„Można by twierdzić, że pingwiny wyszły z tego bez szwanku, ale nieszczęsny Madagaskar zmaga się teraz z 47-procentowym cłem” – Reuters wyśmiewa cła Donalda Trumpa, krytykując sposób ich wdrożenia. „Głównymi ofiarami są Afryka i Azja Południowo-Wschodnia” – stanowczo konkludują eksperci.
/ ANDREW LEYDEN / AFP
„Obliczenie wydaje się proste: należy wziąć deficyt handlowy Stanów Zjednoczonych w handlu towarami z konkretnym krajem, podzielić go przez eksport tego kraju do Stanów Zjednoczonych i zamienić na wartość procentową, a następnie podzielić tę liczbę na pół, aby uzyskać wzajemne cło USA o stawce minimalnej 10 procent” – tak Reuters opisuje „formułę Trumpa” dotyczącą ceł, okraszając ją kilkoma uszczypliwościami pod adresem obecnej administracji.
Agencja zauważa jednak, że chociaż wzór ten był wyśmiewany w kontekście nakładania ceł handlowych na odległe wyspy (gdzie żyją pingwiny), „formuła Donalda Trumpa” służąca do obliczania tych ceł ma poważne konsekwencje: nieproporcjonalnie dotyka niektóre z najuboższych państw świata.
Reklama
Konkretny „wzór Trumpa” uderza bezładnie. Najwięcej cierpią słabsi
„Formuła Trumpa” opisana powyżej, po wdrożeniu, doprowadziła do tego, że wulkaniczne terytorium Australii – Wyspy Heard i McDonalda , stanęło w obliczu 10-procentowego cła. Można by argumentować, że pingwiny wyszły z tego bez szwanku”, pisze autor Mark John, szybko dodając, że Madagaskar – jeden z najbiedniejszych krajów świata (z PKB na mieszkańca nieco ponad 500 USD) zmaga się obecnie z oszałamiającym 47-procentowym cłem. Za co? Za ubiegłoroczne skromne 733 miliony dolarów eksportu wanilii, metalu i odzieży.
„Prawdopodobnie nikt w tym regionie nie kupuje Tesli” – zażartował John Denton, szef Międzynarodowej Izby Handlowej (ICC), w wywiadzie dla agencji Reuters, ironicznie nawiązując do możliwych prób uspokojenia Donalda Trumpa poprzez nabywanie drogich amerykańskich produktów.
Madagaskar nie jest jedynym dotkniętym. „Po kościach” cierpią Afryka i Azja
Liczne zubożałe narody importują niewiele wartościowych rzeczy ze Stanów Zjednoczonych, a mimo to eksportują do USA wszystko, co mogą Reuters wyjaśnia, że Madagaskar nie jest odosobniony w tej sytuacji. „Oschły charakter formuły dla gospodarek, które nie mogą sobie pozwolić na znaczący import ze Stanów Zjednoczonych, nieuchronnie skutkuje wysokimi taryfami wzajemnymi: 50 procent dla Lesotho w RPA, 49 procent dla Kambodży w Azji Południowo-Wschodniej” — stwierdza.
„Głównymi ofiarami są Afryka i Azja Południowo-Wschodnia” – zauważył John Denton (ICC), dodając, że takie podejście „ryzykuje dalszym osłabieniem szans rozwojowych krajów, które już stoją w obliczu wyzwań”.
Cła Donalda Trumpa wpłyną także na bogatsze kraje
„Formuła Trumpa” powoduje również zamieszanie wśród zamożniejszych krajów. W przypadku Unii Europejskiej ta prymitywna matematyka doprowadziła do karnego cła w wysokości 20 procent. „To cztery razy więcej niż 5 procent, które Światowa Organizacja Handlu obliczyła jako średnią taryfę UE” — podkreśla Reuters, odnosząc się do Stefano Berniego, dyrektora konsorcjum producentów sera Grana Padano we Włoszech, który ostrożnie charakteryzuje „formułę Trumpa” jako „kolosalną niedokładność”.
Przypomnijmy: 2 kwietnia prezydent USA Donald Trump postanowił nałożyć „wzajemne cła” wynoszące co najmniej 10% na towary importowane z zagranicy. USA wprowadziły już cła na stal i aluminium; wczoraj wieczorem weszły w życie również cła na samochody. Cła USA obejmują zatem trzy wymiary – obejmują stal i aluminium, sektor motoryzacyjny oraz tzw. wzajemne cła, które będą stosowane do innych towarów importowanych do USA.
***
Odtwarzacz wideo wymaga włączonej obsługi JavaScript w przeglądarce. Polsat News
