Minęło raptem kilka miesięcy, a zadłużenie rządu Stanów Zjednoczonych wzrosło o kolejny bilion dolarów. Póki co rynki finansowe nie za bardzo się tym faktem przejmują. Ale to może się w każdej chwili zmienić.
Według codziennych danych udostępnianych przez Departament Skarbu 29 grudnia 2023 roku amerykański dług publiczny wynosił 34 001 493 655 565,48 dolarów (słownie: trzydzieści cztery biliony miliard dolarów czterysta dziewięćdziesiąt trzy miliony oraz sześćset pięćdziesiąt pięć tysięcy pięćset sześćdziesiąt pięć dolarów i czterdzieści osiem centów).
Na tę kwotę składa się dług będący w posiadaniu agend rządowych (7 062 976 040 880,89 USD) oraz rękach pozostałych podmiotów (26 938 517 614 684,59 USD), tzn. krajowych i zagranicznych inwestorów indywidualnych i instytucjonalnych. Warto przy tym pamiętać, że według tzw. skali krótkiej, stosowanej m.in. w USA, dług wynosi ponad 31 trylionów dolarów i z taką nazwą spotkają się państwo w przekazach anglojęzycznych mediów.
Ekonomiści, inwestorzy i opinia publiczna w ostatnich latach przyzwyczaili się już, że zadłużenie Stanów Zjednoczonych przyrasta szybciej niż większość z nich jest w stanie to ogarnąć umysłem. Poprzedni bilion przybył w raptem trzy i pół miesiąca. Od czasu „tymczasowego” zniesienia limitu zadłużenia publicznego w czerwcu 2023 roku Biały Dom powiększył swoje zobowiązania o przeszło 2,5 biliona USD.
Bariera 25 bilionów USD została przekroczona niespełna cztery lata temu, w maju 2020 roku. Raptem pół roku wcześniej raportowaliśmy o przekroczeniu 23 bln USD. Wcześniej poprzednia „pełna godzina” na zegarze długu, wskazująca 22 bilionów dolarów, wybiła w lutym 2020 roku. Oczywiście zegar ten tyka ze zmienną częstotliwością: 18 bilionów „pękło” w grudniu 2014 r., 19 bilionów przekroczono w lutym 2016 r., zaś o 20 bilionach informowaliśmy we wrześniu 2017 r. Z kolei 21 bilionów przekroczone zostało w marcu 2018 r. Dawno już więc minęły czasu, gdy ktokolwiek przesadnie przejmował się osiągnięciem kolejnego bulionu zadłużenia.
Szerzej o roli i znaczeniu gigantycznego długu Stanów Zjednoczonych pisaliśmy rok temu w tekście zatytułowanym „Stany Zadłużone Ameryki. Dług publiczny USA równie wielki, co wyjątkowy”.
Nie zmienia to faktu, że nominalne przyrosty zadłużenia supermocarstwa są zatrważające. Gargantuiczne rozmiary deficytu budżetowe sprawiły, że tylko przez ostatnie cztery lata długi Wuja Sama zwiększyły się o ok. 10,8 bln USD. To mniej więcej tyle, co PKB Niemiec, Wielkiej Brytanii i Francji (czyli trzech największych gospodarek Europy) razem wziętych. Przez poprzednie 10 lat zadłużenie Ameryki więcej niż się podwoiło, przyrastając o 17,6 bilionów dolarów.
W rezultacie relacja długu publicznego do PKB Stanów Zjednoczonych od kilku lat utrzymuje się w pobliżu 120%. Tak wielkiego obciążenia długiem państwa Amerykanie nie notowali od zakończenia II wojny światowej. Dodatkowo w otoczeniu wyraźnie wyższych stóp procentowych obsługa tego zadłużenia jest coraz droższa. W poprzednim roku koszty obsługi długu publicznego zbliżyły się do biliona dolarów i w tym roku zapewne staną się największą pojedynczą pozycją budżetową, przewyższając nakłady na emerytury i wojsko.
Problem nadmiernego zadłużenia rządu federalnego USA zaczęły zauważać już nawet agencje ratingowe. We wrześniu obniżką ratingu kredytowego Ameryki zagroziła agencja Moody’s. Czyli ostatnia z tzw. wielkiej trójki, która jeszcze utrzymuje elitarny i najwyższy z możliwych (AAA) rating wiarygodności kredytowej Wuja Sama. Na początku sierpnia 2023 roku USA utraciły notę AAA w agencji Fitch. Już w sierpniu 2011 roku na obniżkę ratingu Stanów Zjednoczonych (do AA+) zdecydowała się agencja S&P. Wtedy decyzja S&P wywołała szok i popłoch na rynkach finansowych. Teraz komunikatami Fitch i Moody’s mało kto się przejął.
To jednak może się szybko zmienić. Zaufanie inwestorów trudno jest uzyskać i bardzo łatwo (i szybko!) można je utracić. Na razie Stany Zjednoczone uważane są za finansowo „niezatapialne”, ponieważ emitują główną światową walutę rezerwową w postaci dolara amerykańskiego. Pamiętajmy jednak, że przed epoką dolara istniały inne środki płatnicze pełniące funkcję globalnego pieniądza. I wszystkie one prędzej czy później swój status utraciły, ograniczając możliwości zadłużania się jego emitenta. Stany Zjednoczone też to czeka, choć nikt nie jest w stanie przewidzieć, kiedy ten moment nastąpi.