W sobotni wieczór najbardziej liczyliśmy na Pię Skrzyszowską, która broniła złotego medalu w biegu na 100 metrów przez płotki. Młoda Polka spisała się świetnie, ponieważ wywalczyła brązowy medal. W tym samym czasie trwały zawody w pchnięciu kulą. Michał Haratyk nie był stawiany w gronie faworytów do podium, ale pokazał się z bardzo dobrej strony.
Michał Haratyk wrócił do pierwszej trójki
Najlepszy wynik Haratyk osiągnął w pierwszej próbie. Wówczas kula po jego pchnięciu poleciała na odległość 20,94 metra. To był na tyle dobry wynik, że nikt nie był w stanie Polaka wypchnąć z podium. W eliminacjach Haratyk osiągnął wynik 19,79.
Podczas sobotnich zawodów zdecydowanie najlepszy był Leonardo Fabbri. Włoch dwa razy posłał kulę poza granicę 22 metrów. W najlepszej, piątej próbie, poprawił rekord mistrzostw Europy (22,45). Drugie miejsce zajął Chorwat Filip Mihajlević (21,20).
Kolejny sukces Michała Haratyka
Haratyk po powrocie na podium ma wielkie powody do radości. Raczej niewielu kibiców spodziewało się tego, że będzie w stanie walczyć o pierwszą trójkę i to tym bardziej, że eliminacje rzeczywiście nie ułożyły się po jego myśli. Po rywalizacji w mistrzostwach Europy Haratyk z jednej strony się cieszył, a z drugiej miał niedosyt.
– Wynik nie jest zadowalający, lecz wystarczający. Zawody się dobrze dla mnie ułożyły. Chciałem zacząć mocno i się udało. Czułem się, jakbym pchał po staremu. Zobaczymy czy to czucie nie zniknie. Trzeba dalej trenować. Chciałem srebro, złoto trochę poza zasięgiem – powiedział w rozmowie z TVP Sport.
Haratyk przed startem w Rzymie miał w dorobku dwa medale mistrzostw Europy. W 2016 roku w Amsterdamie zdobył srebrny medal, a dwa lata później w Berlinie był bezkonkurencyjny i wywalczył złoto.