Jest kwiecień 2010 r. Wielka Brytania i Dania wykorzystują energię z morza od kilku lat, a na Morzu Północnym, około 45 km od wyspy Borkum, pierwsza niemiecka morska farma wiatrowa — Alpha Ventus — w końcu zostaje otwarta, choć z opóźnieniem wynoszącym prawie dziesięć lat od czasu, gdy pierwotnie ogłoszono jej budowę. Przenieśmy się do marca 2025 r. — po niecałych 15 latach eksploatacji projekt pilotażowy, którego wartość na początku szacowano na około 250 milionów euro, ma zakończyć się przed terminem o ponad dziesięć lat.
Alpha Ventus, która miała zapowiadać transformację niemieckiej energetyki, zbliża się do końca swojego okresu eksploatacji. Dwanaście wież turbin, każda o wysokości 155 metrów i zdolna do wytworzenia łącznie 60 megawatów energii elektrycznej, wystarczającej do zasilania około 50 000 domów , zostanie wkrótce rozebrana.
Dotacje ustały, więc nie ma już nikogo, kto mógłby napędzać wiatraki
Jak zauważył Puls Biznesu w kwietniu 2010 r.: „Pomyślne ukończenie Alpha Ventus stało się możliwe, gdy rząd przyznał dotacje na morskie farmy wiatrowe na początku poprzedniego roku, zapewniając 15 eurocentów za kilowatogodzinę na okres 12 lat”.
Dopóki niemiecki rząd był w stanie generować wiatr, promując euro, biznes prosperował. Jednak wszystko zmieniło się pod koniec poprzedniego roku, kiedy korzystna stawka zapewniona przez ustawę o odnawialnych źródłach energii dobiegła końca. „Operacja” okazała się zbyt uciążliwa dla 15-letniej farmy, której operatorzy otrzymują teraz zaledwie 3,9 eurocenta za kilowatogodzinę, co jest stawką prawie cztery razy niższą.
Niewystarczające przychody oznaczają, że wiatraki zostaną zdemontowane. Chyba że nastąpi zmiana warunków rynkowych, która spowoduje wzrost cen na giełdzie energii lub wprowadzenie innego opłacalnego rozwiązania, takiego jak dodatkowe dotacje.
Ustanawia standardy w budownictwie; czy ustanowi również standardy w wycofywaniu z eksploatacji?
Liczba wycofań z eksploatacji dużych turbin wiatrowych