Członkowie Rady Polityki Pieniężnej (RPP) Ludwik Kotecki i Joanna Tyrowicz zostali wezwani na 23 i 24 maja do Prokuratury Okręgowej w Warszawie na przesłuchanie w charakterze świadków. Wezwanie dotyczy postępowania w sprawie naruszenia przepisów o ujawnieniu informacji w związku z wykonywaną funkcją. – Uważam to za atak polityczny – mówi Ludwik Kotecki.
/Bartosz Krupa/East News /East News
O wezwaniu do prokuratury Tyrowicz i Kotecki poinformowali redakcję PAP Biznes.
– Pan prokurator Paweł Zieliński wezwał mnie na 24 maja, w charakterze świadka. Wezwanie dotyczy naruszenia art. 266 par. 1. Kodeksu karnego. Potwierdzam, że sygnatura sprawy jest taka sama, jak na wcześniejszych wezwaniach do prokuratury dziennikarzy, o których pisał money. pl, a które dotyczyły tej redakcji, a także RMF FM i Newsweeka – powiedziała PAP Biznes Joanna Tyrowicz.
Ludwik Kotecki: Prezes NBP wielokrotnie straszył RPP
Chodzi m.in. o sprawę ujawnienia przez dziennikarza money.pl analizy NBP pt. „Pomiar sztywności cen na podstawie danych jednostkowych GUS”, wskazującej, kiedy w Polsce zaczął się problem z inflacją. Prokuratura chciała wiedzieć, w jaki sposób analiza ta „wyciekła” do mediów.
Reklama
Ludwik Kotecki z kolei informuje, że dostał wezwanie na przesłuchanie w prokuraturze na 23 maja. – Ujawniam informację o przesłuchaniu, bo uważam to za atak polityczny. Moim zdaniem, to klasyczna kafkowska sytuacja. Prezes NBP (Adam Glapiński – red.) wielokrotnie straszył RPP możliwymi doniesieniami do prokuratury w związku z różnymi informacjami pojawiającymi się w mediach, niekorzystnie przedstawiającymi NBP, przy czym nie były to groźby kierowane do konkretnych osób – powiedział Kotecki.
Dodał, że sygnatura akt w wezwaniu sugeruje, że sprawa ciągnie się od 2022 r., a z jego informacji wynika, że na świadków do prokuratury wezwano z grona RPP tylko jego, Joannę Tyrowicz i Przemysława Litwiniuka.
Dlaczego prokurator chce przesłuchać członków RPP?
Ci trzej członkowie RPP to tzw. „senaccy” członkowie tego gremium – zostali oni powołani do RPP jako przedstawiciele izby wyższej za poprzedniej kadencji parlamentu, kiedy Senat był kontrolowany przez ówczesną opozycję, która dziś sprawuje rządy.
Zgodnie z art. 266 par. 1 Kodeksu karnego, ten, kto – wbrew przepisom ustawy lub przyjętemu na siebie zobowiązaniu – ujawnia lub wykorzystuje informację, z którą zapoznał się w związku z pełnioną funkcją, wykonywaną pracą, działalnością publiczną, społeczną, gospodarczą lub naukową, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Ściganie przestępstwa określonego w tym paragrafie następuje na wniosek pokrzywdzonego.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie odpowiedziała do momentu publikacji depeszy PAP Biznes na zadane z wyprzedzeniem pytania o komentarz w sprawie.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL