Młodzi ludzie się wściekają (wspierani przez aktywistów już nie tak młodych), że mieszkania drogie. Zwłaszcza w Warszawie. Zamiast mieć pretensje do siebie, że głosują na polityków tworzących system, w którym te mieszkania drożeją, i do tych polityków, wyjeżdżają z pretensjami do „dziadersów”.
/123RF/PICSEL
Jako, że część życia spędziłem w jednym z warszawskich „PEKIN-ów (czyli bloku, w którym ciepłą wodę to trzeba było w misce zagrzać na węglowym piecu, a żeby to zrobić trzeba było węgiel z piwnicy na plecach przytargać, w którym była jedna toaleta na piętrze dla wszystkich, pozwolę sobie młodzieży (i starszym aktywistom), wyjaśnić dlaczego mieszkania drożeją.
Żeby budować mieszkania, trzeba mieć gdzie, z czego i kim
Zacznijmy od podaży gruntów pod budowę. Jak w granicach administracyjnych dużych miast znaczny procent gruntów ma status rolnych a jeszcze więcej nie ma planu zagospodarowania przestrzennego, to budować nie za bardzo jest gdzie. A słaba podaż gruntów to słaba podaż mieszkań. A popyt na mieszkania nie spada. Ergo – cena rośnie. Bo cena to wypadkowa podaży i popytu.
Reklama
Zabawne, że narzekający na ceny gruntów w Warszawie, czy Łodzi mają na swoich profilach hasztag #STOPDLACPK. Związki przyczynowo skutkowe trudna sprawa jest. Ale budowa CPK w Baranowie uwalnia olbrzymie tereny pod budowę domów w Warszawie i Łodzi. To trochę tak, jak sprzedaż przez Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego Wilanowa. Aż dziw, że nie było wówczas protestów. Pewnie dlatego, że większość mieszkańców Wilanowa chodziła wówczas do przedszkola. Coś czuję, że dziś by protestowali.
Szybka kolej to połączenie z Warszawą Bydgoszczy i Torunia. Półtorej godziny jazdy. A mieszkania w Bydgoszczy i Toruniu znacznie tańsze. I śmiem twierdzić, że znaleźliby się chętni, którzy dziś dojeżdżają w korkach do pracy z jednego końca Warszawy na drugi ponad godzinę.
A jak już się znajdzie odpowiednią działkę budowlaną, to trzeba znaleźć „cegły”. Produkcja cegieł i innych materiałów budowlanych jest – jakby to wytłumaczyć aktywistom – energochłonna. Więc jak walczymy o podwyżkę cen energii dla dobra klimatu, to cegiełki drożeją. O cemencie to już nawet nie wspominając. A bez cementu się ściany z cegieł, czy pustaków nie postawi.
No i jeszcze potrzebny jest murarz. Pensje murarzy wzrosły. Bo skoro wzrosła pensja minimalna pomocnika murarza to musiał wzrosnąć i pensja murarza. Niektórzy murarze mieli pozakładane własne firmy, ale im składki na ubezpieczenia zdrowotne podnieśli i ci, którzy je im podnieśli się teraz dziwują, że murarze podnieśli cenę murowania ściany.
Murarz musi dojechać na budowę. Można sprawdzić ile podrożały samochody i… i ile szybciej się te nowe starzeją z uwagi na ekologiczne technologie w nich stosowane. Murarz może i nie jest po ekonomii, ale wie, czego absolwenci ekonomii z organizacji aktywistycznych chyba nie wiedzą, że musi w cenę murowania ściany doliczyć kwotę, która pozwoli mu wymienić samochód nie za lat 10 czy 15 tylko za lat 5.
„Wszystkich łączy bankier”
Choć Tuwim jest dziś passe, bo napisał wiersz o Murzynku Bambo, to przypomnę inny jego wiersz:
„Murarz domy buduje,
Krawiec szyje ubrania,
Ale gdzieżby co uszył,
Gdyby nie miał mieszkania?
A i murarz by przecie
Na robotę nie ruszył,
Gdyby krawiec mu spodni
i fartucha nie uszył”.
Szycie spodni dla murarza zdecydowanie podrożało. W wierszu był jeszcze piekarz, który musi mieć buty. Więc dodam od siebie, że murarz musi zjeść chleb na śniadanie zanim do roboty pojedzie, który podrożał, bo w piekarni się sporo coraz droższej energii elektrycznej zużywa. I na buty piekarz też więcej musiał wydać.
Może murarz powinien kupić mąkę w młynie i samemu sobie chleb upiec, zamiast pozwolić piekarzowi tak „flipperować” z tą mąką? Może wtedy murowanie ściany byłoby tańsze? Tylko jakby murarz piekł sobie chleb, to kto by w tym czasie ścianę murował?
A wszystkich ich łączy… bankier. Na zakup gruntu – jak już się uda go znaleźć – deweloper zaciąg kredyt. Murarz też ma jakiś kredyt, albo samochód w leasingu. Podobnie jak młynarz, piekarz, szewc i krawiec.
I to pieniądz podrożał najbardziej. Choć łatwiej wyleasingować samochód murarzowi niż wymurować ścianę, uszyć spodnie i upiec chleb dla murarza.
Co więcej, w ramach nowoczesnej polityki ESG, o która walczą aktywiści narzekający na wysokie ceny mieszkań, bankierzy dziś finansują stawianie wiatraków (Environmental). Nie finansują natomiast koksowni, bez których nie działają huty stali, bez której to stali nie wybuduje się domu! Może ktoś połączy kropki… (O tym, że bez tej stali nie da się wybudować ekologicznych wiatraków, które będą te domy zasilały w ekologiczną energię to już nawet szkoda wspominać – za dużo tych kropek).
Tylko czekać, jak murarz nie wyleasinguje samochodu jeśli jakiejś Murzynki Bambo (najlepiej les) nie zatrudni (Social responsibility) i to nie do murowania ścian bynajmniej, tylko do dbania o ład korporacyjny (Governance) w jego firemce.
Na pewno będziemy mieć wówczas jeszcze tańsze mieszkania w Warszawie.
Robert Gwiazdowski, adwokat, prof. Uczelni Łazarskiego
Autor felietonu prezentuje własne opinie i poglądy.
Śródtytuły pochodzą od redakcji.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Polsat News