1 lipca administracja osiedla, na którym mieszkam, przesłała aktualizację opłat. Data nie była przypadkowa: z początkiem lipca przestały obowiązywać niższe ceny gazu i ciepła systemowego, więc w górę poszły zaliczki, które muszą wnosić mieszkańcy.
Wspólnota podnosi zaliczki
„Od 1 lipca 2024 roku cena gazu wysokometanowego dla gospodarstw domowych wyniesie 239 zł/MWh. Do tej pory było to 200,17 zł /MWh, co oznacza wzrost o ok. 19 proc., od 1 lipca ulegają zmianie zaliczki na podgrzewanie wody i centralne ogrzewanie” – napisano w piśmie.
Porównałam wyliczenia, do których musze się stosować od tego miesiąca ze stawkami z marca 2023 roku.
Za podgrzanie wody do tej pory płaciłam 4,29 zł/m3, a teraz zapłacę 4,54 zł/m3. Zaliczka na centralne ogrzewanie wynosiła 3,4 zł za m2 mieszkania, teraz zapłacę za to 4 zł/m2. W sumie podnosi to mój czynsz o 47 zł miesięcznie. W moim czteropiętrowym budynku nie ma windy, więc na szczęście nie odczuję podwyżki z tytułu zwiększonych kosztów eksploatacji tego urządzenia.
Minimalne wynagrodzenie poszło w górę
Czy to koniec podwyżek? Niekoniecznie. 1 lipca poszła w górę płaca minimalna. Nie wiem, ile zarabiają ochroniarze pilnujący osiedla oraz konserwator, ale jeśli zarządca płaci im ustawowe minimum, to musi podnieść pensje z 4242 zł brutto do 4300 zł brutto. Niewiele – styczniowa podwyżka minimalnej pensji była bardziej odczuwalna dla zatrudnionych (wzrosła wtedy o 642 zł brutto), ale i tak znajdzie to odzwierciedlenie w płaconym czynszu.
Mam prawo zakładać, że ochroniarze na osiedlu zarabiają minimum. Osobną wprawą jest to, czy zatrudnieni są na umowach o pracę – to emeryci, którzy zapewne dorabiają do świadczeń ZUS na umowach zlecenia. Kontekście podwyżek minimalnego wynagrodzenia to jednak bez znaczenia, bo wzrosła też stawka godzinowa wypłacana na zleceniach. Wynosi teraz co najmniej 28,1 zł brutto.
Dlaczego napisałam, że podejrzewam, że ochroniarze zarabiają minimalną pensję? Bo z każdą kolejną podwyżką rośnie grono pracowników, którzy zarabiają minimum i ani grosza więcej (przynajmniej oficjalnie, bo szara strefa trzyma się nieźle). To wynik tego, że część pracodawców nie nadąża z podnoszeniem minimalnej pensji, która w niektórych latach rośnie dwukrotnie. Mechanizm ustawowy chroni zarobki wyłącznie osób najmniej zarabiających, ale już nie zarabiających niewiele więcej. W razie podwyżki minimum pracodawca musi podnieś ich wynagrodzenia, tak by zarabiali co najmniej minimalną kwotę, ale nie jest zobligowany do oferowania im kilkunastoprocentowych podwyżek, na które rok do roku mogą liczyć zarabiający najmniej.
Rodzi to frustrację pracowników, którzy też chcieliby korzystać z mechanizmu, który zapewni im podwyżkę wynagrodzenia co najmniej o poziom inflacji. Wprawdzie przeciętne wynagrodzenie bez wypłat z zysku w 2023 r. wzrosło w stosunku do poprzedniego roku również o 11,88 proc., ale nie wszyscy pracownicy załapali się na takie podwyżki – to tylko średnia.
Wracając do tezy, że każde podniesienie minimalnego wynagrodzenia powoduje powiększenie grona osób, które zarabiają minimum: jeszcze w 2015 r. w Polsce minimalne wynagrodzenie otrzymywało około 1,5 mln pracowników. W styczniu 2023 roku minister Marlena Maląg podawała, że na koniec 2022 r. ta liczba urosła do 2,5 mln, a w maju, że to już 3 mln osób. Business Insider latem zapytał ekspertów rynku pracy o ich przewidywania co do tego, jak wzrośnie w najbliższych miesiącach grono osób zarabiających pensję minimalną. Wskazywali, że może to być nawet 3,6 mln Polaków. Kolejne podniesienie dodatkowo powiększy ten krąg.
Największe podwyżki związane z utrzymaniem mieszkania to jednak nie zaliczki zawarte w czynszu, ale rachunki za prąd. O ile wzrosną – piszemy tu.