Promień śmierci podbija świat. Nowa broń trafiła do zaciekłego wroga Ameryki

Amerykańsko-izraelski taktyczny laser wysokoenergetyczny (THEL) był używany do zestrzeliwania rakiet

Amerykańsko-izraelski taktyczny laser wysokoenergetyczny (THEL) był używany do zestrzeliwania rakiet i pocisków artyleryjskich

Foto: Public Domain

Paweł Rożyński

Kiedy 4 października najwyższy przywódca Iranu, ajatollah Ali Chamenei, wygłosił niezwykle rzadkie publiczne kazanie, uzasadniając atak rakietowy na Izrael i wzywając do walki, uwagę ekspertów wojskowych przykuły nie słowa, ale obecne obok systemy przeciwlotnicze. W serwisie X pojawiły się zdjęcia działka laserowego, co wskazuje, że obok Izraela i USA na Bliskim Wschodzie jest trzecia siła dysponująca tą przełomową bronią.

Obserwatorzy wojskowi szybko dopatrzyli się podobieństwa urządzenia do chińskiego laserowego systemu przeciwdronowego o nazwie Shen Nung. Na jego wieży znajduje się radar zdolny do identyfikowania i śledzenia dronów z odległości 5 km. Laser ma moc od 10 do 20 kW i zasięg rażenia do 3 km. Albo więc Iran kupuje już w Chinach taką broń, albo jest to jej lokalny klon. Oba fakty mogą świadczyć o intensywnej współpracy militarnej Teheranu z Pekinem.

Lasery mają przed sobą świetlaną przyszłość. Są zdecydowanie tańsze w użyciu niż rakiety przeciwlotnicze. Np. irańskie drony dalekiego zasięgu Shahed-136, niezbyt technologicznie zaawansowane, kosztują ok. 30 tys. dol. za sztukę, a domowej roboty rakiety Kassam, których używa Hamas, można zbudować za mniej niż 1 tys. dol. za sztukę. Tymczasem pocisk przeciwlotniczy typu Stinger kosztuje prawie 50 tys. dol. Nie poradzi sobie także z rojem dronów. Z kolei korzystanie z broni maszynowej jest nie dość, że kosztowne, ale też mało efektywne ze względu na słabszą celność.

Dlaczego laser ma przełomowe znaczenie przy zwalczaniu celów powietrznych?

I w tym momencie pojawia się wybawca. Koszt strzału laserem jest liczony w pojedynczych dolarach, a przy dostępie do odpowiedniego zasilania broń laserowa można strzelać bardzo długo i to z zabójczą celnością. Czy ma jakieś minusy? Tak – wciąż ograniczony zasięg i wrażliwość na warunki atmosferyczne.

Broń laserowa udowodniła już swoją skuteczność na Bliskim Wschodzie. Na początku maja pojawiła się informacja, że amerykański laser wojskowy zestrzelił wiele atakujących dronów podczas walki w nieokreślonym miejscu na Bliskim Wschodzie. Nieoficjalnie mówi się, że był to laser, Palletized High Energy Laser, znany jako P-HEL. Ten 20-kilowatowy laser sterowany konsolą Xbox, opracowała amerykańska firma BlueHalo, a jego działania operacyjne na Bliskim Wschodzie rozpoczęły się w listopadzie 2023 roku. Laser ten rozpoznaje i klasyfikuje drony, aby celować w ich najbardziej narażony punkt, np. centralny punkt wirnika. – W przypadku większych dronów może to być przecięcie skrzydła jak piłą – mówi Jonathan Moneymaker, dyrektor generalny BlueHalo.

Na Bliskim Wschodzie armia USA rozmieściła (w Iraku) także inny system laserowy, DE M-SHORADS, składający się z trzech bojowych wozów piechoty Stryker, które uzbrojono w lasery o mocy 50 kilowatów. – W odpowiednich warunkach broń ta jest bardzo skuteczna w walce z niektórymi zagrożeniami – ocenia Doug Bush, zastępca sekretarza armii ds. przejęć, logistyki i technologii. Obecnie armia amerykańska prowadzi około 31 różnych programów laserowych i wydaje na ten cel ok. 1 mld dol. rocznie. To choćby testowany przez armię 300-kilowatowy system laserowy Walkiria, zaprojektowany specjalnie do zwalczania nadlatujących rakiet manewrujących.

