Rośnie liczba zalegalizowanych samowoli budowlanych, a eksperci ostrzegają przed rosnącą akceptacją dla łamania przepisów. Mimo że przypadków nielegalnych budów jest coraz mniej, wiele z nich kończy się legalizacją zamiast rozbiórką. Czy to rezultat zbyt liberalnych regulacji? Zmiany w tym zakresie znalazły się wśród propozycji Rafała Brzoski oraz jego zespołu deregulacyjnego.
/ZOFIA I MAREK BAZAK / EAST NEWS /East News
Samowola budowlana to problem, który od lat stanowi poważne wyzwanie w polskim systemie prawnym oraz urbanistycznym. Odnosi się do przeprowadzania robót budowlanych bez wymaganych zezwoleń, zgłoszeń lub z naruszeniem obowiązujących przepisów prawa budowlanego. Konsekwencje takich działań mogą być poważne, począwszy od sankcji administracyjnych, przez kary finansowe, aż po nakazy rozbiórki obiektu. W rzeczywistości samowola budowlana dotyka zarówno indywidualnych inwestorów, jak i deweloperów, a jej ocena prawna często wymaga analizy skomplikowanych i zmieniających się przepisów. Wprowadzenie to ma na celu przybliżenie istoty problemu oraz wskazanie konsekwencji, jakie mogą wynikać z nielegalnej działalności budowlanej.
Reklama
Nielegalna budowa coraz częściej kończy się legalizacją
Z danych Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego (GUNB), na które powołuje się Portal Samorządowy, wynika, że w 2024 roku zalegalizowano aż 704 budynki mieszkalne, w tym 693 domy jednorodzinne. To niemal czterokrotnie więcej niż nakazów rozbiórki, których w ubiegłym roku wydano 189.
Co ciekawe, aż 153 przypadki dotyczyły budów rozpoczętych bez pozwolenia lub zgłoszenia, a 36 – wznoszonych niezgodnie z warunkami tych dokumentów. Ekspert portalu GetHome.pl, Marek Wielgo w rozmowie z Portalem Samorządowym, zauważa, że „choć liczba samowoli spada, to tym, którzy się na nie decydują, coraz częściej uchodzi to na sucho„.
Mniej wykrywanych samowoli, ale też więcej abolicji
Jeszcze ponad 20 lat temu wykrywano ponad tysiąc przypadków samowoli rocznie. Obecnie ta liczba jest znacząco niższa, mimo że wydawanych pozwoleń na budowę jest więcej niż rok wcześniej. Zmniejszenie liczby wykrywanych nielegalnych budów nie wynika więc z dekoniunktury, lecz z innych przyczyn, być może także z mniejszego zainteresowania inspekcji, o ile nie dochodzi do konfliktu z sąsiadami.
Jak zaznacza Wielgo, najczęściej to właśnie sąsiedzi donoszą o samowolach, które „przeszkadzają im wyjątkowo”. W praktyce wiele przypadków udaje się „przemycić” – zwłaszcza gdy budowa przebiega dyskretnie. Sytuacji walki z tym zjawiskiem nie poprawia fakt, iż obecne przepisy pozwalają na legalizację nawet po dwóch dekadach.
W Polsce obowiązujące prawo budowlane umożliwia zalegalizowanie samowoli budowlanej, zarówno w trybie zwykłym, jak i uproszczonym. W pierwszym przypadku wymagana jest pełna dokumentacja oraz opłata legalizacyjna, wynosząca np. 50 tys. zł dla domu jednorodzinnego. Co istotne, jeśli inwestor ukryje budowę przez co najmniej 20 lat, może uniknąć tej opłaty, a inspektorat skupi się jedynie na ekspertyzie technicznej. Jeśli ta wykaże, że budynek jest bezpieczny, zostanie zalegalizowany – nawet jeśli stoi na terenie wyłączonym z zabudowy.
Deregulacja – nowe pomysły, nowe kontrowersje
Zespół deregulacyj