KE uruchamia procedurę nadmiernego deficytu wobec Polski

Komisja Europejska oceniła, że uzasadnione jest otwarcie procedury nadmiernego deficytu m.in. wobec Polski i zamierza zaproponować Radzie UE jej otwarcie w lipcu – poinformowała Komisja Europejska w środę.

KE uruchamia procedurę nadmiernego deficytu wobec Polski

fot. JACEK KOSLICKI / / FOTONEWS

W ramach artykułu 126 (3) traktatu o funkcjonowaniu UE Komisja Europejska przygotowała raport o przestrzeganiu kryteriów dot. deficytu budżetowego w 12 krajach, m.in. w Polsce.

"W świetle oceny zawartej w raporcie otwarcie procedury nadmiernego deficytu (EDP) jest uzasadnione w przypadku siedmiu państw członkowskich: Belgii, Francji, Włoch, Węgier, Malty, Polski i Słowacji" – napisano w informacji prasowej KE. Już w kwietniu pisaliśmy, że Polska jest zagrożona takim działaniem ze strony KE.

Zaznaczono, że raport ten jest dopiero pierwszym krokiem w procesie otwierania procedury nadmiernego deficytu. Po rozpatrzeniu opinii Komitetu Ekonomiczno-Finansowego, KE zamierza zarekomendować Radzie UE otwarcie EDP w lipcu na podstawie kryterium deficytu.

"Komisja zaproponuje Radzie wydanie rekomendacji o zakończeniu sytuacji nadmiernego deficytu" – podkreślono.

PKO: Procedura nadmiernego deficytu to sygnał, że nie ma przestrzeni do zwiększania wydatków

Deficyt sektora finansów publicznych w 2024 r. pogłębi się do 5,3 proc. PKB za sprawą realizacji obietnic wyborczych i wydatków zbrojeniowych – prognozują ekonomiści PKO BP. Procedura nadmiernego deficytu (EDP), którą ma zostać objęta Polska, nie powinna być dotkliwa dla polskiej gospodarki.

"Oczekujemy, że tegoroczny deficyt sektora finansów publicznych nieznacznie się pogłębi (do 5,3 proc. PKB), za sprawą realizacji obietnic wyborczych (tj. 20 proc. podwyżek płac w sektorze publicznym i waloryzacji 800+) i wydatków zbrojeniowych. Sektor fiskalny będzie też ponosił opóźnione koszty wysokiej inflacji z 2023 (waloryzacja świadczeń społecznych) w otoczeniu niskiej bieżącej inflacji, negatywnej dla dochodów" – napisano w raporcie.

Jak wskazują autorzy raportu, słabiej od bardzo optymistycznej prognozy Ministerstwa Finansów kształtują się wpływy do budżetu z podatku VAT.

"Stronie dochodowej sprzyja silny wzrost wynagrodzeń, który podbija wpływy z PIT i ubezpieczeń społecznych. Jednocześnie słabiej od bardzo optymistycznej prognozy MF kształtują się wpływy z VAT, m.in. za sprawą istotnego wzrostu luki, do ok. 15,8 proc." – napisano.

"Paradoksalnie, wyższa luka VAT może być szansą dla budżetu – jej ograniczanie (które częściowo naturalnie następuje wraz z poprawą koniunktury) może poprawić wynik fiskalny ograniczając konieczność podwyżek podatków lub cięć wydatków" – dodano.

PKO BP ocenia, że procedura nadmiernego deficytu, którą ma zostać objęta Polska, nie powinna być dotkliwa dla polskiej gospodarki.

Ekonomiści PKO BP oczekują, że od 2025 r. następować będzie stopniowa konsolidacja fiskalna.

"Po wyborczym maratonie rząd może rozpocząć zwiększanie dyscypliny w finansach publicznych (np. tylko 4,1 proc. podwyżki płac w sektorze publicznym). Istotnym punktem odniesienia będzie zapowiadana przez MF na jesień publikacja strategii konsolidacji fiskalnej, której celem będzie uniknięcie przekroczenia przez dług publiczny 60 proc. PKB w 2026" – napisano w raporcie.

"Oczekujemy, że od 2025 r. będzie następować stopniowa konsolidacja fiskalna" – dodano.

Autorzy raportu wskazują, że planowane przez resort finansów zmiany w systemie finansów publicznych mogą w dłuższym terminie poprawić jakość polityki fiskalnej.

"Nowy rząd rozpoczął proces zmian w systemie finansów publicznych, m.in. w związku z wymogami stawianymi przez nowe unijne reguły fiskalne. Od 2026 ma działać Rada Fiskalna, a jeszcze w tym roku zaktualizowana zostanie reguła wydatkowa. Celem jest min. zwiększenie transparentności oraz zmniejszenie znaczenia wydatków pozabudżetowych, nieobjętych demokratyczną kontrolą" – napisano.

"Naszym zdaniem takie działania sprzyjają przejrzystości finansów publicznych i mogą w dłuższym terminie poprawić jakość polityki fiskalnej" – dodano.

PKO BP wskazuje, że głównymi źródłami niepewności dla prognoz fiskalnych są: dynamika nominalnego PKB, nowe programy fiskalne (w tym reforma finansów JST), skala i rozkład w czasie wydatków wojskowych, zmiany stóp procentowych i kursów walutowych. 

Otwarcie procedury nadmiernego deficytu (EDP) wobec Polski może wymusić dostosowanie fiskalne rzędu ok. 0,5 proc. PKB rocznie, jednak rząd ma sporą przestrzeń do negocjacji – ocenia kierownik zespołu analiz makroekonomicznych PKO BP Marta Petka-Zagajewska. EDP niekoniecznie wymusi mocną konsolidację, jednak jest to sygnał, że nie ma przestrzeni na zwiększanie wydatków. W ocenie ekonomistki, tempo redukcji deficytu będzie powolne.

"Warto podkreślić, że w naszej historii w UE generalnie bardziej byliśmy w tej procedurze, niż nie byliśmy. To procedura, która jest nam bardzo dobrze znana, i która – po ostatnich reformach – stała się dużo łagodniejsza. W obliczu tego, że większość państw UE będzie objęte tą procedurą, i przekroczenia progu 3 proc. deficytu są bardzo duże, to w starym ujęciu zamroziłoby to nam to całą, europejską gospodarkę. Warunki zostały tu znacząco złagodzone. Między innymi – mamy co najmniej cztery lata na proces dostawania, co może być wydłużane do siedmiu lat" – powiedziała podczas śniadania prasowego Petka-Zagajewska.

"Roboczo przyjmujemy, że wymusi to dostosowania fiskalne rzędu ok. 0,5 proc. PKB rocznie, natomiast wiadomo, że rząd ma tutaj bardzo duże pole negocjacyjne. Nakłady na transformację, różnego rodzaju reformy, kontekst geopolityczny i nakłady na zbrojenia mogą być traktowane jako pewnego rodzaju skuteczna wymówka, która może nam wymiernie spowolnić tempo obniżania deficytu w sektorze finansów. To nie będzie tak, że nałożenie procedury na Polskę będzie bolesne, wymusi bardzo mocną konsolidację, podwyżki podatków czy obniżki wydatków. Historycznie, proces konsolidacji i wychodzenia z procedury przebiegał głównie po stronie wydatkowej" – dodała.

W kwartalnym raporcie opublikowanym w środę ekonomiści PKO BP wskazali, że dostosowania fiskalne rzędu ok. 0,5 proc. PKB rocznie nie powinno być dotkliwe dla polskiej gospodarki.

Komisja Europejska poinformowała w środę, że w ocenie KE uzasadnione jest otwarcie procedury nadmiernego deficytu m.in. wobec Polski i, że zamierza zaproponować Radzie UE jej otwarcie w lipcu.

"W świetle oceny zawartej w raporcie otwarcie procedury nadmiernego deficytu (EDP) jest uzasadnione w przypadku siedmiu państw członkowskich: Belgii, Francji, Włoch, Węgier, Malty, Polski i Słowacji" – napisano w informacji prasowej KE.

Zaznaczono, że raport ten jest dopiero pierwszym krokiem w procesie otwierania procedury nadmiernego deficytu. Po rozpatrzeniu opinii Komitetu Ekonomiczno-Finansowego, KE zamierza zarekomendować Radzie UE otwarcie EDP w lipcu na podstawie kryterium deficytu.

Jak wskazuje Petka-Zagajewska, uruchomienie procedury nadmiernego deficytu wobec Polski to sygnał, że nie ma przestrzeni na zwiększanie wydatków fiskalnych.

"Ewidentnie jest to sygnał, który pokazuje, że nie ma przestrzeni na myślenie o zwiększaniu wydatków czy też osłabianiu strony dochodowej. Przypomnę, że cały czas na stole mamy podwyższenie kwoty wolnej od podatku – to będzie według nas bardzo trudne do realizacji, w takiej czystej formie, jeśli jednocześnie nie znajdziemy dodatkowego finansowania" – powiedziała ekonomistka.

"Tempo redukcji deficytu będzie według nas powolne, co oznacza, że zestawiając się z innymi gospodarkami w perspektywie dwóch-trzech lat, pozostaniemy w tej słabszej grupie członków UE pod względem deficytu, a przez lata byliśmy w czołówce. To zmiana, która na skutek wszystkich turbulencji, z którymi się mierzymy, utrwala się" – dodała. (PAP Biznes)

pat/ gor/

pat/ ana/

Unijna procedura nadmiernego deficytu (EDP) jest uruchamiana na podstawie rekomendacji Komisji Europejskiej, jeśli w danym kraju członkowskim deficyt przekroczył 3 proc. PKB lub dług jest wyższy niż 60 proc. PKB.

