„Polacy mają wyższe płace, a Czesi roztrwonili pieniądze na wieże strażnicze i ścieżki rowerowe” – przeczytać można na stronie Prima News, czeskiego oddziału CNN. Zwrócono też uwagę, że polskie budownictwo jest mniej obwarowane regulacjami. Sąsiedzi oceniają, że w Polsce lepiej funkcjonuje także budownictwo infrastrukturalne.
/123RF/PICSEL
„Polscy sąsiedzi wyprzedzili już Czechy pod względem średnich wynagrodzeń. Co więcej, wygląda na to, że ten trend będzie kontynuowany” – czytamy na stronie internetowej Prima News. Szczególną uwagę zwrócono na wzrost płac, jaki nastąpił w Polsce po 2020 roku.
W ciągu czterech lat z równowartości około 30 tys. koron (5162,47 zł) zarobki urosły do 48 tys. koron (8147,38 zł) w I kwartale 2024 r. (dane za ZUS). Porównano też płacę minimalną, która w Polsce wynosi równowartość 25,5 tys. koron (4,3 tys. zł), a u południowego sąsiada – 18,9 tys. koron (3,2 tys. zł).
Reklama
Brutto mniej, ale netto więcej
Czescy eksperci zwrócili uwagę, że porównywanie nominalnych kwot może być mylące, bo nie bierze pod uwagę poziomu opodatkowania – ani po stronie pracodawcy, ani po stronie pracownika. – Po uwzględnieniu podatków przeciętny Czech dostaje średnio trzy tysiące koron czeskich (około 500 zł) netto więcej niż Polak – wskazywał czeski ekonomista Pavel Peterka.
Inny ekonomista, Lukáš Kovanda, wyraził zaś opinię, że przytoczone liczby są sygnałem ostrzegawczym i pokazują, że Polacy szybko nadrabiają dystans do Czechów. Podkreślił, że tempo wzrostu płac jest u nas znacznie szybsze, a kluczowe sektory polskiej gospodarki, przede wszystkim budownictwo, w mniejszym stopniu obwarowane regulacjami. – Warszawa i inne polskie miasta rozwijają się, co pomaga wyhamować wzrost cen nieruchomości – zapewniał ekonomista.
Polska lepiej wykorzystuje środki UE
Kovanda zwrócił też uwagę na budownictwo infrastrukturalne, które – zapewnił – w Polsce funkcjonuje znacznie lepiej niż w Czechach, m.in. dzięki „znacznie efektywniejszemu korzystaniu z zasobów europejskich”.
– Niestety, w Czechach zmarnowaliśmy wszystkie te pieniądze nie na autostrady, ale na punkty widokowe w dolinach i na ścieżki rowerowe – ubolewał ekonomista. – To właśnie jeden z kluczowych powodów, dla których Polacy nas doganiają – stwierdził.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Polsat News