W sytuacji, gdy politycy wzmacniają nastroje antyimigracyjne, konieczny jest zdecydowany i poważny głos Kościoła. To jedyna słuszna droga do budowania i przywracania publicznego autorytetu Kościoła katolickiego w Polsce.
Abp Józef Kupny
Sławomir Sowiński
Reklama
Trudno przecenić, jak znacząca była natychmiastowa reakcja kilku kluczowych polskich biskupów po skandalicznych wypowiedziach Grzegorza Brauna oraz istotne przypomnienie arcybiskupa Józefa Kupnego o roli Kościoła w procesie pojednania polsko-niemieckiego. Niemniej jednak przed Kościołem katolickim w Polsce in gremio, który dla wielu z nas pozostaje autorytetem, staje dziś szersze i poważniejsze wyzwanie.
Reklama Reklama
W ostatnich dniach i tygodniach, po wyraźnym przesunięciu ciężaru politycznego w prawo, obserwujemy w Polsce wzrost nastrojów antyimigracyjnych na zachodniej granicy, w odpowiedzi na rzeczywiste zagrożenia płynące ze Wschodu oraz uzasadnione obawy Polaków. Prowadzi to do wzniecania wrogości wobec naszych sąsiadów zza Odry. Jesteśmy świadkami niebezpiecznego, głównie dla nas samych, podgrzewania nastrojów, na które Kościół również powinien reagować i – jak można mieć nadzieję – nie pozostanie obojętny.
Nie chodzi o puste moralizowanie
Oczywiście nie chodzi o oderwane od rzeczywistości, naiwne, puste moralizowanie. Każdy, w tym również Kościół, kto pragnie poważnie odpowiedzieć na to, co dzieje się obecnie na granicach Polski oraz w sercach części Polaków, nie może ignorować faktów.
Tak. Stary Kontynent nie uratuje całego świata. Polska i Europa stały się obecnie celem barbarzyńskiej hybrydowej agresji ze strony Białorusi i Rosji, w której migranci stali się zarówno ofiarami, jak i niekiedy brutalnymi agresorami – wobec tej agresji każda władza ma obowiązek bronić swoich obywateli. Polscy żołnierze i funkcjonariusze na granicy są zobowiązani do obrony Polski i siebie wszystkimi dostępnymi metodami.
Reklama Reklama Reklama
Nawet najlepiej współdziałające ze sobą państwa, takie jak Polska i Niemcy po roku 1989, zawsze mają różnice interesów. A demokratyczni liderzy są odpowiedzialni przede wszystkim za dobro własnych narodów.
Nie można również złościć się na to, że bezpieczeństwo jest wśród ludzkich potrzeb sprawą fundamentalną, a politycy, prowadząc twardą demokratyczną rywalizację wokół tej kwestii, czasami mają tendencję do przesady.
Chrześcijański kształt patriotyzmu
Wszystko to prawda. Tyle tylko, że antyimigranckie wzmożenie na zachodniej granicy, o którym mówimy, oddala się coraz bardziej od rzeczywistości i czasami przekracza granice akceptowalnej demokratycznej rywalizacji – rywalizacji, którą prowadzą dziś głównie między sobą, a nie z obozem władzy, Konfederacja i PiS.
O wynikających z tego kosztach politycznych powiedziano już wiele. My natomiast zauważmy, że z perspektywy Kościoła, to antyimigranckie wzmożenie na zachodniej granicy niszczy szlachetny, chrześcijański kształt polskiego patriotyzmu, o którym przypominali polscy biskupi w dokumencie o tej samej nazwie w roku 2017.
Reklama Reklama Reklama
Podnosząc bowiem do rangi politycznego bożka narodowy egoizm („młodych”, „silnych”, „radykalnych”), owo wzmożenie może deprecjonować w swej istocie idee społecznej solidarności ze słabszymi. Krótkowzrocznie nasycając relacje z zachodnim sąsiadem wrogością, przekreśla również kilkudziesięcioletni wysiłek biskupów polskich na rzecz sensownego polsko-niemieckiego pojednania. Szukając głównych zagrożeń w Europie, a nie w imperializmie Rosji, idzie także w poprzek wielkiej nadziei św. Jana Pawła II na zjednoczenie Starego Kontynentu. Co może być najważniejsze dla Kościoła, oferuje swoim wiernym formę katolicko podobnej duchowości, która odcina się od wymagających, ale z chrześcijańskiego punktu widzenia życiodajnych źródeł Ewangelii.