CNN.
Kamala Harris: zrobię wszystko, by pokonać Trumpa
Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by zjednoczyć Partię Demokratyczną i nasz kraj, by pokonać Donalda Trumpa – oświadczyła w niedzielę wiceprezydent USA Kamala Harris, której kandydaturę poparł Joe Biden.
"Jestem zaszczycona, że otrzymałam poparcie prezydenta i mam zamiar zapracować na tę nominację i wygrać ją" – oznajmiła wiceprezydent, cytowana przez agencję AP.
Pochwaliła też decyzję Bidena o rezygnacji z ubiegania się o reelekcję, nazywając ten krok "bezinteresownym i patriotycznym czynem". Dodała, że Biden stawia Amerykanów i kraj "ponad wszystko".
Swoje poparcie dla Harris wyrazili też m.in. Bill i Hillary Clinton. (PAP)
Clintonowie popierają Harris, Barack Obama nie
W poście na portalu X Bill i Hillary Clinton podziękowali Joe Bidenowi za jego „niezwykłą” karierę, a następnie stwierdziła, że są „zaszczyceni” mogąc poprzeć Kamalę Harris.
Clintonowie są przekonani, że to najlepszy sposób, aby powstrzymać Donalda Trumpa przed ponownym wejściem do Białego Domu na drugą prezydencką kadencję.
„Przeżyliśmy wiele wzlotów i upadków, ale nic nie martwiło nas bardziej niż zagrożenie, jakie stwarza druga kadencja Trumpa” – czytamy w oświadczeniu. „Teraz nadszedł czas, aby wesprzeć Kamalę Harris i walczyć” – napisali na platformie X Bill i Hillary Clinton.
Statement from President Clinton and Secretary Clinton pic.twitter.com/R7tYMFWbsu
— Bill Clinton (@BillClinton) July 21, 2024
Były prezydent USA Barack Obama pochwalił Joe Bidena za wycofanie się z wyścigu o urząd prezydenta USA, ale nie poparł Kamali Harris jako nowej kandydatki partii Demokratycznej – przekazała w niedzielę Sky News.
W oświadczeniu Barack Obama stwierdził: "W nadchodzących dniach będziemy żeglować po nieznanych wodach. Mam jednak niezwykłą pewność, że przywódcom naszej partii uda się stworzyć proces, z którego wyłoni się wybitny kandydat”.
Obama nazwał Bidena jednym z "najważniejszych prezydentów Ameryki", który był dla niego "drogim przyjacielem i partnerem".
Joe Biden has been one of America’s most consequential presidents, as well as a dear friend and partner to me. Today, we’ve also been reminded – again – that he’s a patriot of the highest order.
Here’s my full statement: https://t.co/Bs2ZumFXxe
— Barack Obama (@BarackObama) July 21, 2024
Kandydata Demokratów wybierze 4,6 tys. delegatów na konwencję wyborczą w Chicago
Wycofanie się Joe Bidena z wyścigu prezydenckiego oznacza, że po raz pierwszy od wprowadzenia powszechnych prawyborów w każdym stanie w latach 70. o kandydacie partii nie zdecydują wyborcy, lecz partyjni działacze. I to właśnie do 4,6 tys. delegatów na konwencję wyborczą w Chicago będzie należeć decyzja o tym, kto zastąpi Bidena. Tradycyjnie głosowanie odbywa się podczas konwencji wyborczej, która w tym roku rozpocznie się w Chicago 19 sierpnia. Jednak w tym roku władze partii zapowiedziały, że głosowanie odbędzie się wirtualnie przed 7 sierpnia. To wynik niepewności prawnej, co do przepisów w stanie Ohio, które do niedawna wyznaczały tę datę jako ostateczny termin zgłoszenia kandydatów. Choć prawo zmieniono, wciąż nie jest pewne, czy nie zostanie ono podważone przez sąd.
Mimo że formalnie delegaci będą mogli wybrać dowolnego kandydata, to zdecydowanym faworytem jest naturalna następczyni, wiceprezydentka Kamala Harris, którą Biden poparł minuty po tym, jak ogłosił wycofanie się z wyścigu. Harris automatycznie odziedziczy też jego sztab wyborczy oraz budżet kampanii, co stawia ją w znacznie lepszej pozycji od potencjalnych konkurentów – zwłaszcza przy bardzo ograniczonym czasie, jaki pozostał do głosowania. Już w niedzielę Harris otrzymała też poparcie Billa i Hillary Clintonów. Jeszcze przed decyzją prezydenta o swoim poparciu dla Harris po ewentualnym wycofaniu się Bidena zapewniało szereg wpływowych polityków partii demokratycznej, w tym przywódca afroamerykańskich kongresmenów w Izbie Reprezentantów Jim Clyburn.
Przeciwko kandydaturze Harris przemawiają stosunkowo słabe notowania sondażowe – w większości badań wiceprezydentka miała tylko niewiele lepsze wyniki od Bidena i przegrywała w pojedynku z Trumpem. Jednak jak mówił w rozmowie z PAP prof. Jerry Zremski, szef katedry dziennikarstwa i politologii Uniwersytetu Marylandu (UMD), pominięcie naturalnej kandydatki do przejęcia schedy po Bidenie – a zarazem pierwszej czarnoskórej wiceprezydentki w kraju – może wywołać poważny konflikt w partii i niezadowolenie afroamerykańskich wyborców, którzy stanowią znaczną część twardego elektoratu Demokratów.
Wśród potencjalnych kandydatów alternatywnych do zastąpienia Bidena wymieniano przede wszystkim gubernatorów Kalifornii i Michigan, Gavina Newsoma i Gretchen Whitmer, a także gubernatora Pensylwanii Josha Shapiro oraz gubernatora Illinois JB Pritzkera. Jak dotąd żaden z nich nie zapowiedział ubiegania się o partyjną nominację. Gdyby któryś z polityków rzucił wyzwanie Harris, może to doprowadzić do pierwszego od 1952 r. przypadku, kiedy do wyboru kandydata dojdzie w ramach kilku rund głosowań i zakulisowych negocjacji (tzw. "brokered convention"). Stanie się tak, jeśli żaden z kandydatów nie otrzyma głosów większości delegatów. (PAP)
Biden podjął decyzję w weekend
Biden dochodził do tej decyzji przez 48 godzin, analizując dane i sondaże, z których wynikało, że jego wygrana jest w dużym stopniu nieosiągalna – poinformowały dwa źródła. Męczył się z podjęciem tej decyzji, ale kiedy już się zdecydował, zaczął działać szybko – powiedział dla Reuters wysoki rangą przedstawiciel Białego Domu.
Przed ogłoszeniem swojej decyzji w niedzielę Biden rozmawiał wiele razy z wiceprezydent Kamalą Harris.
Tuż przed godziną 1.45 Biden, który od środy przebywa w domu w Rehoboth Beach w Delaware w związku z zakażeniem koronawirusem, zwołał współpracowników na telekonferencję. Poinformował ich o swojej decyzji, odczytując list, który wkrótce opublikował.
"Przeczytał nam list i chciał, byśmy zrozumieli jego tok rozumowania. Powiedział, że bił się z (tą decyzją) przez ostatnich 48 godzin" – przekazało źródło.
Świat komentuje decyzję Bidena. "Zasługuje na uznanie"
Prezydent USA Joe Biden zakończył w niedzielę swoją kampanię reelekcyjną po tym, jak jego koledzy Demokraci stracili wiarę w jego bystrość umysłu i zdolność pokonania Donalda Trumpa, co sprawiło, że wyścig prezydencki znalazł się na nieznanym terytorium. Świat komentuje tę historyczną decyzję.
Czytaj więcej…
Trump: Biden nigdy nie był w stanie wykonywać swojej funkcji
Choć decyzja Bidena o zakończeniu swojej kampanii wyborczej jest pierwszym podobnym przypadkiem od 1968 r. to w ostatnich dniach wydawała się już kwestią czasu, a spodziewali się jej nawet Republikanie podczas zakończonej w czwartek konwencji w Milwaukee.
"Jak tylko uderzy ostatni młotek kończący konwencję, wśród Demokratów zacznie i wątpię, by Biden jako kandydat przeżył ten weekend" – przewidywał w rozmowie z PAP działacz Republikanów i weteran kampanii Ken Nahigian.
Przeczytaj także
Dolina Krzemowa zaczyna popierać Trumpa. Idą za przykładem Elona Muska
Mimo ogłoszenia zakończenia kampanii prezydenckiej, przedstawiciele partii niemal natychmiast zaczęli wzywać prezydenta również do ustąpienia z urzędu prezydenta. Donald Trump stwierdził, że Biden nigdy nie był w stanie wykonywać swojej funkcji; spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson potępił Demokratów za to, że wycofali kandydata, który zebrał 14 milionów głosów w partyjnych prawyborach, lecz jednocześnie oświadczył, że "jeśli Joe Biden nie nadaje się, by kandydować na prezydenta, nie nadaje się, by służyć jako prezydent", wzywając go do "natychmiastowego" ustąpienia.
