– W mojej ocenie doszło do sytuacji, w której do grupy protestujących rolników dołączyła się grupa prowokatorów, zadymiarzy, których celem było zrobienie zadymy – mówił w rozmowie z TVN24 marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
Szymon Hołownia
Hołownia był pytany o wczorajszy protest rolników w Warszawie i starcia protestujących z policją przed Sejmem.
Szymon Hołownia o proteście rolników i starciach przed Sejmem: Ci, którzy żerowali na proteście, powinni być rozliczeni
– Wyraźnie słyszałem wezwania policji do rozejścia się, ostrzeżenia, że jeśli ktoś zostanie w tym miejscu robi to na własne ryzyko, że nie wolno używać pirotechniki — mówił marszałek Sejmu.
– Ja akurat, gdy doszło do tej dużej eskalacji, wracałem od prezydenta z nominacji nowej PKW. I widziałem, że po rozwiązaniu zgromadzenia, ludzie odchodzili, dziesiątki, setki ludzi. Natomiast jakaś grupa została, ta grupa częściowo, widać to było na nagraniach, to byli ludzie zamaskowani, to byli ludzie, którzy co chwila rzucali petardy, prowokowali policję – dodał.
Posłom, którzy pokazywali mu nagrania policjantów zachowujących się, ich zdaniem, niewłaściwie, np. odrzucających coś w stronę protestujących, Hołownia poradził, aby przekazali te nagrania policji i szefowi MSWiA, Marcinowi Kierwińskiemu.
– Moja ocena sytuacji jest taka, że był wczoraj w Warszawie protest rolników i ten protest rolników ma prawo być, ci ludzie mają prawo wyrażać swoje poglądy. W mojej ocenie doszło do sytuacji, w której do grupy protestujących rolników dołączyła się grupa prowokatorów, zadymiarzy, których celem było zrobienie zadymy. To nie byli protestujący rolnicy, to byli zawodowi zadymiarze, zawodowi chuligani. To jest nasza wstępna ocena sytuacji, która miała miejsce. To niedobrze świadczy o tym co się stało, że mamy rannych policjantów. Policja mówi: nie rzucać pirotechniki, a lecą petardy, granaty hukowe. Policja mówi: proszę się odsunąć, a są wyłamywane barierki. Tak to nie powinno wyglądać, ta sprawa powinna zostać wyjaśniona, ci którzy żerowali na proteście, powinni być rozliczeni — mówił Hołownia.
Celem mojej decyzji było zwiększenie prawdopodobieństwa, że wszystkie te ustawy (ws. aborcji) nie zostaną odrzucone w pierwszym czytaniu
Szymon Hołownia, marszałek Sejmu
– Widzieliście kostkę brukową, która latała. Widzieliście agresywne gesty. Jeśli policja mówi, że trzeba się usunąć, to trzeba się usunąć – dodał.
Szymon Hołownia o ustawach liberalizujących aborcję: 11 kwietnia jest deadlinem, Sejm może zająć się projektami wcześniej
Hołownię pytano też o jego decyzję, by Sejm zajął się projektami ustaw liberalizujących przepisy aborcyjne dopiero 11 kwietnia, co wywołało gwałtowny protest Lewicy.
– To jest temat, który zawsze będzie budził emocje. Oczywiście to zachowanie Lewicy jest konfrontacyjne, ja rozumiem, że to jest taka forma wyrażania poglądów. Rozumiem, że paniom szczerze zależy na tym, o co walczą – odparł. – Nie rozumiem czasem agresywnego tonu, konfrontacyjnej postawy — przyznał.
– Celem mojej decyzji było zwiększenie prawdopodobieństwa, że wszystkie te projekty nie zostaną odrzucone w pierwszym czytaniu — dodał Hołownia.
– Rozumiem, że ta decyzja może mnie dużo kosztować. Ale tu nie chodzi o mnie, chodzi o sprawę – podkreślił.
Hołownia zapowiedział też, że on „zagłosuje nawet za projektami Lewicy, z którymi fundamentalnie się nie zgadza, bo zależy mu na wspólnym dobru”.
Jednocześnie Hołownia nie wykluczył, że Sejm zajmie się projektami wcześniej, gdy tylko Hołownia będzie miał pewność, iż wszystkie projekty przejdą pierwsze czytanie. Za krok w dobrą stronę uznał deklarację Lewicy zapowiadającej, że poprze wszystkie projekty, w tym projekt Trzeciej Drogi.
– Ja mam jeden cel, żeby ocalić wszystkie te projekty. 11 kwietnia jest deadlinem, jest datą, w której to się na pewno wydarzy. Jeśli klasie politycznej uda się porozumieć wcześniej, będzie to z korzyścią – podsumował.