W piątek liderzy koalicji ponownie zbiorą się, aby omawiać rekonstrukcję rządu. Donald Tusk zaprezentuje plan największych zmian w swoim gabinecie od początku kadencji. Nastrój w obozie rządowym jest jednak bardziej napięty niż kiedykolwiek — przyczyną są liczne poważne kryzysy oraz spadek notowań.
Michał Kolanko
Istnieje co najmniej kilka przyczyn, dla których w ostatnich dniach atmosfera w rządzącej koalicji uległa wyraźnemu pogorszeniu. Po pierwsze, ogólny klimat wokół rządu staje się coraz bardziej negatywny. Gabinet premiera Donalda Tuska oraz on sam ponownie są oskarżani o zbyt reaktywne podejście, tym razem w kontekście kryzysu na granicy polsko-niemieckiej.
Po drugie, wciąż świeży jest kryzys związany z wyborami prezydenckimi, który został wywołany przez samą Koalicję Obywatelską. Mowa tu o prowadzonych od pewnego czasu próbach podważenia wyników wyborów przez niektórych polityków, oskarżeniach o fałszerstwa oraz radykalizacji i niezrozumiałej nawet dla koalicjantów postawie premiera, który dopiero w ostatni piątek wyraźnie zmienił ton. To wszystko wywołało gwałtowną reakcję współrządzących z PSL i Polską 2050. – Jeszcze długo będziemy zmagać się z konsekwencjami podejścia do wyniku wyborów i szkód, które sobie wyrządziliśmy – przyznaje jeden z naszych rozmówców z PO.
Po trzecie, w koalicji wciąż są rzeczywiste spory, w tym dotyczące kształtu nowego rządu, nie wspominając już o personaliach, o których nie przeprowadzono jeszcze realnych rozmów pomiędzy liderami. To właśnie personalia zawsze wywołują najwięcej emocji.
Po czwarte, kropką nad „i” są niskie notowania rządu, m.in. w badaniach CBOS. W ostatnim sondażu przeciwników rządu jest już 47 proc. (wzrost o 3 pp w porównaniu z pomiarem z maja). Liczba zwolenników pozostaje na poziomie 32 proc. To najgorsza pozycja rządu w CBOS od początku kadencji. To wszystko wpływa na nastroje przed następną rundą rozmów liderów, a to mimo realizacji kolejnych rządowych programów, jak np. pierwsze wypłaty tzw. renty wdowiej. Niedawno także funkcję objął rzecznik rządu Adam Szłapka – po kilkunastu miesiącach, kiedy gabinet nie miał rzecznika.
Kształt rekonstrukcji: Czy do rządu dołączą Szymon Hołownia i Włodzimierz Czarzasty?
Punktem odniesienia dla zmian w rządzie jest przede wszystkim umowa koalicyjna przyjęta w 2023 roku – zwłaszcza dla Nowej Lewicy. W ostatnich tygodniach wróciła dyskusja na temat tego, że aby usprawnić prace rządu, wszyscy liderzy partii powinni do niego dołączyć, a więc również Szymon Hołownia i Włodzimierz Czarzasty. Hołownia w swoich publicznych wystąpieniach przestał wykluczać możliwości wejścia do rządu. Jest jednak jeden warunek – Czarzasty również musi wejść do gabinetu.
Z naszych nieoficjalnych rozmów z politykami Nowej Lewicy wynika, że ich lider obecnie nie jest zainteresowany takim rozwiązaniem. Sugeruje to również publicznie. – Z umowy koalicyjnej wynika, że jeśli chodzi o Lewicę, to pod koniec tego roku będzie miała marszałka Sejmu. A jeśli chodzi o rząd, to Lewica ma wicepremiera. Stoimy na stanowisku, że wicepremier Krzysztof Gawkowski pozostanie wicepremierem – powiedział Czarzasty w czwartek na antenie RMF FM. Rozmówcy z koalicji zwracają uwagę na sekwencję zdarzeń – zmiany w koalicji dzieli sporo czasu od planowanego na listopad głosowania nad nowym marszałkiem Sejmu. – I pytanie, czy dla Czarzastego będzie większość – zastanawia się nasz informator z Polski 2050.
Kształt rekonstrukcji rządu: Co z poszczególnymi resortami i ministrami?
Nad koncepcją nowego kształtu rządu pracują najbliżsi współpracownicy premiera, w tym sekretarz Stałego Komitetu Rady Ministrów Maciej Berek. To ma być głównym tematem piątkowych rozmów czwórki liderów koalicji. Wokół „odchudzenia” Rady Ministrów krąży wiele, często sprzecznych informacji. Na przykład, najnowsza wersja konsolidacji zakłada połączenie resortu edukacji
Źródło