Switchblade – latające sportowe auto – przeszło testy. Wkrótce może trafić do sprzedaży. Cena? 160 tys. dol.
Michał Duszczyk
Potencjał innowacyjnego przedsięwzięcia jest ogromny – twórcy samochodu ze skrzydłami szacują, że jego roczna produkcja mogłaby w przyszłości sięgnąć 2 tys. sztuk. Niedawno Switchblade odbył w USA dziewiczy rejs, startując i lądując na lotnisku Grant County w Moses Lake w stanie Waszyngton. Pojazd wzbił się na wysokość 150 m i unosił się w powietrzu około 6 minut. – To kamień milowy dla tego projektu – przekonuje na łamach „New Atlas” Sam Bousfield, dyrektor generalny firmy Samson Sky.
Jak tłumaczy, popyt na stworzoną przez start-up konstrukcję jest olbrzymi (dokonano już 2,3 tys. rezerwacji z 57 krajów). I wcale go to nie dziwi, bo zauważa, że latający samochód ma potencjał zrewolucjonizować podróżowanie. Switchblade może skrócić bowiem dziesięciogodzinną jazdę autem do lotu trwającego 3,5 godziny. Co więcej, trójkołowiec dopuszczony jest do ruchu ulicznego (na niektórych rynkach klasyfikowany jest wręcz jako motocykl). Użytkownik Switchblade’a może ze złożonymi skrzydłami pojechać spod domu na lotnisko, by stąd wzbić się w powietrze (instalacja skrzydeł trwa parę minut).
W trybie samochodu pojazd rozwija prędkość 200 km/h, zaś samolotu – ok. 320 km/h i osiąga pułap 4000 m. Hybrydowy silnik pozwala na jednym baku pokonać dystans 800 km.