Piszący te słowa oraz z pewnością część opinii publicznej ma już dosyć Szymona Hołowni w roli elokwentnego krytyka koalicjantów. Nadeszła pora, aby zajął miejsce w rządzie i wziął na siebie część odpowiedzialności za zarządzanie Polską. W przeciwnym razie, po szybkim końcu Trzeciej Drogi, doprowadzi swój projekt polityczny do haniebnego finiszu.
Premier Donald Tusk i marszałek Sejmu Szymon Hołownia
Bogusław Chrabota
Z tego związku nie mogły powstać dzieci. Nawet jeśli nie było to jedynie małżeństwo z rozsądku. Nawet jeżeli pomiędzy partnerami istniała jakaś szczera emocja. I chociaż liderzy przekonują, że tak właśnie było, sojusz pomiędzy najstarszą z istniejących polskich partii a typową polityczną efemerydą nie mógł zakończyć się inaczej, niż się kończy. Oto z jednej strony PSL, partia o wyraźnym profilu klasowym, zadeklarowanie katolicka, konserwatywna, oparta na wieloletnim układzie towarzysko-nepotycznym, pokoleniach doskonale skomunikowanych działaczy, a z drugiej grupa ludzi może i ambitnych, ale w przeważającej części politycznych rozbitków, którzy powrócili do polityki pod sztandarem podniesionym przez celebrytę.
Czy coś w naturalny sposób łączy PSL i Polskę 2050?
Wspólny mianownik? Żaden. A różnice są nawet w kwestiach tak fundamentalnych jak baza społeczna. W przypadku PSL nie ma najmniejszych wątpliwości – struktury opierają się na zamożnych mieszkańcach wsi, szukających politycznych korzyści. Z kogo rekrutuje się baza polityczna partii Szymona Hołowni? Odpowiedź nie jest skomplikowana: z nikogo. Bazy Polski 2050 po prostu nie ma. Istnieje wyborca, przeciwnik duopolu PiS-PO oraz kadry – byli członkowie Nowoczesnej, Platformy i lewicy; bazy nie ma i nie będzie. Aha: jest jeszcze rozczarowanie – wielu miało nadzieję, że Polska 2050 stanie się zorientowanym chrześcijańsko centrum, ale i tutaj zawód. W PSL żartują, że w Polsce 2050 liczba wierzących w Boga ogranicza się do jednej osoby – przewodniczącego.
Jaki jest bilans Trzeciej Drogi?
Jaki jest bilans sojuszników z Trzeciej Drogi po półtora roku koalicji 15 października? PSL prowadzi swoją grę, tworzy konserwatywne skrzydło rządu, umacnia się w kontrolowanych przez siebie instytucjach i odbudowuje struktury osłabione przez PiS. A Polska 2050? Wsiąknęła w instytucje rządowe, niemal całkowicie tracąc swoją odrębność od KO, lub rozmyła się w mętnej wodzie parlamentaryzmu. Jeśli w ogóle istnieje, to chyba tylko dzięki determinacji swojego lidera, który, mocno pokiereszowany po wyborach prezydenckich, stara się zachować pozytywne nastawienie w trudnej sytuacji. Można odnieść wrażenie, że nie zaakceptował dramatycznego werdyktu, jakim była liczba 4.99, a jedyne, co go interesuje, to utrzymanie statusu drugiej osoby w państwie. To krótki bilans związku, który w nadchodzących dniach przejdzie do historii. Chłodna i wyważona mowa pogrzebowa nad trumną, w której legnie Trzecia Droga.
Czy Polska 2050 przetrwa?
Co dalej? O sejmową większość się nie obawiam – będzie trwała z siły inercji. PSL również sobie poradzi – jak zwykle. Znacznie ważniejsze pozostaje pytanie, co dalej z Polską 2050? Można – rzecz jasna – wyprowadzić sztandary, a członkom dać wolną rękę w kwestii dołączenia do konkurencyjnych formacji. A szansa na przetrwanie? Nikła. Szacuję ją na 20 procent. Ale tylko pod warunkiem, że Polska 2050 dojrzeje. Wejdzie w dorosłość. Odnowi kierownictwo. Stworzy przejrzysty, zrozumiały program, który odwoła się do jakiejś społecznej bazy.
I ostatnia kwestia. Może najważniejsza. Szymon Hołownia musi zrezygnować z roli elokwentnego (większość Polaków ma już dość tego krasomówstwa) krytyka koalicjantów, zakasać rękawy i przystąpić do rządu. Bowiem władza to nie tylko splendor urzędu, ale przede wszystkim ciężka praca, trudne decyzje i odpowiedzialność
Źródło