Lutowy raport z polskiego rynku pracy zaskoczył siłą presji płacowej, której towarzyszył dalszy spadek zatrudnienia. Realny roczny wzrost płac w sektorze przedsiębiorstw był najsilniejszy we współczesnej historii.
Przeciętne wynagrodzenie brutto w dużych firmach niefinansowych w lutym 2024 roku wyniosło 7978,99 zł brutto i było nominalnie (tzn. bez uwzględnienia inflacji) o 12,9 % wyższe niż przed rokiem – poinformował Główny Urząd Statystyczny.
W statystykach płac od stycznia widać efekt podwyższenia płacy minimalnej z 3600 zł do 4242 zł, czyli aż o 17,8 proc. Pomogło to powrotowi do wzrostu wynagrodzeń na dwucyfrowym poziomie, po tym jak w grudniu dynamika przerwała 22-miesięczną takich zwyżek. Ekonomiści spodziewali się wzrostu płac nominalnych o 11,3% rdr. Faktyczny wynik okazał się zatem znacząco wyższy od oczekiwań.
Przeciętne wynagrodzenie było o 2,7%% niższe niż w styczniu, kiedy to spadło o 3,3% względem grudnia. Styczniowy spadek „średniej krajowej” i jej nominalnie rekordowo wysoki poziom (8 032,96 zł brutto) wynikał z wypłat premii kwartalnych, rocznych i świątecznych oraz nagród z okazji Dnia Górnika.
Szalony wzrost realnych płac
Wciąż bardzo wysoki, dwucyfrowy wzrost płac to jedno, ale zupełnie czym innym jest rekordowo szybki przyrost wynagrodzeń w ujęciu realnym. Według danych GUS w lutym inflacja CPI obniżyła się do 2,8%. Oznacza to, że realny wzrost „średniej krajowej” w lutym 2024 roku wyniósł aż 9,85% w skali roku. To absolutny rekord, o ponad jeden punkt procentowy przebijający rekord ze stycznia. Spadająca inflacja i wyższa dynamika płac nominalnych, oznacza, że w ujęciu realnym płace rosną najszybciej od przynajmniej 25 lat, od kiedy to dysponujemy porównywalnymi danymi.
Dane, na podstawie których GUS oblicza statystyki przeciętnego wynagrodzenia i zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw, pochodzą z „Meldunku o działalności gospodarczej” (DG-1). W ramach tego sprawozdania podmioty o liczbie pracujących 50 lub więcej osób badane są metodą pełną, a podmioty o liczbie pracujących od 10 do 49 osób – metodą reprezentacyjną. Więcej na ten temat pisaliśmy w artykule „Kto tak dużo zarabia? Wynagrodzenia w Polsce – jak GUS to liczy? [Tłumaczymy]”.
Opublikowane dane dotyczą tylko firm niefinansowych zatrudniających ponad 9 pracowników. Badanie to nie obejmuje m.in. administracji publicznej, edukacji, opieki zdrowotnej i mikrofirm. Statystyki te obejmują więc niespełna 40% pracujących. Nieco lepiej opisujący realia polskiego rynku pracy raport o medianie wynagrodzeń GUS publikuje tylko raz na 2 lata. Najnowsze dane zostały upublicznione 12 października 2023 r.
Zatrudnienie cały czas spada
Z rekordowo szybki realnym przyrostem płac kontrastuje malejące zatrudnienie. Pomijając specyficzny pod względem statystycznym styczeń (kiedy to GUS zmienia próbę badanych przedsiębiorstw, co niemal zawsze skutkuje „papierowym” przyrostem zatrudnienia), liczba etatów w sektorze dużych przedsiębiorstw maleje niemal nieprzerwanie od grudnia 2022 roku.
Według najnowszych danych w lutym 2024 r. w sektorze przedsiębiorstw ubyło 4,8 tys. etatów (do 6,51 mln), co przekłada się na spadek zatrudnienia o 0,2% rdr. Nie był to jednak wynik, który by zaskoczył ekonomistów, ponieważ dokładnie taki spadek zakładał rynkowy konsensus. Warto jednak pamiętać, że sektor względnie dużych (tj. zatrudniających ponad 9 osób) przedsiębiorstw odpowiada za nieco ponad 1/3 wszystkich pracujących w Polsce.
