NMOSD to rzadkie schorzenie neurologiczne, które, jeśli nie jest leczone, może prowadzić do utraty wzroku oraz paraliżu. Dzięki nowoczesnym terapiom biologicznym życie pacjentów ulega znaczącej poprawie – nie tylko unikają niepełnosprawności, ale także mają możliwość powrotu do aktywności zawodowej i życia rodzinnego. Diagnoza już nie musi oznaczać wyroku.
NMOSD (spektrum chorób zapalenia nerwów wzrokowych i rdzenia) to schorzenie znane od dłuższego czasu. Po raz pierwszy opisał je dr Devick z Lyonu, co doprowadziło do wprowadzenia terminu: choroba lub zespół Devicka. – Jeszcze kilkanaście lat temu sądziliśmy, że zespół Devicka to cięższa forma stwardnienia rozsianego – przyznaje prof. Beata Zakrzewska-Pniewska z Katedry i Kliniki Neurologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. – Dzięki postępowi w wiedzy i badaniom molekularnym ujawniono, że to zupełnie inna choroba, a my mamy sprawcę, przeciwciało, które atakuje konkretne cząsteczki w układzie nerwowym, niszcząc jego części i wywołując objawy różniące się od tych przy stwardnieniu rozsianym. To bardzo istotne, ponieważ to przeciwciało można wykryć w surowicy i jest kluczowym elementem diagnozy. Dziś jesteśmy w stanie odróżnić NMOSD od SM-u, postawić diagnozę wcześniej i rozpocząć leczenie.
Mogą stracić wzrok, przestać chodzić
W przeciwieństwie do stwardnienia rozsianego, w przypadku NMOSD – jeśli dochodzi do rzutów choroby: 1, 2, 3 rocznie – po każdym takim rzucie pojawiają się ciężkie, nieodwracalne objawy uszkodzenia układu nerwowego. Po 2-3 latach nieleczony pacjent może doświadczyć utraty wzroku i zaprzestania chodzenia. Dlatego kluczowe jest wczesne rozpoznanie oraz jak najszybsze zapobieganie tym rzutom.
W kontekście diagnozy, kluczowe jest zrozumienie obrazu klinicznego. To, jakie objawy ma pacjent, objawy ze strony układu nerwowego, są nieco podobne do symptomów stwardnienia rozsianego, aczkolwiek zwykle mają większe nasilenie. Może to być intensywne zapalenie nerwu wzrokowego, nasilone osłabienie rąk lub nóg. – Leczymy to tak, jak rzut stwardnienia rozsianego. Podaje się kortykosteroidy dożylnie. Często to leczenie okazuje się niewystarczające, objawy rzutu nie ustępują. To powinno zwrócić uwagę neurologa, który diagnozuje, że może to nie być SM, lecz NMOSD. Zlecamy badanie krwi, odkrywamy to przeciwciało i mamy diagnozę – mówi prof. Beata Zakrzewska-Pniewska.