Rząd Kuby zapowiedział, że wzmocni kontrolę cen i walkę z uchylaniem się od podatków – przekazała agencja Reutera, oceniając to jako desperacką próbę opanowania deficytu budżetowego i inflacji w ramach działań, określanych przez władze mianem „gospodarki wojennej”.
Prezydent Kuby Miguel Diaz-Canel (Getty, Contributor#8523328)
– Wszyscy jesteśmy tu, by ratować kubańską rewolucję i ratować socjalizm – powiedział w czasie posiedzenia rządu w Hawanie prezydent Miguel Diaz-Canel, cytowany przez dziennik „Granma”, oficjalny organ prasowy Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Kuby.
Wielki kryzys na Kubie
Kryzys gospodarczy na Kubie wynika ze splotu wielu czynników, w tym skutków pandemii COVID-19, zaostrzonych sankcji nałożonych przez USA oraz modelu opartego na dominacji państwa, w którym działalność utrudnia biurokracja, złe zarządzanie i korupcja – oceniła agencja Reutera.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Relacje UE-Chiny. Eksperci ostrzegają: Nie ma odwrotu
Sytuacja społeczna i gospodarcza w karaibskim kraju uznawana jest obecnie za najgorszą od przeprowadzonej pod wodzą Fidela Castro rewolucji z lat 50. XX wieku. W ostatnich dwóch latach z Kuby uciekła rekordowa liczba mieszkańców. Życie i działalność gospodarczą na wyspie dodatkowo utrudniają braki energii elektrycznej.
Środki ogłoszone przez rząd w Hawanie mają na celu zniwelowanie nierównowagi makroekonomicznej, zwiększenie napływu zagranicznych walut oraz stymulowanie krajowej produkcji, ze szczególnym naciskiem na produkcję żywności – wyjaśniła pierwsza wiceministra gospodarki i planowania Mildrey Granadillo de la Torre.
Zobacz także:
Rosjanie znaleźli sobie nowy kraj do zarabiania. Biznes kwitnie
W relacji z posiedzenia rządu w oficjalnych kubańskich mediach opisano trudną sytuację gospodarczą, ale nie przedstawiono konkretnych danych. Nie napisano też, kiedy ogłoszone środki mają być wprowadzone w życie.
Władze Kuby zniosły w 2021 roku zakaz działalności prywatnych firm, który obowiązywał od rewolucji Castro. Zwolennicy partii komunistycznej twierdzą jednak, że dysproporcje cenowe przyczyniły się do gwałtownego wzrostu inflacji.