Sponsorowane w wyszukiwarkach platformy podszywają się pod znane muzea i sprzedają nieświadomym klientom bilety z wielokrotnym przebiciem. Muzealnicy są bezradni.
„Chcielibyśmy poinformować, że jedynym legalnym źródłem zakupu biletów do Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku jest strona: bilety.muzeum1939.pl. Niestety istnieją nieautoryzowane źródła, które próbują wyłudzić pieniądze od naszych gości. Dlatego zalecamy korzystanie wyłącznie z oficjalnej strony, aby uniknąć nieuczciwych praktyk. Pragniemy także poinformować, że sprawa podszywania się pod naszą instytucję została zgłoszona odpowiednim organom i podjęto odpowiednie środki w celu zakończenia tego procederu” – pisze na swojej stronie Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Bilet dla osoby dorosłej do gdańskiej placówki kosztuje 29 zł. Za identyczny bilet na portalu promującym wycieczki po Gdańsku trzeba jednak zapłacić nawet 99 zł. Różnica? Portal oferuje opiekę przewodnika. Muzeum zaś za 12 zł audioprzewodnik. Przebicie jest zatem dwukrotne.
Firmę sprzedającą bilety poza oficjalnym systemem muzeum prowadzi małżeństwo Małgorzata i Zbigniew B. To samo małżeństwo odnajdujemy w innej spółce, która sprzedaje wejściówki na krakowski Wawel i do Muzeum Powstania Warszawskiego. Adres spółki w Warszawie okazuje się wirtualnym biurem. – Nie mamy kontaktu do właścicieli, my im tylko przekazujemy mailem korespondencję – tłumaczy nam pracownica biura.
U pośrednika drożej niż bezpośrednio w muzeum
Podobny problem ma także Muzeum Powstania Warszawskiego. Popularne wyszukiwarki firmę, która sprzedaje bilety do muzeum z przewodnikiem, pozycjonują wyżej aniżeli oficjalną stronę placówki. Stołeczne muzeum sprzedaje bilety online przez adres bilety.1944.pl. Osoba dorosła za wstęp zapłaci 30 zł, a u pośrednika 49 zł.
„Muzeum nie ponosi odpowiedzialności za rezerwacje dokonywane poprzez inne strony internetowe” – ostrzegają muzealnicy.
– Pierwsze sygnały o takich praktykach dotarły do nas w styczniu. Nadal mamy z tym problem, jak każda instytucja kultury, która jest chętnie odwiedzana przez turystów. Wysłaliśmy w tej sprawie pismo do Warszawskiej Organizacji Turystycznej. Uważamy że problem należy rozwiązać generalnie, a nie jednostkowo – mówi Anna Kotonowicz, rzeczniczka Muzeum Powstania Warszawskiego. I dodaje: – To dla nas problem wizerunkowy, bo przychodzą do nas odwiedzający, patrzą na ceny biletów i czują się oszukani, że za nie przepłacili. I to do nas mają pretensje i kierują skargi.
Niejednokrotnie musieliśmy tłumaczyć się z ofert, jakie istnieją w internecie, a nie są w żaden sposób związane z oficjalną stroną instytucji
Urszula Wolak-Dudek, rzeczniczka Wawelu.
Ofiarą podszywających się pod znane, lubiane przez turystów instytucje jest również Zamek Królewski na Wawelu (oficjalna strona to wawel.krakow.pl). Prywatny portal należący do spółki państwa B. sprzedaje bilety na „zwiedzanie Zamku Wawelskiego”. – Problem ten jest znany nam od lat, ale jesteśmy bezsilni. Podmiot, który sprzedaje nasze bilety, nadal funkcjonuje – mówi „Rz” Urszula Wolak-Dudek, rzeczniczka Wawelu. – Niejednokrotnie musieliśmy tłumaczyć się z ofert, jakie istnieją w internecie, a nie są w żaden sposób związane z oficjalną stroną instytucji – przyznaje rzeczniczka Zamku.
Sama nazwa Wawel nie jest zastrzeżona i można jej używać. Dyrekcji zamku udało się zastrzec tylko oficjalną nazwę: „Zamek Królewski na Wawelu”. Ale nie sam Wawel. Spółka sprytnie sprzedaje zatem pakiety np. na trasę szlakiem królów polskich z przewodnikiem w cenie od 189 zł czy zwiedzanie katedry na Wawelu (katedra jest odrębną instytucją podlegającej krakowskiej kurii, a nie częścią Zamku Królewskiego na Wawelu rozumianego jako muzeum) oraz wzgórza wawelskiego z przewodnikiem od 89 zł. Małopolska firma, która świadczy te usługi, informuje na stronie, że sprzedaje „wycieczkę na Wawel z przewodnikiem”.
– Zwiedzanie Wawelu wraz z dwoma dziedzińcami na samym wzgórzu: arkadowym, z widokiem na krużganki i zewnętrznym, jest za darmo. Nie trzeba za to płacić. Bilety od 2020 r. sprzedajemy online, więc reklamowanie usługi „omiń kolejkę do kasy” jest nadużyciem. Biletowane są natomiast wejścia do Zamku, m.in. do apartamentów, komnat, do zbrojowni czy Skarbca Koronnego lub sezonowej Baszty Sandomierskiej – tłumaczy Urszula Wolak-Dudek i dodaje, że osoby, które kupują bilet u pośredników, nie mogą skorzystać ze zniżek.
Pośrednicy pasożytują na turystach
Ceny prawdziwego zwiedzania Wawelu są znacznie niższe, np. trasa z prywatnym przewodnikiem – zwiedzanie komnat kosztuje 69 zł, a trasa rodzinna z edukatorem – 39 zł. Rzeczniczka zamku tłumaczy, że tylko wpisanie w wyszukiwarkę oficjalnej nazwy muzeum daje gwarancję dotarcia do źródła.
Bilety do Auschwitz sprzedaje jednak portal, który w nazwie podaje słowa „muzeum” i „bilety”. Niewielu jednak wie, że wstęp na teren Miejsca Pamięci Auschwitz-Birkenau jest bezpłatny
Pośrednicy pasożytują również na turystach, którzy chcą zwiedzić Auschwitz-Birkenau. – Jedyną oficjalną stroną z kartami wstępu do Muzeum jest serwis visit.auschwitz.org i rezerwacja wykonana bezpośrednio w Muzeum jest gwarantowana – mówi nam Paweł Sawicki z Muzeum Auschwitz i zastrzega, że ich placówka „nie współpracuje w tej kwestii z żadnymi zewnętrznymi podmiotami”. – Nie spotkaliśmy się z przypadkami podszywania się pod nasz serwis rezerwacyjny. Jednakże istnieje wiele podmiotów, które organizują wyjazdy do Muzeum niezależnie. Zdarzają się podmioty, które winą za odwołanie wycieczek obarczają Muzeum, podczas gdy same nie otrzymały potwierdzenia wniosku o rezerwację. W związku z tym Muzeum nie ponosi odpowiedzialności za anulowane rezerwacje dokonywane na jakichkolwiek innych stronach – tłumaczy Sawicki.
Bilety do Auschwitz sprzedaje jednak portal, który w nazwie podaje słowa „muzeum” i „bilety”. Ten zabieg sprawia, że wyszukujący biletu na zwiedzanie obozu trafia na ich stronę. Niewielu jednak wie, że wstęp na teren Miejsca Pamięci Auschwitz-Birkenau jest bezpłatny. Odpłatne jest zwiedzanie z edukatorem – indywidualne kosztuje 75 zł.
Instytucje, z którymi rozmawialiśmy, są bezsilne. Ich prawnicy twierdzą, że pośrednicy sprytnie korzystają z ich wizerunku, ale prawa nie łamią. Nie jest to również sprawa dla UOKiK, ale raczej organów ścigania, które mogą zbadać, czy ktoś podszywa się pod ich markę, co jest wykroczeniem. Żadna z instytucji nie zgłosiła jednak sprawy do prokuratury.
Izabela Rak z Muzeum Narodowego w Krakowie przyznaje, że placówka „obserwuje sytuacje, nieporozumień komunikacyjnych na styku turystów, zwłaszcza zagranicznych, a zewnętrznych podmiotów które sprzedają bilety”. – Sytuacje nie są częste, dotyczą głownie możliwości zwiedzania MNK Muzeum Czartoryskich, nasilają się w wysokim sezonie turystycznym i dotyczą głównie turystów zagranicznych – tłumaczy rzeczniczka.
Urszula Wolak-Dudek apeluje: – Gorąco zachęcamy do tego, by w wyszukiwarkę wpisywać zawsze oficjalną nazwę muzeum na Wawelu, która brzmi: Zamek Królewski na Wawelu. Tylko wtedy oficjalna strona instytucji wyświetli się jako pierwsza, a zwiedzający będą mieć gwarancję, że trafiają do korzystnego dla nich źródła.