Eksport wyprodukowanych towarów w Niemczech spadł drugi miesiąc z rzędu. Jak tłumaczą tamtejsi ekonomiści, największa gospodarka w Europie ma problem, bo brakuje chętnych na jej produkty. A brak zamówień uderza w niemal wszystkie branże.
/123RF/PICSEL
Jak wynika z raportu Federalnego Biura Statystycznego (Destatis), niemieckie firmy wyeksportowały w czerwcu produkty warte 127,7 mld euro, co oznacza spadek o 3,4 proc. względem maja. Taki odczyt okazał się być bardziej pesymistyczny niż spodziewali się tego ekonomiści, którzy prognozowali obniżenie się wskaźnika o 1,5 proc.
W tym samym czasie import produktów do największej gospodarki w Europie wzrósł nieznacznie o 0,3 proc., do 107,3 mld euro. Oznacza to, że bilans w handlu międzynarodowym pozostaje dodatni – w czerwcu wyniósł 20,4 mld euro – choć jest o blisko 5 mld euro niższy niż w maju.
Reklama
Chiny i USA coraz rzadziej spoglądają w kierunku Niemiec. A to problem dla tamtejszego przemysłu
Jak zauważa Deutsche Welle, eksporterzy z Niemiec otrzymują mniej zamówień z dwóch kluczowych krajów – z USA oraz Chin. I choć drugie z wymienionych państw pozostaje największym klientem na niemieckie produkty, tak zdaniem Maxa Buteka, członka zarządu Niemieckiej Izby Handlowej, w tym roku może to ulec zmianie.
Firmy działające za naszą wschodnią granicą nie odczuwają jeszcze ożywienia gospodarczego, jakie miało powoli rozpędzać się w amerykańskiej, chińskiej oraz wśród europejskich gospodarek. Z każdego z tych kierunków przychodzi coraz mniej zamówień. A to przekłada się na stagnację w niemieckim przemyśle.
Jak wskazał cytowany przez DW analityk Jens-Oliver Niklasch z banku LBBW, problem z zamówieniami utrzymuje się w Niemczech od dłuższego czasu, a czerwcowy spadek tylko potwierdza okres „chudych miesięcy” dla tamtejszych firm. „W nadchodzących miesiącach trend ten będzie się utrzymywał. Warunki dla niemieckiego przemysłu eksportowego pozostają trudne” – podsumowuje ekspert.
Niemiecka gospodarka musi się zmienić. Szczególnie, że stoi w miejscu
Prezes stowarzyszenia handlu zagranicznego BDA Dirk Jandura wskazał natomiast, że „niemiecki model gospodarczy musi zostać wzmocniony”. Rozwiązanie problemów na swoje barki powinien wziąć rząd w Berlinie, który miałby wspomóc rozwój nowych technologii w kraju.
To jednak melodia dalekiej przyszłości, a ta najbliższa wydaje się nie być optymistyczna. Jak wynika z najnowszej analizy instytutu Ifo, zrzeszającego ekonomistów związanych z Uniwersytetem w Monachium, w lipcu 39 proc. firm w Niemczech zgłaszało problem z nowymi zamówieniami.
Dla kluczowych sektorów z punktu widzenia tamtejszej gospodarki odpowiednie wskaźniki wahały się od 40 do 50 proc. A braki klientów w branżach przemysłu generuje też problemy dla firm logistycznych i reklamowych, gdzie co druga zgłasza zastój w zamówieniach.
Perspektywa trudnych miesięcy wyłania się również z prognoz dotyczących tempa rozwoju PKB. Rządowa Rada Ekspertów Ekonomicznych szacuje, że tamtejsza gospodarka rozwinie się w 2024 r. o 0,2 proc. Oznaczałoby to drugi przeciętny rok, choć lepszy niż poprzedni – 2023 r. był dla Niemiec recesyjny, bo PKB obniżył się o 0,3 proc.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Polsat News