Nowa broń działa już na tyle nieźle, że jest również instalowana na amerykańskich okrętach, jak USS Portland i USS Preble (60-kilowatowy laser wysokoenergetyczny firmy Lockheed Martin). Lotniskowiec USS Gerald R. Ford testuje lasery do zwalczania chińskich pocisków hipersonicznych. Z kolei Chińczycy zainstalowali laser na dużym okręcie desantowym, co ujawniły filmy zamieszczone na portalu X.

Bardzo zaawansowany w rozwoju broni laserowej jest Izrael. Prawdopodobnie Iron Beam jest już wykorzystywany jako element słynnego systemu obronnego Żelazna Kopuła. Oficjalnie ma być gotowy w przyszłym roku, także dzięki amerykańskiemu pakietowi pomocowemu dla Izraela o wartości 1,2 mld dol. Testowana przez Izrael broń może być wdrożona również w USA. Iron Beam (o mocy 100 kilowatów) ma niszczyć z prędkością światła drony i pociski na bliskie odległości (do ok. 7 km). Koszt przechwycenia nawet domowej roboty rakiety Hamasu to ledwie 2 dol.

Silnymi graczami na rynku broni laserowej – obok USA, Izraela i Chin – są też Korea Południowa i Wielka Brytania. Brytyjczycy, których laser DragonFire o mocy 50 kW kilka miesięcy temu skutecznie zaliczył pierwsze testy, chwalą się jego celnością (może trafić z odległości kilometra cel wielkości monety) i niskim kosztem „strzału”, rzędu kilkunastu funtów.

Pierwszy laser powstał w 1960 roku. Ale nie był przeznaczony do walki

Choć lasery bojowe przewidział już H.G. Wells, pisząc „Wojnę światów” jeszcze w końcu XIX wieku, a w 1917 roku Albert Einstein opracował teorię działania lasera, musiało upłynąć ponad 100 lat, zanim taka broń pojawiła się na polu walki. Pierwszy laser zbudował do celów medycznych amerykański inżynier i fizyk Theodor Maiman w 1960 roku. Wynalazkiem szybko zainteresowali się wojskowi. Lasery były postrzegane jako szansa na neutralizację radzieckiego zagrożenia rakietami balistycznymi. 13 listopada 1973 roku w bazie lotniczej Kirtland w Nowym Meksyku inżynierowie zestrzelili mały samolocik modelarski za pomocą lasera. Jeszcze długo naukowcy nie byli w stanie stworzyć wiązki wystarczająco potężnej, aby zatopić okręt, zniszczyć czołg lub zestrzelić samolot bojowy. Problemem było zasilanie. Program „Gwiezdnych wojen” prezydenta Ronalda Reagana miał się opierać m.in. na umieszczonych na orbicie laserach zasilanych energią nuklearną, ale technologia wciąż nie nadążała za takimi pomysłami. W 2002 roku YAL-1 Airborne, laser wart miliard dolarów, zamontowano na zmodyfikowanym boeingu 747. Z tego projektu po cichu zrezygnowano w 2014 roku, ze względu na zbyt krótki zasięg urządzenia.

Przełom w rozwoju laserów wojskowych przyniosły dopiero ostatnie lata. A w kwestii tzw. broni ukierunkowanej energii nie powiedziano jeszcze ostatniego słowa. Testowane są już systemy broni elektromagnetycznej, które są w stanie strącać jednym strzałem nie pojedyncze drony, lecz całe ich roje. Trochę jak w filmie „Matrix”, gdzie załoga statku Nabuchodonozor niszczy ścigające go mątwy jednym impulsem.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *