Ukraińska armia weszła w głąb obwodu kurskiego, gdzie znajduje się ostatnie działające połączenie gazowe Rosji z zachodnią Europą. Korzysta z niego m.in. Słowacja. Jednak wkrótce Bratysława może zacieśnić współpracę z Polską. W ostatnich latach zrobiliśmy bowiem ogromny skok w dziedzinie infrastruktury.
Na zdjęciu układanie podwodnej nitki gazociągu Baltic Pipe, ukończonego w 2022 roku (Materiały prasowe, Gaz System)
Ukraińscy żołnierze wdarli się na terytorium Federacji Rosyjskiej, a na nowej linii frontu mieści się miejscowość Sudża w obwodzie kurskim. To kluczowa dla rynku gazu lokalizacja – znajduje się tam stacja pomiarowa gazu. Jak tłumaczy serwis wnp.pl, jest to „tzw. punkt wejścia do ukraińskiego systemu przesyłowego gazu, czyli gazowe połączenie Rosji z Ukrainą – ostatnie jeszcze czynne”. Pomimo trwającej wojny Gazprom przesyła jeszcze gaz rurociągiem przez Ukrainę do Austrii, Węgier i na Słowację.
– Fakty są takie, że gaz z Rosji przez Ukrainę nadal płynie bez przeszkód. Chyba że Kreml wbrew interesom ekonomicznym Gazpromu wstrzyma dostawy i oskarży o wszystko Ukrainę i jej wojska. To byłoby działanie czysto polityczne, a przy tym oberwałby Gazprom, który znajduje się w depresji od 2022 r. – uważa w rozmowie z money.pl Wojciech Jakóbik z Ośrodka Bezpieczeństwa Energetycznego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Ukraińcy zaatakowali. "Nikt w Rosji nie jest już bezpieczny"
Przypomnijmy, że dotychczasowa perła w koronie Władimira Putina osiągnęła ostatnio najgorsze wyniki w historii koncernu powstałego w 1989 r. Gazprom wydobył w 2023 r. 359 mld m sześc. gazu ziemnego – podała w czerwcu spółka w raporcie rocznym. Od 2022 r. wydobycie spadło o 13 proc., od 2021 r. – niemal o jedną trzecią. Natomiast strata netto Gazpromu wyniosła rok temu 7 mld dol. netto.
Polsko-słowacka współpraca
Nie wiadomo, czy walka na froncie spowoduje przerwę w dostawie gazu. Z drugiej strony umowa między Rosją i Kijowem i tak wygaśnie z końcem 2024 r. A to oznacza, że Austria, Węgry i Słowacja muszą znaleźć nowe źródła dostaw gazu. To szansa na wzrost znaczenia Polski w tej kwestii.
Szczególnie zainteresowana większą współpracą z Warszawą może być Bratysława. W 2022 r. oddano do użytku w Strachocinie na Podkarpaciu nowy interkonektor, który połączył sieć gazową Polski i Słowacji. Jest to ważny element Korytarza Gazowego Północ-Południe, łączącego północ Polski z Europą Środkowo-Wschodnią.
Zobacz także:
Rusza gazociąg Polska-Słowacja. Połączenie oficjalnie uruchomione
Gazociąg umożliwia roczny przesył gazu na poziomie 5,7 mld m sześc. w kierunku Polski oraz 4,7 mld m sześc. na Słowację. Dzięki temu nasi południowi sąsiedzi mają dostęp do gazu z Baltic Pipe (tłoczącego gaz wydobywany z szelfu norweskiego) oraz terminali LNG w Świnoujściu i w Kłajpedzie, do których mogą przypływać dostawy gazu skroplonego z całego świata. Według danych Instytutu Europy Środkowej Słowacy zużywają ok. 5 mld m sześc. gazu rocznie. Jest więc techniczna możliwość, by dostawy z Polski pokryły niemal całe słowackie zapotrzebowanie. Na razie jednak przesył będzie skromniejszy.
W lipcu Orlen poinformował, że za pośrednictwem spółki zależnej PGNiG Supply&Trading, podpisał ze słowacką spółką ZSE Energia umowę na sprzedaż gazu. „Będzie to pierwszy przypadek, kiedy słowacka spółka sprowadzi gaz ziemny z kierunku północnego. Wolumen kontraktu odpowiada ok. jednej trzeciej rocznego zapotrzebowania klientów Grupy ZSE, która jest drugim największym dostawcą gazu na Słowacji” – przekazał koncern.
Zobacz także:
"Orlen odbija klienta Gazpromowi". Nowa transakcja giganta
Surowiec pochodzący m.in. z USA zostanie dostarczony w postaci skroplonej do terminala LNG, w którym Grupa Orlen posiada długoterminową rezerwację mocy – stamtąd, po zamienieniu w gaz, surowiec zostanie przesłany gazociągiem Polska-Litwa do polskiego systemu gazowego i dalej przesłany na Słowację za pomocą interkonektora Vyrava, czyli poprzez połączenie Strachocina-Wielkie Kapuszany.
– Polska może być istotnym graczem na europejskim rynku gazu. To realizacja marzeń i projektów, które powstały za czasów rządu Jerzego Buzka – wspomina w rozmowie z money.pl Janusz Steinhoff, który w rządzie Buzka był wicepremierem i ministrem gospodarki.
Projektując połączenie między Norwegią, Morzem Północnym i Niechorzem mówiliśmy, że chcemy przez Danię sprowadzać gaz z użyciem Baltic Pipe. Rozmawialiśmy też z Czechami, Litwinami i właśnie Słowakami, ale nie było dużej motywacji, żeby zdywersyfikować dostawy gazu. Rosjanie kontrolowali rynek, a my byliśmy w kleszczach Gazpromu, bo nie mieliśmy technicznych możliwości do importu gazu z innego kierunku niż Rosja – dodaje Steinhoff.
Nasz rozmówca przypomina, że rząd Buzka „był wściekle atakowany przez lewicę i Leszka Millera” za pomysł Baltic Pipe. – Straciliśmy z tego powodu przez lata kilkanaście mld dol. (z powodu cen, które nie były kształtowane na wolnorynkowych zasadach – przyp. red.), ale pierwszy rząd PiS, i chwała mu za to, ruszył z budową. PO kontynuowała projekt – mówi Steinhoff.
Zobacz także:
Baltic Pipe startuje. Na ten moment czekano 30 lat
Polska hubem gazowym?
Były minister gospodarki podkreśla, że kluczowa była też decyzja o budowie terminala LNG w Świnoujściu, który oddano do użytku w 2016 r., a obecnie jest rozbudowywany, co umożliwi dostawy do Polski 8,3 mld m sześc. gazu rocznie.
Polska powinna być hubem gazowym, należy rozwijać potencjał przesyłowy. Europa ma świadomość, że Rosja to niewiarygodny dostawca energii, a to istotny czynnik przy dokonywaniu transakcji. Żaden kraj poza Rosją nie zakręca kurka z ropą czy gazem, czegoś takiego w cywilizowanym świecie nie ma. Spory się zdarzają, ale rozstrzygają je sądy – komentuje Steinhoff.
Przypomnijmy, że wiosną 2022 r. Gazprom wstrzymał dostawy gazu do Polski, gdyż PGNiG odmówił Gazpromowi zapłaty za gaz z kontraktu jamalskiego w rublach. Było to po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Zobacz także:
Polska i Litwa połączone gazowo. "Aspirujemy do pozycji ważnego kraju tranzytowego"
– Od lat przekonujemy resztę Grupy Wyszehradzkiej, żeby dywersyfikować infrastrukturę przesyłową. Czesi sięgnęli po gazoporty z Holandii i Niemczech, więc mamy konkurencję. Natomiast UE ma całkowicie zrezygnować z rosyjskich surowców do 2027 r. – dodaje Wojciech Jakóbik.
W opinii ministra Steinhoffa Polska powinna postawić na produkcję biometanu. – Mamy większy potencjał niż Niemcy, którzy produkują ok. 5-6 mld m sześc. metanu w biogazowniach. Wykorzystajmy odpady komunalne, rolnicze czy osady z oczyszczalni ścieków i będziemy mieć kolejne miliardy m sześc. gazu – zachęca były wicepremier.
Jak pisaliśmy w money.pl, w Polsce w 2022 r. było ok. 300 biogazowni, podczas gdy w Niemczech było ich 7 tys. Rok temu liczba naszych biogazowni wzrosła do 388.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl