Zapowiadany przez rząd program budowy tanich akademików może przynieść dwie korzyści: tańsze lokum dla studentów i tańsze mieszkania na wynajem, bo studenci uwolnią obecnie wynajmowane, co może oznaczać spadek czynszów najmu. Tym bardziej, że już teraz jest coraz więcej ofert czekających na chętnych.
/ZOFIA BAZAK /East News
– Miejsc w akademikach wystarcza dla niewielkiej grupy studentów. Wielu najmuje więc mieszkania. W efekcie jest ich mniej dla pozostałych osób i rodzin, chcących wynająć jakieś lokum – mówi Marek Wielgo, ekspert portalu GetHome.pl. I przyznaje, że dostępność mieszkań na wynajem najpewniej by się poprawiła, gdyby studentki i studenci przenieśli się do akademików.
Przywołuje dane GUS, z których wynika, że 444 akademików w całym kraju może przyjąć zaledwie ok. 115 tys. żaków. W praktyce miejsc w akademikach może być nawet o 30 tys. mniej z powodu fatalnego stanu technicznego budynków. Wprawdzie dochodzą miejsca w prywatnych akademikach, ale jest ich jeszcze niewiele.
Reklama
A na uczelniach wyższych w naszym kraju kształci się przeszło 1,2 mln studentek i studentów, w tym ponad 105 tys. z zagranicy. Najwięcej – blisko 240 tys. – studiujących jest w Warszawie, natomiast w Krakowie nauki pobiera ponad 129 tys. osób. Tymczasem na miejsce w uczelnianym akademiku może liczyć przeciętnie tylko dziewięć osób na sto.
Oczywiście nie ma twardych danych dotyczących liczby mieszkań najmowanych przez studiującą młodzież. Jednak w największych miastach skala tego zjawiska z pewnością jest duża.
To ma się jednak zmienić. Jedną z zapowiedzi rządu jest rozbudowa bazy noclegowej dla studentów. Fundusz Dopłat przy Banku Gospodarstwa Krajowego będzie wspierał finansowo budowę i remonty akademików studenckich.
– Rząd chce upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Przy okazji tańszego lokum dla studentów, akademiki „uwolniłyby” tysiące mieszkań na wynajem dla młodych, którzy chcą się usamodzielnić lub migrują za pracą do największych miast – komentuje Marek Wielgo.
Mniej studentów będzie skazanych na drogi najem
Ile mieszkań mogłoby być „uwolnionych”? Badanie ankietowe, które przeprowadzili w ubiegłym roku analitycy Centrum AMRON, może świadczyć o tym, że w wynajętym mieszkaniu mieszka niemal czterech na 10 studiujących. W Warszawie z najmu korzysta więc lekko licząc kilkadziesiąt tysięcy osób. Najczęściej mieszkają w trzy-, czteroosobowych grupach, wynajmując mieszkania dwu- i trzypokojowe. Z badania AMRON wynika, że na luksus mieszkania w pojedynkę może sobie pozwolić tylko 13 proc. najemców. – Wynika z tego, że – ostrożnie licząc – tylko w stolicy potrzeby studiujących zaspokaja co najmniej kilkanaście tysięcy lokali, ale może ich być nawet dwa razy więcej – szacuje ekspert GetHome.pl.
A sytuacja na rynku najmu już się zmienia, bo jest sporo wolnych ofert czekających na chętnych. Raport AMRON za czwarty kwartał potwierdza to, o czym pisaliśmy w Interii Biznes przed miesiącem, że rośnie baza dostępnych mieszkań na wynajem, stawki się zatrzymały, a w niektórych miastach nawet lekko spadają.
Czynsze już się zatrzymały, a ofert coraz więcej
Najnowsze dane Otodom o sytuacji w styczniu pokazują, że mimo ożywienia na początku roku i tak liczba aktywnych ofert mieszkań na wynajem na koniec stycznia była o 14 proc. wyższa niż w grudniu i aż o 38 proc. wyższa w porównaniu do stycznia 2023 roku.
W większości miast wojewódzkich odnotowano zwiększenie się bazy ogłoszeń w ciągu miesiąca – od niecałych 10 proc. w Szczecinie, Kielcach oraz w Lublinie po ponad 30 proc. w Olsztynie, Rzeszowie i Zielonej Górze.
Czy w efekcie tych zmian, które już widać i tych, które mogą nadejść zmieni się podejście do kupowania mieszkań pod wynajem jako pewnego dodatkowego dochodu, skoro może być problem z pozyskaniem najemców?
– Jeśli ktoś kupił mieszkania za gotówkę, to pewnie nie zmieni nastawienia, bo na razie i tak korzysta na wzroście cen i nie ponosi znaczących kosztów, nawet jeśli ich nie wynajmuje. Natomiast jeśli ktoś kupił mieszkanie pod wynajem posiłkując się kredytem, to może mieć problem. Jeśli ma wysoką ratę, a nie będzie mieć najemcy, to może stracić płynność i pewnie będzie rozważać wówczas sprzedaż takiego mieszkania. Tym bardziej, że na razie nie widać na horyzoncie perspektywy znaczącego spadku stóp procentowych, więc raty są relatywnie wysokie – mówi Interii Jarosław Sadowski, główny analityk Expandera.
Jak dodaje, ostatnio była wręcz na to moda, bo wiele osób usłyszało ile zarabia się na wynajmie i niektórzy dali się skusić i kupili inwestycyjnie, ale na kredyt. Trudno jednak oszacować jak duża jest to grupa, bo nie ma takich danych.
Monika Krześniak-Sajewicz
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL