Mąż zamyka się z telefonem w łazience, zawsze trzyma go przy sobie i ciągle z kimś koresponduje? Żona wychodzi na spotkanie z przyjaciółką, a potem okazuje się, że wcale się nie widziały? A może „życzliwi” donoszą, że coś tu nie gra? To sytuacje, w których partnerzy często zaczynają podejrzewać zdradę i zastanawiają się, jak to sprawdzić. Pomocni mogą tu być profesjonaliści. Jednak aby skorzystać z ich usług, warto mieć na koncie niemałe środki.
Zarówno małżonkowie, jak i osoby będące w nieformalnych związkach, chcą mieć pewność, że ich partnerzy są im całkowicie wierni. Niestety nie zawsze tak jest. Dlatego zdarza się, że aby się o tym przekonać, korzystają m.in. z usług agencji detektywistycznych.
Mężczyźni są lepiej przygotowani, a kobiety ponoszą emocje
Jak twierdzi Marcin Miklaszewski, detektyw z agencji Temida w Warszawie, jest bardzo duże zainteresowanie usługami sprawdzania wierności partnerów.
Zobacz takżePostaw pierwsze kroki ku bezpiecznym inwestycjom — przeczytaj nasz poradnik o Obligacjach Skarbowych!
– Mamy średnio pięć telefonów tygodniowo w tej sprawie – mówi Bankier.pl Marcin Miklaszewski. – To są zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Jednak panowie są zwykle lepiej przygotowani. Przychodząc do nas, mają więcej zebranych informacji dotyczących ewentualnej niewierności partnerki, często w sposób nielegalny. Z kolei panie często ponoszą emocje, nie bardzo wiedzą, czego chcą. Zdarza się też, że teściowie chcą sprawdzić wierność przyszłego zięcia lub synowej. Są to najczęściej osoby majętne. Realizujemy średnio dwie sprawy tygodniowo.
Potrzebne dokładne informacje
Według detektywa na początku konieczne jest zebranie dokładnych informacji dotyczących sprawdzanej osoby. Trzeba się dowiedzieć, co lubi, czym się interesuje i jaki jest plan jej zajęć, aby można było ją dokładnie obserwować.
– Jeśli chodzi na siłownię, to też się tam zapisujemy i wykorzystujemy pewne techniki psychologiczne, aby się z nią zaprzyjaźnić – opowiada Marcin Miklaszewski. – Często tę znajomość przenosimy później do social mediów i tam ją kontynuujemy. W ten sposób obserwowana osoba zwykle sama nam opowiada o tym, że się z kimś spotyka. Rzadziej wykorzystujemy tzw. testerki lub testerów wierności do prowadzenia prowokacji. Chodzi nam raczej o to, aby podstawiona osoba zdobyła jak najwięcej informacji od potencjalnie niewiernego partnera.
Nawet 20 tys. zł za sprawdzenie wierności
Jak twierdzi detektyw, średnio taka sprawa trwa od dwóch do czterech tygodni. Chociaż jeśli klient jest dobrze przygotowany, to wystarcza nawet tydzień.
– Zdarzyło nam się prowadzić 6-miesięczną konwersację z osobą obserwowaną. W tym czasie udało nam się pozyskać informacje nie tylko o wielu zdradach tego mężczyzny, ale też o sprawach związanych z ukrywaniem dużego majątku oraz zażywaniu przez niego narkotyków. Gra toczyła się tu o 20 mln zł.
Agencja przyjmując zlecenie na sprawdzenie wierności danej osoby, podpisuje umowę ze zleceniodawcą. Jest to konieczne, aby prowadzenie śledztwa było legalne.
– Jeżeli klient jest dobrze przygotowany i sam przynosi nam już wiele istotnych informacji, to cena takiej usługi może wynieść od 3 do 4 tys. zł. Natomiast jeśli klient kompletnie nie wie, co się dzieje i cała praca należy do nas, to koszt może wynieść od 8 do 20 tys. zł – mówi Marcin Miklaszewski.
Testerka wierności udowodni niewierność?
Wiele agencji detektywistycznych oferuje też usługi tzw. testerów lub testerek wierności. To osoby, które za określoną opłatą próbują poderwać osobę, której partner lub partnerka są potencjalnie niewierni.
Jak mówi Bankier.pl pani Klaudia, która jest testerką wierności, zwykle ma takie zlecenia dwa, trzy razy w miesiącu.
– Często znajomość ze sprawdzaną osobą zaczynam poprzez media społecznościowe – opowiada. – Dopiero później umawiamy się na prawdziwe spotkanie, np. w barze czy w parku. Wtedy w pobliżu jest zawsze mój kolega, który robi zdjęcia i nagrywa filmy. Nigdy sama nie prowokuję żadnych intymnych sytuacji. Nie zgadzam się też na spotkania w hotelu ani w mieszkaniu. Najczęściej już na pierwszym spotkaniu widać, czy prowokowana osoba jest wierna swojemu partnerowi lub partnerce. Niestety w większości przypadków nie jest.
Wiele ofert takich usług można również znaleźć na popularnych serwisach ogłoszeniowych. Ceny wahają się od 1,2 tys. do 6 tys. zł w zależności od osoby, lokalizacji i zakresu usług.
Przydatna kamera albo dyktafon
Często osoby podejrzewające, że są zdradzane, próbują na własną rękę dowiedzieć się, czy ich partner lub partnerka nie romansuje z kimś innym. W tym celu często korzystają z różnych gadżetów i nowoczesnych technologii.
– Mamy bardzo dużo klientów, którzy kupują u nas m.in. testy wierności, gdzie cena wynosi od 200 do 300 zł, dyktafony i kamery, za które zapłacić trzeba od 200 zł do ponad 1,5 tys., a także podsłuchy. Tu wydatki wynoszą od 200 zł do nawet kilku tysięcy – mówi Bankier.pl Marek Wasiewski, asystent klienta w sklepie detektywistycznym SpyShop. – Mamy gigantyczną liczbę zamówień. Choć tak naprawdę nie zawsze wiemy, czy to, co kupują nasi klienci, służy do sprawdzania wierności ich partnerów.