Media: chaos i szok po decyzji Bidena o wycofaniu się z potyczki o prezydenturę
Jak zauważa "New York Times", ogłoszona w niedzielę decyzja Bidena o rezygnacji z kandydowania w listopadowych wyborach prezydenckich wobec presji najbliższych sojuszników pośród obaw, że jest zbyt słaby i stary, aby pokonać Donalda Trumpa, wywołała chaos.
Członek Izby Reprezentantów, Lloyd Doggett, Demokrata z Teksasu, który jako pierwszy publicznie wezwał prezydenta Bidena do wycofania się, ocenił że chociaż wiceprezydent Harris, którą poparł Biden, jest wiodącym kandydatem, partia powinna być "otwarta na inne utalentowane osoby".
Bratanek prezydenta Johna F. Kennedy’ego Robert F. Kennedy Jr., niezależny kandydat do Białego Domu, wezwał Partię Demokratyczną do przeprowadzenia "otwartego" procesu nominacji nowego kandydata, zamiast "ponownie manipulować procesem nominacji, aby monumentalnie niepopularna wiceprezydent Harris weszła w buty prezydenta Bidena. (…)"Gdyby zrobili to od początku, nie musiałbym opuszczać Partii Demokratycznej" – powiedział.
NYT wskazuje, że darczyńcy Demokratów natychmiast mobilizują się wokół Harris jako kolejnej kandydatki na prezydenta. Jeden z nich, z Doliny Krzemowej, zebrał ponad milion dolarów w ciągu 30 minut. W niedzielne popołudnie poparcie szybko zadeklarowali miliarderzy, tacy jak Reid Hoffman, który należał do najsilniejszych zwolenników Bidena, Alex Soros, Steve Phillips czy główne grupy darczyńców Demokratów "Way to Win" oraz "Emily’s List".
"Washington Post" zwrócił uwagę, że oświadczenie Bidena wywołało szok w świecie polityki. "Wpędziło to Partię Demokratyczną w bezprecedensowy wyścig o namaszczenie nowego kandydata, który zmierzy się z byłym prezydentem Donaldem Trumpem" – podkreśla gazeta.
Twierdzi, że oświadczenie prezydenta było szokiem nawet dla wielu jego asystentów i doradców. Niektórzy w niedzielny poranek nalegali w telewizji, aby pozostał w wyścigu. Jeszcze w piątek Krajowy Komitet Demokratyczny (DNC), poinformował, że partia planuje formalnie nominować Bidena jako swojego kandydata na prezydenta na początku sierpnia.
Zdaniem gazety rezygnacja Bidena stawia jego partię w niemal bezprecedensowej sytuacji na kilka miesięcy przed wyborami 5 listopada. Jednocześnie nominacja Harris, przyniosłaby jej własne obciążenia w potyczce z Trumpem, którego Demokraci uważają za egzystencjalne zagrożenie dla demokracji.
"Jej notowania w dużej mierze odzwierciedlają spadek notowań Bidena od 2021 roku. Niektórzy ustawodawcy opowiadali się za bardziej otwartym procesem, aby umożliwić innym potencjalnym kandydatom ubieganie się o nominację, co dodatkowo uwydatnia burzliwy charakter decyzji Bidena" – zaznacza WP.
Z kolei CNN akcentuje, że Harris może być pierwszą czarnoskórą kobietą i pierwszą Azjatką – Amerykanką, która poprowadzi kandydatów głównej partii politycznej. Przypomina, że poszczególni delegaci demokratyczni będą musieli wybrać kandydata partii albo podczas wirtualnego głosowania planowanego wstępnie na początek sierpnia, albo na konwencji tej partii w Chicago, która odbędzie się 19 – 22 sierpnia.
DNC opowiadał się za terminem między 1 a 7 sierpnia, aby uniknąć sporów sądowych np. w Ohio, gdzie wymaga się, aby główne partie miały kandydata na prezydenta 90 dni przed głosowaniem powszechnym 5 listopada.
CNN przytacza też reakcję Donalda Trumpa po decyzji Bidena. Republikański kandydat na prezydenta określił Bidena jako "najgorszego prezydenta w historii kraju".
Oprac. JM/PAP: z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski, Oskar Górzyński