Czereśnie przywiezione z Rumunii zalały rynek w Rybitwach – podaje portal kobietawsadzie.pl. Na plac wjechało kilkanaście aut wypełnionych po brzegi owocami. Rumuńscy sprzedawcy oferują czereśnie po niższych cenach, niż mogą to zrobić sadownicy z Polski – wszystko przez kwietniowe przymrozki i gradobicia, które zniszczyły wiele upraw. Rodzimi producenci znaleźli się pod ścianą i apelują do rządu o wprowadzenie mechanizmów chroniących ich przed nieuczciwą konkurencją.
/IZZEDDIN KASIM / ANADOLU AGENCY / Anadolu via AFP /AFP
Rumuńskie czereśnie zalały giełdę na krakowskich Rybitwach – jak donosi portal kobietawsadzie.pl na plac wjechało od 20 do 30 rumuńskich aut z owocami. Sytuacja na rynku stała się trudna. Producenci mówią wprost: konsumenci cieszą się z niskich cen, jednak polscy sadownicy nie mogą z nimi konkurować.
Czereśnie z Rumunii zalały polski rynek. Producenci załamują ręce
Czereśnie z Rumunii są zdecydowanie tańsze od owoców z Polski. Za kilogram czereśni odmiany Burlat trzeba zapłacić 10 zł, choć czasem pojawią się okazje nawet za 6 zł. Z kolei za odmianę Carmen żądają 15 zł. Takich stawek nie są w stanie zaoferować polscy producenci.
Reklama
Co prawda polskich czereśni na rynku jeszcze nie ma zbyt dużo. Jak powiedział PAP w ubiegłym tygodniu wiceprezes Związku Sadowników RP i producent czereśni Krzysztof Czarnecki, owoce z krajowych sadów powinny pojawić się w sprzedaży w pierwszej połowie czerwca – w tym roku z powodu ciepłego kwietnia wegetacja czereśni w naszym kraju jest przyspieszona o około dwa, trzy tygodnie.
Na targowiskach są jednak już dostępne czereśnie importowane z innych krajów – ich ceny są zdecydowanie wyższe. Obecnie na rynku hurtowym w Broniszach w sprzedaży są importowane czereśnie głównie z Serbii i Grecji. Kosztują od 12 do 20 zł za kg w zależności od kalibru i odmiany. Za najwyższej jakości czereśnie z upraw pod osłonami, pochodzące z Hiszpanii, trzeba zapłacić nawet 50 zł.
Sadownicy bezradni w obliczu importu czereśni z Rumunii
Polscy sadownicy – jak podaje portal – skarżą się, że rumuńscy konkurenci zaniżają ceny, bo nie musieli mierzyć się z problemami, takimi jak oni. Mowa przede wszystkim o kwietniowych i majowych przymrozkach, a także ostatnich gradobiciach, które zniszczyły wiele upraw.
Czereśnie uprawiane są m.in. w rejonie Sandomierza, Wrocławia, na Mazowszu, a także w okolicach Bydgoszczy i Piły. – Sady czereśniowe są jedną z najbardziej dotkniętych przez kwietniowe przymrozki upraw, a kilka dni temu na Lubelszczyźnie przeszły burze gradowe całkowicie niszcząc sady – zaznaczył Czarnecki.
Krajowi producenci czereśni domagają się ochrony przed nieuczciwą konkurencją
Oprócz niekorzystnej pogody, polscy sadownicy żalą się również na zbyt liberalny handel owocami z zagranicy na rynkach hurtowych, a także brak wsparcia ze strony państwa. Według nich w innych krajach Unii Europejskiej krajowi producenci są lepiej chronieni.
– Inspekcja handlowa lata po giełdach i wali mandaty za brak etykiet z oznaczeniem towaru. A producenci z Rumunii sprzedają jak u siebie – powiedział serwisowi jeden z polskich producentów.
Z tego powodu polscy sadownicy apelują do rządu o szybkie wprowadzenie mechanizmów chroniących ich przed nieuczciwą konkurencją. Zwracają także uwagę na konieczność wprowadzenia lepszej organizacji rynku oraz promocję polskich produktów.
Według danych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, zbiory czereśni w 2023 r. wyniosły 69 tys. ton wobec 76,6 tys. ton rok wcześniej. Średnia cena zbytu tych owoców w ub.r. wyniosła 6,1 zł za kg, w 2022 r. 6,4 zł/kg. Najwięcej czereśnie kosztowały w 2020 r., średnio – 11,8 zł/kg.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL