Czy Marcin Napiórkowski zamieni Muzeum Historii Polski w Muzeum Przyszłości?

„Pewne jest tylko to, że Muzeum Historii Polski będzie muzeum fantazmatycznym” – pisał w 2019 roku Marcin Napiórkowski, który zastąpił na stanowisku dyrektora placówki Roberta Kostrę.
Czy Marcin Napiórkowski zamieni Muzeum Historii Polski w Muzeum Przyszłości? - INFBusiness

Powołany na stanowisko p.o. dyrektora Muzeum Historii Polski dr hab. Marcin Napiórkowski podczas konferencji prasowej w siedzibie Muzeum Historii Polski w Warszawie

Foto: PAP/Tomasz Gzell

Dlaczego to dr hab. Marcin Napiórkowski zastąpił Roberta Kostrę na stanowisku dyrektora Muzeum Historii Polski? Dla premiera historyk kultury związany z Uniwersytetem Warszawskim, publicysta i autor „Turbopatriotyzmu” nie jest postacią anonimową. W 2022 roku Donald Tusk był obecny na premierze musicalu „1989”, który powstał w oparciu o pomysł Marcina Napiórkowskiego. Zrealizował go Teatr Słowackiego w Krakowie, a wsparły władze województwa pomorskiego oraz Gdańska. Bo Ministerstwo Kultury, któremu wtedy szefował Piotr Gliński, po premierze bojkotowanych przez prawicę „Dziadów” wycofało się z deklaracji o współprowadzeniu krakowskiego teatru.

Nowe otwarcie

Robert Kostro, którego kadencja została przerwana, w rozmowie z „Rzeczpospolitą” informuje, że podczas pierwszego ze spotkań w kierowanym przez Hannę Wróblewską ministerstwie usłyszał o „nowym otwarciu”.

Napiórkowski, którego musical został pokazany w TVP po zmianie władzy, zdaje się odpowiadać tej potrzebie. Jego ostatnia książka została wydana pod wiele mówiącym tytułem: „Naprawić przyszłość. Dlaczego potrzebujemy lepszych opowieści, żeby uratować świat”. A opowieść o przyszłości jest tym, czego najwyraźniej poszukuje Donald Tusk. Pobrzmiewało to w jego wypowiedziach, kiedy składał deklarację, że Polska będzie zabiegać o organizację igrzysk olimpijskich.

Z drugiej strony, wbrew oczekiwaniom historyków, których sympatie wobec jego obozu są czytelne, nie ignoruje dłużej nielubianej przez nich polityki historycznej, ostrożnie kończąc z „polityką ciepłej wody w kranie”.

Marcin Napiórkowski poświęcił jej zresztą sporo uwagi: „Środowiska liberalne i lewicowe przegrywają niezrozumieniem potrzeby mitu. Tego mogliby się uczyć od konserwatystów. Polacy potrzebują patriotyzmu, tożsamości, polityki pamięci” – ocenia w rozmowie z „Plusem Minusem”, przypominając, że stanowi to treść wydanej w 2019 roku jego książki „Turbopatriotyzm”. Ostrej krytyce poddał w niej m.in. odsłoniętego przez Bronisława Komorowskiego czekoladowego orła, który na długo stał się symbolem nieudolnej próby odbicia patriotyzmu z rąk prawicy przez liberałów.

Idea zaklinana w beton

Jednocześnie w „Turbopatriotyzmie” zaprezentował nieznajomość politycznych realiów: nie szuka odpowiedzi na pytanie o to, dlaczego budowa Muzeum Historii Polski trwa tak długo, tylko uznał, że jest to wygodny dla prawicy mit. „Pewne jest tylko to, że Muzeum Historii Polski będzie muzeum fantazmatycznym. Nie dlatego, że te lub inne obiektywne trudności opóźniły jego budowę, lecz dlatego że kluczowa jest dla niego sama idea pamięci opóźnionej, odroczonej czy wyklętej. Historia Polski jest w tym ujęciu historią odroczoną, historią dumy represjonowanych przez wstyd” – interpretuje. 

„Budowa ruszyła. Przed nami co najmniej dwa lata zaklinania idei w beton. Wiele się może jeszcze wydarzyć, jak poucza nas wieloletnie doświadczenie w tym zakresie. Bo historia muzeów historii to doskonały materiał na osobne muzeum” – antycypuje w 2019 roku.

Nominacja Napiórkowskiego dzieli historyków. Przypomina się zgodną współpracę Kostry z kolejnymi rządami. Część badaczy protestuje przeciw przerwaniu kadencji dyrektora muzeum, widząc w tym zagrożenie dla autonomii kultury. Prof. Paweł Machcewicz w „Gazecie Wyborczej” podniósł argument, że Napiórkowski otworzy wystawę, z którą nie ma nic wspólnego. Nowemu dyrektorowi brakuje doświadczenia, resort wesprze go, powołując pełnomocnika odpowiedzialnego za rozwiązanie złożonego sporu z realizującą inwestycję firmą Budimex, na co nie mógł liczyć jego poprzednik. Wygląda jednak na to, że nie zabraknie entuzjastów, dla których zmiana bez względu na jej okoliczności jest po 18 latach oczywista, a skręt instytucji w lewo – wręcz pożądany.

„Rok 1989, a więc to, o czym będzie też dziś mowa w teatrze o godz. 19, to jest też wielka historia o autonomii kultury, różnorodności, prawa do własnej ekspresji i wolności” – mówił dwa lata temu Tusk przed krakowską premierą musicalu. „Ten spektakl ma bardzo istotny wymiar artystyczny, ale i symboliczny też dlatego, że mam poczucie, że we współczesnym świecie, w tej brutalnej polityce, która w Polsce ma także bardzo dotykalny wymiar, kultura zaczyna przegrywać” – dodawał. Oprócz wątpliwości, które budzi ręczne sterowanie placówką, warto odnotować, że premier postawił nie na historyka, lecz semiotyka kultury.

Jaką ideę wykuje z betonu, o którym pisał pięć lat temu w kontekście Muzeum Historii Polski Marcin Napiórkowski? Jeśli miało według niego być tylko „fantazmatem”, w jaki sposób je urealni? Może nie będzie to muzeum historii, lecz przyszłości? Jakiej polityki historycznej możemy się spodziewać? Czy wystawa zostanie zmieniona? Wreszcie, ile będzie na to pieniędzy? Oprócz tego, że pewne jest, iż mniej.

Póki co za obietnicę należy przyjąć wypowiedziane w „Plusie Minusie” słowa Marcina Napiórkowskiego: „»Ich« muzea przeciw »naszym« muzeom. »Ich« artyści przeciw »naszym« artystom. Jeżeli Rymkiewicz jest skreślany z listy lektur przez Barbarę Nowacką, bo to »ich« poeta, to jestem przeciw. To skandaliczne, niepotrzebne. Ja się tej logice sprzeciwiam. Próbuję na swoją miarę budować małe przestrzenie dialogu”.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *