Dyskusja o wejściu Polski do strefy euro jest możliwa najwcześniej za 10 lat – tak uważa prezes NBP Adam Glapiński. Mówił o tym w trakcie wykładu w Warszawie.
/Andrzej Iwańczuk /Reporter
„Po mniej więcej 10 latach, jak będziemy mieli poziom PKB w sile nabywczej Niemiec, jeśli będą jacyś chętni, to mogą rozpocząć dyskusję o wchodzeniu do strefy euro” – powiedział podczas wykładu Adam Glapiński. Cytowany przez Polską Agencję Prasową prezes banku centralnego wskazał, że dopiero wtedy dyskusja „będzie miała sens”.
„Wtedy z czysto ekonomicznego punktu widzenia, konkurencyjnego utrzymania tempa wzrostu ta dyskusja ma jakikolwiek sens” – mówił Glapiński.
Kiedy Polska wejdzie do strefy euro
To nie pierwszy raz, kiedy prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) wskazuje na tak odległy termin, jeśli chodzi o wejście naszego kraju do strefy euro. Na to, że Polska musi najpierw „dogonić” gospodarczo bogatsze kraje UE, Adam Glapiński wskazywał często między innymi podczas konferencji prasowych po posiedzeniach RPP.
Reklama
W styczniu wskazywał np.: „O ile nic się nie zmieni w naszej dynamice, to 8-10 lat i będziemy na poziomie dzisiejszej Francji, dzisiejszej Anglii. One będą wtedy trochę wyżej albo niżej, bo tam też wiele się dzieje”.
Jak dodawał, to właśnie „wtedy będziemy mogli dyskutować o euro”. „W tej chwili byłaby to ogromna strata dynamiki rozwoju. W tej chwili przyjęcie euro spowolniłoby nasz rozwój gospodarczy. Przestalibyśmy doganiać te kraje bogate” – mówił Glapiński.
Do tego żeby wejść do strefy euro, Polska musiałaby spełnić kryteria wyznaczone przez UE. To między innymi wymóg, że kraj przyjmujący wspólną walutę nie może być w trakcie procedury nadmiernego deficytu. Tymczasem procedurę tę uruchomiono w tym roku wobec Polski.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL