Sprawa Pegasusa jest przedsięwzięciem politycznym. Rządzący chcą odwrócić uwagę od tego, że nie realizują swych obietnic wyborczych – mówił na posiedzeniu komisji ds. Pegasusa prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Jarosław Kaczyński
Przesłuchanie zaczęło się od komplikacji proceduralnych. Jarosław Kaczyński wygłosił tylko część przyrzeczenia świadka. Nie chciał powtórzyć słów dotyczących tego, że nie będzie ukrywał niczego z tego, co jest mu wiadome.
– Ja mam tutaj złożyć, według przepisów odnoszących się do działania komisji, przyrzeczenie. W tym przyrzeczeniu jest formuła mówiąca o tym, że muszę powiedzieć wszystko, co wiem. Ta część mojej wiedzy dotyczącej Pegasusa, która może być traktowana jako tajna lub nawet ściśle tajna, jest minimalna, można powiedzieć nawet marginalna, ale jeżeli mam powiedzieć całą prawdę, to nie mogę złożyć takiego przyrzeczenia – tłumaczył.
Komisja postanowiła zwrócić się do Sądu Okręgowego w Warszawie z wnioskiem o zastosowanie kary porządkowej wobec Jarosława Kaczyńskiego w związku z niezłożeniem przez niego pełnego przyrzeczenia.
– Sprawa Pegasusa jest przedsięwzięciem politycznym, mówię o sferze medialnej. To część szerszego przedsięwzięcia, tworzenia antyrzeczywistości, rzeczywistości urojonej, że w Polsce jest dyktatura — powiedział prezes PiS. Dodał, że za rządów PiS w wielu samorządach rządziła ówczesna opozycja.
Wiele państw ma takie urządzenia jak Pegasus
Dodał, że rządzący chcą odwrócić uwagę od tego, że nie realizują swych obietnic wyborczych. Według niego, była opozycja doszła do władzy przy pomocy „gigantycznego kłamstwa”, a teraz próbuje „przy pomocy manipulacji” tę władzę utrzymać. – To przesłuchanie nie ma sensu bez tego zwolnienia, o którym mówiłem — powiedział dodając, że jego wiedza na temat Pegasusa opiera się głównie na medialnych doniesieniach. Były premier wyraził gotowość do odpowiadania na pytania,
– Państwo polskie, jak inne, musi mieć urządzanie typu Pegasus. Poprzednia władza też miała takie narzędzie, i to groźniejsze. Cała sprawa jest jednym wielkim nadużyciem — mówił. Dodał, że jest lobby niemieckie i rosyjskie, które chcą, by Polska się nie rozwijała, Ocenił, że są wątpliwości, czy obecna władza działa w interesie Polski i dodał, że jego zdaniem w wielu kwestiach świadomie – nie.
Poprzednia władza też miała takie narzędzie, i to groźniejsze
Jarosław Kaczyński
Prezes PiS powiedział, że nie pamięta od kogo po raz pierwszy usłyszał o systemie Pegasus. Dopytywany dodał, że o tym, jak działa Pegasus wie z tego, co publicznie mówili Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, w przeszłości członkowie kierownictwa MSWiA. Prezes PiS dodał, że podczas posiedzenia komitetu bezpieczeństwa był kiedyś szef CBA i być może mówiono coś na temat Pegasusa, ale on sobie tego nie przypomina.
Według prezesa PiS, na potrzebę zakupu Pegasusa musiał zwrócić uwagę szef MSWiA Mariusz Kamiński, ale zastrzegł, że ostateczna decyzja mogła być podjęta w szerszym gronie. Dodał, że nie był wówczas członkiem rządu. Pytany przez przewodniczącą Magdalenę Srokę, czy zgodzi się na przesłuchanie z wykorzystaniem wariografu Jarosław Kaczyński odparł, że nie jest o nic podejrzany. – To pytanie o charakterze prowokacyjnym. Lepiej, żeby je pani wycofała — odparł.
Czy na posiedzeniu Rady Ministrów poruszano temat Pegasusa? – Nie przypominam sobie takiej sytuacji — odparł Kaczyński. Oświadczył, że sprawa Pegasusa była traktowana jako sprawa trzeciej kategorii, a teraz jest „rozdymana”. Pytany powiedział, że wszystkie posiedzenia komitetu ds. bezpieczeństwa były protokołowane.
Inwigilowani byli szpiedzy i gangsterzy
Przemysław Wipler z Konfederacji zapytał, czy Kaczyński podtrzymuje opinię, że inwigilowani Pegasusem byli tylko szpiedzy i gangsterzy. Prezes PiS odparł, że tak, ale zastrzegł, że mogło to też dotyczyć przestępstw, które nie miały charakteru gangsterskiego. Mówił, że chodziło o bardzo poważne przestępstwa. Zastrzegł, że nie wie o istnieniu w Polsce systemu podobnego do Pegasusa. Mówił, że Pegasus był wykorzystywany do łamania komunikatorów, dzięki czemu schwytani zostali członkowie grupy agentów.
Jacek Ozdoba (PiS) spytał, czy działalność komisji jest szkodliwa z punktu widzenia dyskutowania o bezpieczeństwie Polski. – Tak, uważam, że jest szkodliwa, skrajnie szkodliwa – odparł prezes PiS. Dodał, że poza posłami PiS i może poza posłem Wiplerem członkowie komisji intencjonalnie działają, by szkodzić Polakom.
Uważam, że ta komisja jest szkodliwa, skrajnie szkodliwa
Jarosław Kaczyński
– Stosowanie Pegasusa było całkowicie zgodne z prawem, nie było żadnych uchybień. Ogromna, miażdżąca większość, pewnie 99 proc. tych działań dotyczyła zwykłych przestępców. Być może zdarzył się taki przypadek, że dotyczyło to osób, które pełnią jakieś funkcje publiczne, ale te osoby też są przestępcami — oświadczył Jarosław Kaczyński.
Przewodnicząca Magdalena Sroka pytała m.in. o fałszowanie i kompilowanie smsów Krzysztofa Brejzy. – Jestem głęboko przekonany, że mamy tutaj do czynienia z fejkami. Fejki, fejki i jeszcze raz fejki. To próba wmówienia opinii publicznej, że działo się coś, co się nie działo – mówił Jarosław Kaczyński.
Poseł Marcin Bosacki zapytał o wyciek zmanipulowanych smsów Krzysztofa Brejzy do mediów. Stało się podczas kampanii wyborczej. – Chodziło o pokazanie opinii publicznej, że ważny polityk dopuszcza się poważnych i wyjątkowo odrażających przestępstw – powiedział Kaczyński. – To było pokazanie prawdy o formacji, która ubiegała się o władzę. Nie wiem, jak dziennikarze dociekli do tej prawdy.
Prezydent i premier nie mieli podsłuchów
Zapytał też, czy Pegasusa uzywano w celach politycznych. Prezes PiS zaprzeczył. Odniósł się też do możliwości, jakie ma Pegasus. – Są na świecie systemy lepsze, doskonalsze, mające lepsze możliwości od tej wersji Pegasusa, jaką zakupiła Polska – zapewnił. – To nie był jakiś supersystem – dodał.
Prezes PiS co chwilę wdawał się w dyskusje z członkami komisji. – Jestem najstarszy w tym gronie, prawdopodobnie najwyższy dotychczas pełnioną funkcją i w związku z tym mogę was pouczać – powiedział Kaczyński. Zaprotestowała przeciw temu m.in. przewodnicząca Magdalena Środa.
Przemysław Wipler zapytał, czy do prezesa PiS przychodzili członkowie partii, narzekając, że są inwigilowani. – Nie przypominam sobie takich skarg od członków Prawa i Sprawiedliwości – powiedział Kaczyński.
Z kolei przewodnicząca Magdalena Środa zapytała, czy oprogramowaniem Pegasus mógł być inwigilowany premier Mateusz Morawiecki. – Tego rodzaju sytuacja nie miała miejsca i nikt jej nie planował – zapewnił Kaczyński.
Prezes PiS skomentował też doniesienia o mozliwości podsłuchiwania Pegasusem prezydenta Andrzeja Dudy. – Nie wyobrażam sobie czegoś takiego, głowa państwa to coś innego niż inni politycy – powiedział Jarosław Kaczyński. – Taka decyzja na pewno zostałaby mi przedstawiona i byłym nią zbulwersowany – zapewnił.
Poseł Zembaczyński zapytał, czy premier Morawiecki pytał prezesa PiS, dlaczego CBA inwigilowała jego ludzi.
– A kim są ludzie premiera Morawieckiego? – zapytał świadek.
– Jeśli ma pan kontrolę nad organizacją, powinien pan wiedzieć – odparł Zembaczyński.
– Może nie mam… – skonkludował Kaczyński.