Moja babcia wiedziała jak gotować. Jej potrawy zawsze były smaczne i pożywne, a przygotowanie wcale nie zajmowało dużo czasu. Z kapusty kiszonej robiła fantastyczny dodatek do obiadu. Dzięki temu, że stosowała się do jednej prostej zasady, warzywo nigdy nie wychodziło rozgotowane i mdłe. Nie mogłam wyjść ze zdumienia, gdy dowiedziałam się, o jak prostą czynności chodzi.
Jak zrobić pyszną kapustę kiszoną? Pamiętaj o zasadzie babci
Gotowanie kiszonej kapusty do obiadu nie zakończy się katastrofą, jeśli dopilnujesz ilości dodawanego płynu. Nie ma nic gorszego niż rozgotowana kiszonka, która rozpada się pod widelcem. Moja babcia odpowiednią ilość płynu ustalała, korzystając z metody „na dwa place”. Odciśniętą z soku i przepłukaną kapustę kiszoną wrzucała do garnka i zalewała taką ilością wody, by jej poziom znajdował się 2-3 cm nad warzywem. Dodawała jeszcze trochę ziaren kminku, ziele angielskie w całości i liście laurowe i dusiła około pół godziny. W tym czasie kapusta kiszona nabierała aromatu i przyjemnie miękła. W trakcie jeszcze babcia przysmażała cebulkę z odrobiną boczku na osobnej patelni, ale ja już powstrzymuję się przed dodawaniem tak ciężkiego dodatku. Raczej wychodzi to mojej rodzinie na zdrowie.
Jak wzbogacić smak gotowanej kapusty kiszonej?
Oprócz babcinego dodatku w postaci smażonej cebuli do przyrządzonej w garnku kapusty pasuje prosta zasmażka z mąki i tłuszczu. Wystarczy podsmażyć kilka łyżek maki pszennej na rozgrzanym tłuszczu np. maśle lub smalcu. Osobiście za takim „wykończeniem” kapusty też nie przepadam, więc najczęściej dodaję do niej smażone grzyby leśne z dodatkiem cebuli i ziół albo gotowane w wodzie grzyby suszone. Gdy chcę, by gotowana kiszonka stanowiła samodzielne danie, wrzucam do niej jeszcze odcedzoną ciecierzycę z puszki lub ugotowaną zieloną soczewicę. Całość podaję z chlebem, a bliscy zajadają aż miło popatrzeć.