Od 1 lipca prosumenci mogą zdecydować, czy chcą być rozliczani w net-billingu w oparciu o rynkową miesięczną cenę energii elektrycznej, czy w oparciu o cenę godzinową. Eksperci ostrzegają, że dla zapewnienia rentowności inwestycji w fotowoltaikę kluczowe będzie m.in. zwiększanie zużycia energii na cele własne.
Instalowanie PV o zbyt dużej mocy może obniżyć rentowność inwestycji – ostrzega ekspert (Getty Images, Westend61 / Eva Blanco)
Net-billing polega na tym, że prosument sprzedaje nadwyżki wyprodukowanej przez siebie energii, a w razie potrzeby ją kupuje. Nie dostaje jednak pieniędzy do ręki. Rozliczenia następują za pośrednictwem konta prosumenckiego, z którego następuje zakup energii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Sprawdzam smartphone POCO
Zgodnie z ustawą o OZE, wyliczenie wartości energii elektrycznej wprowadzonej do sieci przez prosumenta i prosumenta zbiorowego – według rynkowej miesięcznej ceny energii elektrycznej – było prowadzone do 30 czerwca 2024 r. Od 1 lipca 2024 r. wartość energii jest wyliczana w oparciu o rynkową, godzinową cenę energii elektrycznej. Zależnie od profilu zużycia prądu przez prosumenta, może to zmniejszyć opłacalność funkcjonowania instalacji fotowoltaicznej.
W projekcie resortu klimatu, który został przedstawiony w czerwcu tego roku, pojawiły się przepisy, które zakładają zniesienie obowiązku przejścia na stawki godzinowe przez prosumentów rozliczających się w tym systemie przed 1 lipca 2024. Mają oni dostać możliwość wyboru między pozostaniem przy rozliczaniu na podstawie średniej miesięcznej ceny za energię oraz nowymi stawkami godzinowymi.
Zachętą ma być możliwość zwiększenia wartości zwrotu niewykorzystanych przez prosumenta środków za wprowadzoną do sieci energię elektryczną w okresie kolejnych 12 miesięcy (tzw. nadpłaty) do 30 proc. – czytamy w projekcie, który nadal jest w konsultacjach.
Ekspert w firmie Eaton Bartłomiej Jaworski zwraca uwagę, że wiele osób obawia się zmian, szczególnie w kontekście ujemnych cen energii, które pojawiają się w godzinach największej produkcji mocy z elektrowni słonecznych i niewystarczającego popytu na nią – informuje Portal Samorządowy.
Zobacz także:
Program "Mój Prąd" od września. Rząd chce postawić warunek
– Chociaż nie oznacza to, że prosumenci w takich momentach muszą płacić za oddaną energię, to zerowa cena powoduje, że instalacja nie jest rentowna. W systemie rozliczeń miesięcznych z uśrednionymi cenami takie sytuacje nie są tak dotkliwe dla prosumentów. Jednak w przypadku dynamicznych stawek, zmieniających się w ciągu godziny, ujemne ceny mogą mieć większy wpływ na zarządzanie energią w budynku. W praktyce korzystne będzie wyłącznie bieżące zużywanie produkowanej mocy na własne potrzeby, czyli autokonsumpcja. To z kolei bez zastosowania magazynów energii może nie być osiągalne – mówi ekspert w rozmowie z serwisem.
Dobranie mocy instalacji jest kluczowe
Jego zdaniem największym wyzwaniem będzie zwiększenie autokonsumpcji, czyli zużycia produkowanej ze słońca energii na własne potrzeby. Konieczne będzie monitorowanie, w których godzinach popyt na energię jest najwyższy i wtedy sprzedawanie wyprodukowanej przez instalację mocy do sieci.
W tej sytuacji ważne jest dobranie mocy instalacji fotowoltaicznej do zapotrzebowania na energię. Zbyt duża będzie skutkowała wydłużeniem tempa zwrotu inwestycji, a za mała może wiązać się z koniecznością dodatkowego kupowania prądu z sieci – czytamy w Portalu Samorządowym.
Zobacz także:
Zmiana zasad rozliczania prosumentów. Rząd szykuje rewolucję w OZE
– Dostosowanie mocy instalacji do realnego zapotrzebowania na energię powinno być priorytetem każdego prosumenta, któremu zależy na rentowności jego inwestycji w fotowoltaikę. Krótko mówiąc, przewymiarowanie instalacji fotowoltaicznej, czyli instalowanie większej mocy niż wynosi zapotrzebowanie budynku w systemie net-billing, jest ekonomicznie nieopłacalne – podkreśla Bartłomiej Jaworski w rozmowie z serwisem.