Konferencja prasowa prezesa i wiceprezesa LPP przełożyła giełdową wajchę i spowodowała gigantyczne odbicie akcji odzieżowej spółki. Odcięcie się od oskarżeń wywiadowni Hindenburg Research, a przede wszystkim zapowiedź dynamicznego wzrostu biznesu spółki wywołała euforię na jej akcjach, które jeszcze w piątek inwestorzy w panice wyprzedawali.
Reakcja rynku na piątkowy raport Hindenburg Research i poniedziałkową konferencję prasową prezesa LPP Marka Piechockiego oraz wiceprezesa Przemysława Lutkiewicza to przykład dwóch skrajnych giełdowych zachowań: ekstremalnej paniki i ogromnej chciwości. Kurs w piątek spadł o 35,78 proc., a w poniedziałek przez większość cześć handlu zyskiwał w granicach 30 proc. Na koniec sesji wzrost wynosił 20,52 proc., ale był wyraźnie niższy po kontrze Hindenburg Research na platformie X. Obroty sięgnęły 1,05 mld zł.
Potężne odbicie nie odrobiło strat, jakie cena akcji poniosła w piątek. Do poziomów z czwartkowego zamknięcia, czyli przed publikacją raportu Hindenburg Research, wciąż brakuje 4 tys. zł, co oznacza, że kurs ma do odrobienia jeszcze ponad 29 proc. z obecnych 13 800 zł, po jakim handlowane były akcje na koniec sesji.
Rosja to nie nasz biznes, Hindenburg Research kontruje
Euforia wiąże się z kilkoma kwestiami. Po pierwsze rynek zdaje się być usatysfakcjonowany kategorycznym zaprzeczeniem tez, jakie postawiła amerykańska wywiadownia w swoim raporcie. Co prawda nie znamy dokładnie podmiotu, który kupił biznes w Rosji, ale tłumaczenie prezesa Piechockiego, że był to rodzaj wykupu menedżerskiego z konsorcjum chińskich spółek, jaki miała zaaranżować Anna Plyugina, była prezeska rosyjskiej spółki LPP, rynek przyjął za wiarygodny.
„Płatność za sprzedaż spółki uwzględniająca również należność z tytułu sklepów w wysokości 601 mln PLN – zgodnie z planem uzgodnionym z inwestorem – została rozłożona na transze – informuje LPP.
Większość niejasności związanych ze sprzedażą na przykład identycznego towaru w rosyjskich sklepach do tego, jaki oferuje LPP, zrzucano na karb okresu przejściowego, który był komunikowany w raportach.
Zakłada on zobowiązanie LPP do 2026 r. do dostarczania towarów do agentów zakupowych inwestora (spółki FGT i AFIE), którzy nie są w żaden sposób powiązani z LPP, towaru po cenie wytworzenia. „LPP aktualnie nie czerpie z tego żadnych zysków” – informuje spółka. Różnice w raporcie w wersji anglojęzycznej określono zwykłem błędem i potwierdzono, że przychody zakwalifikowane jak „inne” w rachunku zysków i strat wyniosły 207 mln zł, a nie ponad 3 mld zł.
W ciagu dnia, już po konferencji LPP nawiązał do tego Hindenburg Research, który we wpisie na X zrobił swego rodzaju odpowiedź i podniósł kwestie, które prezesi spółki nie wyjaśnili dostatecznie, jak m.in kto stoi za chińskim konsorcjum, które przejęło biznes w Rosji, czy wyjaśnienia "dlaczego 187 276 rejestrów eksportu zgromadzonych przez Tradesparq pokazuje, że w roku 2023 do kazachskiej spółki zależnej wysłano towary o wartości 755,5 mln dolarów" – napisano na X.
Our takeaways from today’s LPP call:
KEY TAKEAWAY: In March 2022 the company claimed it had "completely suspended the transport of goods to Russia". We see now this was a lie. We find out now that years later, only following our report, that LPP goods are still making their way… pic.twitter.com/RqOZGTU3wn
— Hindenburg Research (@HindenburgRes) March 18, 2024
W kontekście kodów kreskowych, które miały rzucać podejrzenie o dalsze śledzenie przez LPP towarów na rosyjskim rynku, wspominano o samodzielnym kodowaniu towarów przez nowego nabywcę. Odpowiedź wydaje się jednak mało wyczerpująca, zważywszy na to, ile miejsce poświecił mu Hindenburg Research. Jako redakcja dopytaliśmy o tę kwestię na konferencji, ale w czasie jej trwania pytanie nie trafiło do prezesa Piechockiego. Liczymy w takim razie na odpowiedź biura prasowego spółki.
Inną kwestią, o którą pytaliśmy, było odejście ze stanowiska w październiku 2023 r. wieloletniego wiceprezesa Jacka Kujawy, który odpowiadał w grupie LPP za kwestie logistyczne oraz informatyczne. Na pytanie, czy jego odejście według wiedzy zarządu mogło być motywowane pojawiającymi się sugestiami (o których prezesi wspominali na konferencji), że wokół spółki trwa inwestycyjne śledztwo, pozostało póki co bez odpowiedzi.
Najważniejsze okazało się stwierdzenie, że LPP nie prowadzi działalności operacyjnej w Rosji. Nie sprzedaje, nie zarządza, nie jest właścicielem spółek pośrednich lub bezpośrednich wymienionych w raporcie Hindenburg Research i nie zamierza także wracać na tamten rynek.
Spółka przygotuje się na ataki spekulacyjne i zapowiada podwojenie przychodów
Po drugie inwestorzy otrzymali informację, że na kolejnych walnych zgromadzeniach akcjonariuszy stanie sprawa podjęcia uchwały dotyczącej przyzwolenia do skupu akcji własnych. Taki program o odpowiedniej wielkości może być narzędziem, który pozwoli równoważyć handel, gdy tego będzie wymagała sytuacja i ograniczy spekulację na kursie spółki.
Jednym z zarzutów Hindenburg Research był ponad 40-proc. roczny wzrost przychodów w roku obrotowym 2022/2023, który miał według autorów być poparty czerpaniem korzyści w rynku rosyjskiego. Na tle światowej konkurencji był on faktycznie ogromny, ale już w porównaniu do CCC wypadł nawet gorzej, nie mówiąc o odbiciu biznesu LPP po erze lockdownów i zerwanych łańcuchów dostaw.
Po trzecie prezes Piechocki powiedział sporo o prognozach na przyszłość. Według niego przychody ze sprzedaży wzrosną do 21 mld zł, ale jednocześnie dodał, że jego zdaniem będzie to jeszcze wyższy poziom.
Na sam koniec konferencji prasowej zdradzając ambicje wykraczające poza najbliższe niepełne 11 miesięcy (rok obrotowy spółki kończy się 31 stycznia), prezes powiedział, że firma w ciągu trzech kolejnych lat może być dwa razy większa, co oznacza, że już w roku obrotowym 26/27 może generować blisko 35 mld zł przychodów, co daje CAGR na poziomie 26 proc. rocznie.
Dowiedzieliśmy się, że LPP planuje otworzyć 700 sklepów w 2024 roku i jak dodał prezes Piechocki 620 sklepów ma dotyczyć marki Sinsay, która była do tej pory i będzie w przyszłości motorem napędowym wzrostu spółki. W 2025 ma powstać kolejne 850 sklepów, co sprawi, że ich liczba będzie zbliżać się do 4 tys. lokalizacji. Na koniec 2023 r. LPP miało 2275 sklepów stacjonarnych wszystkich marek na wszystkich rynkach, czyli o 2190 mniej niż H&M i o 3417 mniej od Inditexu, właściciela takich marek jak Zara czy Bershka.