Podczas kampanii wyborczej wiceminister Marcin Romanowski wręczał w swoim okręgu czeki na zakup wozu strażackiego miesiąc przed zawarciem umowy – informuje WP. Przywożone były też wozy strażackie na lawecie tylko po to, by politycy zrobili sobie przy nich zdjęcia.
Jak dowiedziała się WP, Marcin Romanowski przekazał czek na zakup wozu strażackiego w czasie kampanii wyborczej w jego okręgu, mimo że umowa w tej sprawie została podpisana miesiąc później. – Pojawił się na scenie, fotografował się i chwalił wręczaniem pieniędzy, mimo że umowa nie była podpisana – mówi źródło portalu.
Ministerstwo Sprawiedliwości zabezpieczyło również maile, w których pracownicy resortu odpowiedzialni za Fundusz Sprawiedliwości sugerują lub wprost wskazują podmiotom, w jaki sposób mają wypełnić wniosek, by został on uwzględniony. W pismach wyraźnie przekazywano, co musi znaleźć się we wniosku, by podmiot mógł dostać pieniądze.
Wóz strażacki na lawecie, tylko do zdjęć z politykami
Urzędnicy kontrolujący wydatki FS zdradzają, że lista nieprawidłowości jest bardzo długa. Przykładowo jeden z przekazywanych wozów strażackich w rzeczywistości został przywieziony na lawecie, bo nie był jeszcze gotowy do przekazania.
– Wóz przyjechał niekompletny, został przekazany, zostały zrobione zdjęcia z politykami, a następnie został zabrany, bo jeszcze nie był gotowy – mówi rozmówca WP.
Wóz przyjechał niekompletny, został przekazany, zostały zrobione zdjęcia z politykami, a następnie został zabrany, bo jeszcze nie był gotowy
Politycy Suwerennej Polski bagatelizują sprawę. – Pamiętam, jak pan Komorowski albo pan Tusk robili konferencje prasowe, a za nimi udawali, że budują jakąś drogę. To rzeczywiście nie jest właściwy standard – stwierdził w rozmowie z WP Michał Woś.
300 tomów akt w aferze Funduszu Sprawiedliwości
Aferę Funduszu Sprawiedliwości badają takie instytucje jak Prokuratura Krajowa, Najwyższa Izba Kontroli, Krajowa Administracja Skarbowa, czy Centralne Biuro Antykorupcyjne. Z informacji WP wynika, że tylko w ciągu ośmiu dni resort sprawiedliwości przekazał prokuraturze 50 000 stron dokumentów do przeanalizowania. W ubiegłym tygodniu w śledztwie zgromadzonych było już 300 tomów akt, a ta liczba ciągle rośnie.
Podczas konferencji prasowej politycy Suwerennej Polski przekonywali, że wszystkie decyzje w sprawie Funduszu Sprawiedliwości były legalne, bo minister sprawiedliwości mógł wskazywać podmioty uprawnione do dofinansowania. Dodali też, że pieniądze nie musiały być przeznaczone wyłącznie na pomoc ofiarom przestępstw, ale również mogły służyć m.in. prewencji.