Od początku rywalizacji na 50 metrów stylem dowolnym Katarzyna Wasick spisywała się świetnie. W sobotnich eliminacjach rozgrywanych o poranku 32-latka uległa tylko Sarah Sjoestroem, uzyskując czas 24.27 s, a w wieczornym półfinale lepszy rezultat uzyskała także Gretchen Walsh (24.17). Reprezentantka Polski wówczas pokonała dystans w 24.23, poprawiając lekko czas względem tego, co działo się wcześniej. Wiedzieliśmy zatem doskonale, że Wasick ma ogromną szansę na medal. Sjoestroem wydawała się nie do pokonania, ale srebro jak najbardziej było w zasięgu reprezentantki Polski.
Wasick bez medalu
Wasick w wielkim finale była blisko podium, ale nie zdołała wyrwać medalu. Z czasem 24.33 zajęła piąte miejsce. Zwyciężyła zgodnie z przewidywaniami Sjoestroem (23.71). Poziom finału był kosmiczny, o czym świadczy rezultat drugiej Meg Harris (23.97). Na trzeciej pozycji uplasowała się Chinka Yufei Zhang (24.20).
To pokazuje, że Wasick, by wywalczyć medal, musiała poprawić się względem wcześniejszych swoich wyścigów, a przecież wyśrubowała tam naprawdę dobre rezultaty.
Jeszcze po 75 procent dystansu wydawało się, że Polka znajduje się na trzeciej pozycji, ale finisz nie był na tyle udany, by sięgnąć po upragniony olimpijski medal. Wasick ma zatem w swoim dorobku startowym na igrzyskach dwa piąte miejsca, bo w tokio uzyskała taki sam wynik.
Polska dalej poluje na medale
W niedzielę co najmniej brąz zapewniła sobie nasza pięściarka Julia Szeremeta (kategoria wagowa do 57 kg). Wieczorem będzie szansa na to, by dorobek medalowy powiększyć, ponieważ do koła wejdą młociarze – Paweł Fajdek i Wojciech Nowicki. W eliminacjach nie zaprezentowali się ze świetnej strony, ale niedziela to zupełnie nowe otwarcie.