Procedurę wobec państwa członkowskiego rozpoczyna Rada UE na podstawie rekomendacji Komisji. Wymaga ona dostarczenia przez dany kraj planu działań naprawczych jak również terminu osiągnięcia określonych celów. Krajom strefy euro, które nie przestrzegają rekomendacji, grożą kary.

10 czerwca minister finansów Andrzej Domański poinformował, że Komisja Europejska na pewno rozpocznie procedurę nadmiernego deficytu (EDP) wobec Polski, ale ewentualne rekomendacje w tej kwestii ze strony UE będą bardzo łagodne. Podkreślił, że polskie wydatki budżetowe są związane m.in. z inwestycjami w obronność.

Według Wieloletniego Planu Finansowego Państwa, deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych (zgodnie z metodyką unijną ESA2010) wyniósł w 2023 r. 5,1 proc. PKB, co oznacza pogorszenie wyniku sektora o 1,7 pkt. proc. PKB rdr (w 2022 r. deficyt ukształtował się na poziomie 3,4 proc. PKB). Zwiększenie deficytu w 2023 r. w porównaniu do 2022 r. było skutkiem m.in. znaczącego zwiększenia nakładów na modernizację sił zbrojnych (ustawa o obronie Ojczyzny) oraz działań osłonowych łagodzących skutki wzrostu cen energii, wspierających gospodarstwa domowe, podmioty wrażliwe i przedsiębiorstwa w ramach Tarcz: antyinflacyjnej, energetycznej i solidarnościowej.

Podobny deficyt sektora finansów publicznych (według metodologii UE), na poziomie 5,1 proc., zakłada przyjęty w styczniu budżet na 2024 r. Przewiduje on państwowy dług publiczny na poziomie 42,5 proc. PKB oraz dług sektora instytucji rządowych i samorządowych według definicji UE na poziomie 54,2 proc. PKB.

Polska już raz została objęta unijną procedurą EDP w przeszłości, w lipcu 2004 r. Procedura została zamknięta w lipcu 2008 r.

ING: nie ma miejsca na kwotę wolną

Uruchomienie procedury nadmiernego deficytu wobec Polski oznacza, że nie ma miejsca na duże nowe wydatki, jak np. podniesienie kwoty wolnej – oceniają ekonomiści ING. EDP nie będzie się jednak wiązała z koniecznością szybkiego i głębokiego skorygowania wydatków.

"Nałożenie EDP oznacza, że nie ma miejsca na duże nowe wydatki, jak np. podniesienie kwoty wolnej. Naszym zdaniem to bardzo dobrze, bo dzisiaj i tak potrzeby pożyczkowe budżetu są rekordowo wysokie. Są one finansowane głównie przez sektor bankowy z krajowych oszczędności. Czas przekierować te oszczędności na finansowanie kredytu przedsiębiorstw i inwestycji firm, bo mają one duże zaległości po latach niskich nakładów" – napisali w komentarzu ekonomiści.

Jak wskazują ekonomiści, EDP nie będzie się jednak wiązała z koniecznością szybkiego i głębokiego skorygowania wydatków.

"Nowe reguły fiskalne UE są elastyczne, a EDP ma objąć także 6 innych krajów UE, które mają wysokie deficyty po pandemii. Po globalnym kryzysie finansowym oraz kryzysie greckim tempo dostosowania fiskalnego było wysokie, co utrudniło ożywienie w Eurolandzie i w jakimś stopniu przyczyniło się do deflacji. Tym razem KE chce wolniej dostosowywać nierównowagę budżetową" – napisali ekonomiści.

"W Wieloletnim Planie Finansowym polski rząd planuje roczne dostosowanie nierównowagi w skali 0,5 proc. PKB rocznie, KE może zarekomendować więcej. Polska postuluje jednak wyłączenie wydatków na obronność i przyjęcie uchodźców. Duże koszty związane z wojną w Ukrainie (wydatki obronne i na przyjęcie uchodźców) mogą przełożyć się na wydłużenie okresu na korektę nadmiernego deficytu, ale wyzwaniem jest utrzymanie długu poniżej 60 proc. PKB" – dodali.

ING prognozuje, że deficyt finansów publicznych w 2024 r. wyniesie ok. 5 proc. PKB, m.in. dlatego, że resort finansów zbyt optymistycznie zaplanował dochody z VAT.

Komisja Europejska poinformowała w środę, że w ocenie KE uzasadnione jest otwarcie procedury nadmiernego deficytu m.in. wobec Polski i że zamierza zaproponować Radzie UE jej otwarcie w lipcu.

"W świetle oceny zawartej w raporcie otwarcie procedury nadmiernego deficytu (EDP) jest uzasadnione w przypadku siedmiu państw członkowskich: Belgii, Francji, Włoch, Węgier, Malty, Polski i Słowacji" – napisano w informacji prasowej KE.

Zaznaczono, że raport ten jest dopiero pierwszym krokiem w procesie otwierania procedury nadmiernego deficytu. Po rozpatrzeniu opinii Komitetu Ekonomiczno-Finansowego, KE zamierza zarekomendować Radzie UE otwarcie EDP w lipcu na podstawie kryterium deficytu. (PAP Biznes)

pat/ ana/

Wydatki na obronność nie uchroniły Polski przed procedurą nadmiernego deficytu

Przy uruchamianiu procedury nadmiernego deficytu brane są pod uwagę tylko inwestycje w obronność, a nimi Polska nie mogła uzasadnić skalę swojego deficytu – uzasadniła Komisja Europejska. Wydatki na armię będą jednak uwzględnione przy przygotowywaniu planów naprawczych, a więc pomogą już w trakcie procedury.

KE przedstawiła sprawozdanie, w którym uzasadniła objęcie procedurą siedmiu krajów. Za dwa tygodnie opinię w tej sprawie wyda jej organ doradczy, Komitet Ekonomiczno-Finansowy. Następnie Komisja przekaże swoje rekomendacje Radzie UE, w której ostateczną decyzję podejmą ministrowie finansów większością kwalifikowaną (w praktyce 15 krajów członkowskich reprezentujących co najmniej 65 proc. ludności UE). Ich posiedzenie zaplanowano na 16 lipca.

Jak słyszymy w KE, decyzja Rady UE formalnie uruchomi procedurę, natomiast jeszcze przed jej podjęciem siedem państw może rozpocząć dialog z Brukselą na temat planów naprawczych.

W piątek Komisja opublikuje trajektorie fiskalne, które obliczyła dla wszystkich krajów członkowskich z deficytem powyżej 3 proc. PKB lub długiem publicznym przekraczającym 60 proc. PKB. Jak mówi źródło UE, te trajektorie pokażą, jak kraje mogą zejść poniżej limitu w ciągu czterech lub siedmiu lat. To państwa wybiorą długość swojej "ścieżki dostosowania" – a więc zdecydują, czy będą realizować działania naprawcze przez cztery czy siedem lat. Tym samym procedura nadmiernego deficytu potrwa co najmniej cztery lata.

Również w piątek KE przedstawi propozycje wychodzenia z deficytu dla każdego z państw, które będą oparte na jej danych i prognozach. Kraje będą mogły z nich skorzystać, przygotowując swoje "średnioterminowe plany fiskalno-strukturalne" – dokument, w którym wskażą planowane działania naprawcze swoich finansów. Czas na złożenie planów będzie do 20 września z możliwością przedłużenia, ale nie dłużej niż do połowy października.

Polski rząd w rozmowach z KE jako uzasadnienie dla deficytu wskazywał przede wszystkim duże wydatki na armię. Zgodnie z nowymi, obowiązującymi od 30 kwietnia br. regułami fiskalnymi nakłady na obronność są jednym z "czynników łagodzących", które KE ma brać pod uwagę, oceniając stan finansów poszczególnych krajów, podobnie jak środki wydawane na zielone technologie i transformację energetyczną.

Wydatki na armię nie uchroniły jednak Polski przed objęciem procedurą nadmiernego deficytu. Źródło w KE podkreśliło, że przy podejmowaniu decyzji o procedurze nadmiernego deficytu według rozporządzenia uwzględniane są tylko inwestycje w obronność, a nie wydatki na ten sektor. "Dlatego poziom inwestycji, które Polska przedstawiła, nie był na tyle wysoki, żeby wyjaśnić skalę przekroczenia progu traktatowego" – zaznaczyło źródło.

Według wstępnych szacunków za 2023 rok wydatki Polski na obronność wyniosły 2,1 proc. PKB, a wartość inwestycji szacuje się na 0,7 proc. PKB.

"Natomiast wszelkie nakłady na obronność będą brane pod uwagę przy ocenie planów naprawczych. KE uwzględni więc nie tylko inwestycje, ale też pensje żołnierzy, amunicję i inne bieżące potrzeby" – słyszymy w KE.

Po formalnym złożeniu planów przez kraje członkowskie KE przystąpi do ich oceny, która potrwa do końca roku. Następnie ponownie zwróci się o ministrów w Radzie UE o ich zatwierdzenie, co ma nastąpić w grudniu.

Polska była do tej pory objęta procedurą nadmiernego deficytu dwukrotnie: w latach 2004-2008 oraz 2009-2015.

Z Brukseli Magdalena Cedro (PAP)

mce/ akl/ mhr/

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *