W ramach dyplomacji parlamentarnej Szymon Hołownia odwiedza Turcję. W tle rozmów dyplomatycznych oczywiście sytuacja powodziowa. W dalszym planie: potencjalna druga kampania prezydencka Hołowni.
Korespondencja z Ankary
Pełen protokół dyplomatyczny, spotkanie z prezydentem Turcji, rozmowy w tureckim parlamencie, rozmowy z szefem MSZ, w planach wizyta w kluczowej bazie wojskowej Incirlik. Wizyty w kluczowych dla Turcji, symbolicznych miejscach. Dyplomacja parlamentarna i aktywność marszałka Sejmu na scenie międzynarodowej są od kilku miesięcy coraz bardziej zauważalne. Od środy do piątku marszałek Szymon Hołownia i jego delegacja przebywają z wizytą w Turcji. W tle powódź w Polsce.
Wizyta, jak wynika z naszych rozmów, była organizowana od wielu miesięcy, a Hołownia planował wcześniej też podróż do Szwajcarii i później do Turcji, ale szwajcarska część podróży, która miała się odbyć przed rozmowami w Turcji, została anulowana. Tego typu podróże mogą zbudować pozycję Hołowni jako polityka, który zajmuje się nie tylko Sejmem i Sejmflixem, ale też międzynarodowymi sprawami na najwyższym poziomie. Ale jak każde polityczne przedsięwzięcie niesie ze sobą pewne ryzyka.
Podwójne pole minowe
Pierwsze ryzyko jest dość oczywiste. Recep Tayyip Erdoğan jest na pewno jednym z ważniejszych światowych polityków. A Turcja odgrywa na wielu „wektorach” ważną rolę. Od wojny w Ukrainie po kwestie Azji Centralnej. Ale jednocześnie jest politykiem (co sam Hołownia zaznaczył po rozmowie z nim), z którym są sprawy dzielące podejście Polski i Turcji. Rozmowa z Erdoğanem jest przez swoją optykę nieco ryzykowna. – To, że Turcja rozmawia z Rosją, a my rozmawiamy z Turcją, nie znaczy, że rozmawiamy z Rosją – podkreślał marszałek w rozmowach z dziennikarzami.
Druga optyka dotyczy dramatycznej sytuacji powodziowej. I pytań, które mogą się pojawić w Polsce o to, czy dobrym pomysłem jest wizyta właśnie teraz, gdy od wielu dni toczy się dramatyczna walka z żywiołem na południu Polski – nie bez konsekwencji politycznych. Jak do tej pory uwagę koncertuje jednak na sobie Donald Tusk. Sejm angażuje się też we wsparcie powodzianom. Ale np. przypadkowe „przegrzanie” wizyty poprzez jedno zdjęcie, symboliczny kadr jest cały czas wkalkulowanym ryzykiem, którego marszałek musi uniknąć, jeśli chce, by ta podróż przyniosła zyski. Bo w polityce, zwłaszcza przy okazji sytuacji kryzysowych, nic bardziej się nie liczy jak timing, wyczucie chwili i momentu. Dlatego wizyta może być w każdej chwili jeszcze mocniej skrócona – jeśli pojawi się taka potrzeba, marszałek i jego delegacja mają szybko wrócić do Polski.
SzyHołownia przekonywał o sile Polski
W retoryce marszałka Sejmu po spotkaniu z Erdoğanem wybrzmiewał między innymi wątek dotyczący siły, potencjału i znaczenia Polski jako międzynarodowego gracza, którego stać na prowadzenie polityki na wielu płaszczyznach. Hołownia dał też do zrozumienia, że jego wizyta jest częścią procesu, który ma doprowadzić do podpisania w przyszłości konkretnych umów korzystnych dla polskiego przemysłu zbrojeniowego. A wątek dotyczący siły i znaczenia naszego kraju można odczytywać też jako przygotowywanie gruntu pod drugą kampanię prezydencką. To retoryka pasująca np. do tonu dyskusji o rozwoju i np. budowy CPK, który to projekt Hołownia poparł przed wyborami do PE.
Ale aby myśleć nie tylko o zwycięstwie, ale też dobrym starcie potencjalnej kampanii prezydenckiej, marszałek Sejmu musi się też odróżnić od pozostałej stawki potencjalnych kandydatów po stronie koalicji rządzącej. Dlatego dyplomacja parlamentarna – zwłaszcza na takim szczeblu – daje unikalne możliwości. I to mimo poważnych politycznych ryzyk.