Izrael sięga po nowe technologie, aby poradzić sobie z tajną siecią tuneli Hamasu. Żołnierze IDF w korytarzach używają sterowanych robotów i dronów z czujnikami termowizyjnymi, by wykryć wrogów
Michał Duszczyk
Siły Obronne Izraela (IDF) testują specjalne chemiczne ładunki – tzw. bomby gąbkowe. To dość nietypowy i niezwykle innowacyjny element izraelskiego arsenału, ponieważ bomby te pozbawione są materiałów wybuchowych. Ich celem nie jest zabijanie wrogów, ale zamykanie i blokowanie podziemnych szczelin czy wejść do tuneli. Ich gęsta sieć, którą przemieszczają się bojownicy Hamasu, to jedno z największych wyzwań IDF. Izrael znalazł już jednak sposoby na wykrywanie i neutralizowanie takich struktur, które już przyjęło się nazywać mianem „metra Gaza”.
Piana sposobem na tunele Hamasu
Szacuje się, że pod Gazą rozciąga się labirynt setek kilometrów tuneli naszpikowanych pułapkami. Palestyńscy bojownicy ukrywają się w nich i magazynują broń, dzięki nim przemieszczają się niepostrzeżenie i atakują z zaskoczenia. Dla IDF tunele już okazują się podobną zmorą, jak dla amerykańskich żołnierzy były podziemne korytarze Wietkongu. Podczas wcześniejszych konfliktów Izrael zalewał tunele betonem, z kolei Egipt, który kontroluje południową granicę Gazy, w przeszłości do korytarzy przemytników kierował ścieki. Jak podaje „Economist”, amerykańscy eksperci uważają, że w dzisiejszej sytuacji zastosowanie podobnych metod byłoby niepraktyczne. Stąd opracowano zupełnie nowatorski sposób.
„Bomba gąbkowa” to w praktyce plastikowy pojemnik z przegrodą – ta oddziela dwie ciecze. Chemikalia, w chwili zwolnienia przegrody mieszają się i w ułamku sekundy zachodzi imponująca reakcja. Nie następuje wybuch, lecz dochodzi do gwałtownego pęcznienia gęstej piany. Ta zalewa i szczelnie pokrywa wszystko w okolicy, by następnie stwardnieć. W ten sposób w błyskawicznym czasie „zabetenowane” zostają wejścia do korytarzy, liczne podziemne przejścia i drogi ucieczki. Specjalne jednostki IDF do walki w tunelach wykorzystują te bomby nie tylko, by niszczyć odkryte tunele, ale również do lokalizowania licznych odnóg i wyjść z nich. Do zatkanego pianą tunelu wrzucane są bowiem ładunki dymne – unoszący się po czasie obłok w innym miejscu wskazuje żołnierzom, gdzie powinni szukać dalszej części labiryntu.
A właśnie namierzanie podziemnych struktur „metra Gaza” to dziś największe wyzwanie IDF. Izrael zdecydował się na rozwiązanie tego problemu, sięgając po najnowocześniejsze technologie. Część z nich już wykorzystuje, inne wciąż są dopracowywane w laboratoriach.
Technologia śledzi Hamas
Oddziały IDF do walki w tunelach korzystają z całego arsenału innowacji. Pomagają im satelity i specjalne oprogramowanie AI – orbiter obserwuje określony teren, a sztuczna inteligencja analizuje obraz. Jeśli zauważy, że grupka osób wchodzi do niewielkiego obiektu i nie wychodzi z niego przez kilkanaście czy kilkadziesiąt godzin, daje znać o podejrzanym miejscu. To taktyka polegająca na monitorowaniu tzw. wzorców życia.
IDF wykorzystuje również radary satelitarne, które są w stanie wykryć zmiany w wysokości gruntu liczone w milimetrach. Takie dane mogą sugerować, że wysypywana jest w danym obszarze ziemia z drążonych korytarzy. Joel Roskin, geomorfolog, który analizował sieci tuneli podczas swojej służby w IDF, wyjawił na łamach „Economist”, iż to rozwiązanie, po rozpoczęciu bombardowania Gazy, z uwagi na gruz i kurz, przestało przynosić efekty. Stąd izraelskie wojsko używa specjalnych radarów, które – w idealnych warunkach – mogą wykrywać puste przestrzenie do 30 metrów w głąb ziemi. Tyle że słone gleby Gazy są dalekie od ideału. Zasięg tej technologii ograniczony jest więc ledwie do kilku metrów. Lepiej sprawdzają się detektory akustyczne – lądowe sonary, jak wskazuje Carey Rappaport, ekspert z Northeastern University w Massachusetts, mogą wykryć tunele na głębokości nawet 100 metrów. Jeszcze bardziej precyzyjne mają być technologie światłowodowe, ale badania nad nimi wciąż trwają. Pozwalają one bowiem wykryć niewielkie spadki przyciągania grawitacyjnego, wywołane przez puste przestrzenie. Takie tzw. grawimetry mogłyby trafić na front w 2024 r.