ZAKSA przegrała kolejny ważny mecz w tym sezonie PlusLigi. Tym razem górą byli zawodnicy Warty Zawiercie. Po spotkaniu głos zabrał bezradny Marcin Janusz. Rozgrywający myślał, że będzie lepiej.
W środowy wieczór odbył się hit 14. kolejki PlusLigi. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle podjęła u siebie Aluron CMC Wartę Zawiercie. W poprzednim spotkaniu goście ograli Jastrzębski Węgiel 3:1, więc osłabieni kontuzjami podopieczni Tuomasa Sammelvuo mieli twardy orzech do zgryzienia. Przypomnijmy w ich szeregach brakowało Aleksandra Śliwki, który jest po operacji, Jakuba Szymańskiego oraz Andreasa Takvama, a ponadto przy stanie 0:2 problemy z mięśniami brzucha zaczął mieć Bartosz Bednorz i potrzebował pomocy fizjoterapeuty.
Marcin Janusz: Chcemy wrócić do wygrywania ważnych meczów
Ostatecznie to spotkanie zakończyło się wynikiem 1:3 dla podopiecznych Michała Winiarskiego, a MVP tego starcia wybrano Miguela Tavaresa, rozgrywającego gości. Dzięki temu triumfowi Warta Zawiercie awansowała na trzecie miejsce kosztem Asseco Resovii, nad którą ma jedno „oczko” przewagi. Z kolei Kędzierzynianie plasują się na 9 lokacie z jednym punktem straty do Stali Nysa, która ma rozegrany jeden mecz mniej i AZS-u Olsztyn.
Po meczu przed kamerami Polsatu Sport pojawił się rozgrywający Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle Marcin Janusz, który przyznał, że on i jego koledzy mieli swoje szanse, ale nie grali tak, jakby tego chcieli. – Mieliśmy teraz sporo czasu, żeby potrenować i dobrze się przygotować do tego meczu. Oczywiście graliśmy przeciwko świetnej drużynie. Jakieś małe pozytywy oczywiście są, ale chcemy wrócić do takiej gry, aby z Wartą i zespołami na podobnym poziomie wygrywać. Mamy do tego potencjał – stwierdził.
– Wierzę w to, że się odblokujemy i zaczniemy wygrywać ważne mecze – dodał.
Marcin Janusz wymownie o sytuacji zdrowotnej w klubie
Marcin Janusz odniósł się również do sytuacji zdrowotnej, jaka panuje w klubie z Kędzierzyna-Koźla. Przypomnijmy, od początku tego sezonu jest ona tragiczna i bywały nawet takie sytuacje, że brakowało zmienników na dane pozycje. – Myśleliśmy, że po nowym roku już będzie lepiej. Może trochę jest, ale ciągle mamy problemy i bawet grający zawodnicy z nimi walczą – wyznał z żalem.
– Można powiedzieć, że przyzwyczailiśmy się do tego w tym sezonie i robimy, co możemy. Staramy się zostawić to z boku, bo na boisku nam to na pewno nie pomoże – zakończył.