Komentarze ekonomistów
mBank
"Płace w lutym wzrosły o 12,9 proc., bijąc konsensus na głowę. Jednocześnie nieco lepiej wypadła produkcja przemysłowa. Pogłębieniem spadków (rewizja) PPI do -10,1 proc. nie przejmujemy się, bo to przejściowe. Wniosek: Cieszmy się kochać spadającą inflację, bo zaraz zacznie rosnąć.
Płace są na silnie wzrostowej trajektorii. Nie doszukujmy się czynników jednorazowych, bo wyłączając sektory "podejrzane" po prostu ich nie ma. Rozpęd płac nie słabnie, a nawet można zaryzykować tezę, że nabiera tempa".
Mikołaj Raczyński, Portu
"Skala wzrostu płac realnych osiągnęła w ostatnim czasie astronomiczne poziomy. Zbiegły się tutaj silne podwyżki płacy minimalnej oraz podwyżki w sektorze budżetowym, które nie pozostają bez wpływu także na pozostałe segmenty rynku pracy, jak i wyjątkowo niskie globalne momentum inflacji w ostatnim czasie. Trudno wyobrazić sobie jednak, aby taka sytuacja była do utrzymania w dłuższym terminie. Płace realne powinny bowiem konwergować z czasem do wzrostu produktywności w gospodarce. Kluczowe pytanie, to którym kanałem nastąpi dostosowanie – spowolnieniem wzrostu płac, czy ponownym wzrostem inflacji".
PIE
"Rynek pracy pozostał w lutym w bardzo dobrej kondycji. Wzrost wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw poprawił się z 12,8 do 12,9 proc. rdr. Ze względu na szybki spadek inflacji siła nabywcza tych pensji jest obecnie ok. 10 proc. wyższa niż przed rokiem – to najlepszy wynik od ponad 10 lat. Podobnie rekordowa jest dynamika płacy minimalnej".
Bank Pocztowy
"Nie ma wątpliwości, że rynek pracy będzie wspierał przyspieszenie konsumpcji w tym roku, a w ślad za tym obserwować będziemy przyspieszenie tempa wzrostu gospodarczego. Dynamika PKB w 2024 r. ma szansę zbliżyć się do 4,0 proc." – skomentowała Kurtek.
Jej zdaniem opublikowane lutowe dane z rynku pracy pokazują, że utrzymują się na nim w zasadzie trendy z ostatnich miesięcy. Płace rosną w bardzo szybkim tempie, nie tylko w ujęciu nominalnym, ale także coraz szybciej w ujęciu realnym, zatrudnienie zaś notuje nieznaczne spadki i najprawdopodobniej będziemy je obserwować jeszcze w najbliższych kilku miesiącach. Potem pojawią się wzrosty.
Ekonomistka zwróciła uwagę, że dynamika nominalna wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw nie tylko utrzymała w lutym dwucyfrowy poziom, ale jeszcze przyspieszyła. Nastąpił także kolejny skok we wzroście płac w ujęciu realnym, na co wpływ miało również istotne wyhamowanie inflacji do 2,8 proc. r/r. Tutaj dynamika wyniosła 9,9 proc. r/r i jest najwyższa od 1999 r. – podała.
Kurtek uważa, że dane dotyczące rynku pracy wskazują, że przedsiębiorstwa dość opornie podchodzą do zwiększania zatrudnienia i być może jest to powodowane aktualnie dynamicznym wzrostem wynagrodzeń pracowników. W ten sposób firmy próbują zatrzymywać dotychczasowych pracowników. Na wzrost zatrudnienia przyjdzie zapewne czas, gdy gospodarka zacznie się na dobre rozkręcać – podkreśliła.
Lewiatan
Jak w wskazał w komentarzu do tych danych ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan Mariusz Zielonka, realnie po raz pierwszy od blisko dwóch lat wzrost wynagrodzenia zbliża się do granicy 10 proc.
„Oczywiście część tego wzrostu jest nadal efektem podwyżki wynagrodzenia minimalnego i wyrównywania płac osób zarabiających powyżej najniższej krajowej przed podwyżką. Co za tym idzie presja płacowa na przedsiębiorców nie maleje. Nie widać też oznak, że wynagrodzenia wyraźnie wyhamują w najbliższym czasie” – stwierdził ekspert Konfederacji Lewiatan.
Ocenił, że szybki wzrost wynagrodzeń pokazuje, że rynek pracy jest w dobrej kondycji. Dodał, że podobne wzrosty płac w różnych sektorach pokazują, że nie ma mowy o „przypadkowych wahnięciach”.
„Intensywny wzrost płac przemawia za scenariuszem rozwoju gospodarczego w 2024 r. opartego o konsumpcję” – stwierdził Mariusz Zielonka. „W zatrudnieniu, zgodnie z naszymi przewidywaniami, nic złego ani specjalnie dobrego się nie dzieje. Od blisko roku zatrudnienie sobie +pełza+ w okolicy 0-proc.” – dodał.
Bank Pekao
Ekonomiści Banku Pekao przyznali, że dane o wzroście wynagrodzeń po raz kolejny okazały się wyższe od oczekiwań.
„Po mocnym zaskoczeniu w górę odczytu dynamiki płac za styczeń, luty przyniósł kontynuację tego trendu. Presja płacowa pozostaje silna i to bez względu na premie roczne czy podwyżki wynikające z nowej stawki płacy minimalnej – choć trzeba pamiętać, że dostosowanie całej siatki płac do nowej płacy minimalnej będzie procesem rozłożonym w czasie” – stwierdzili ekonomiści banku w komentarzu. „Płace w ujęciu realnym dobiły do poziomów dwucyfrowych (9,9 proc. r/r) – to najwyższy ich poziom od 25 lat!” – dodali.
Ocenili, że dane o płacach stanowią „solidne uzasadnienie” dla kontynuacji prognozowanego przez nich mocnego odbicia konsumpcji w tym i przyszłym roku. Dodali także, że dane za styczeń i luty mogą wskazywać, że średni wzrost płac w całym 2024 r. przekroczy 10 proc.
„Uważamy jednak, że w dalszej części roku dynamika płac zacznie lekko hamować ze względu na całkowite wygaszanie efektu spirali płacowo-cenowej (z którą mamy do czynienia od 2022 r.). Płace realne powinny z czasem konwergować do wzrostu produktywności w gospodarce i naszym zdaniem nastąpi to kanałem spowolnienia dynamiki płac. Obecnie płace to największy +słoń w pokoju+, oddalający perspektywę powrotu inflacji do celu, ale równocześnie podtrzymujący nasz scenariusz utrzymania stóp procentowych na niezmienionym poziomie w bieżącym roku” – stwierdzili ekonomiści Banku Pekao.
Dodali, że dane o zatrudnieniu okazały się zgodne z oczekiwaniami. Zwrócili uwagę, że „lekką słabość tych danych” pokazuje liczba etatów, która w porównaniu do ubiegłego miesiąca obniżyła się o 5 tys.
„Początek 2024 r. wygląda zatem identycznie jak w roku ubiegłym. Osłabienie, z którego polska gospodarka powoli wychodzi, z opóźnieniem oddziałuje na rynek pracy. Co jednak implikuje, że w dłuższej perspektywie spodziewamy się zobaczyć wzrost zatrudnienia w ujęciu absolutnym ze względu na poprawiającą się koniunkturę” – czytamy w komentarzu Banku Pekao.
Ekonomiści stwierdzili, że na taki optymistyczny scenariusz wskazują zachowania przedsiębiorców, którzy zamiast zwalniać pracowników na większą skalę, „chomikują zatrudnienie tnąc wymiar etatów”.
„Oznacza to, że po pierwsze spodziewają się rychłej odbudowy koniunktury, a po drugie rynek pracy pozostaje na tyle +ciasny+, że powstrzymują się od zwolnień, by uniknąć późniejszych problemów z zatrudnianiem nowych pracowników. To też jest bodziec wpływający dodatnio na dynamikę płac” – dodali ekonomiści banku.