Dzisiaj w Zakopanem „okrągły stół” w sprawie transportu do Morskiego Oka. Na spotkaniu pojawi się minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska. – Problem jest medialny. Nie ma pełnej zgody społecznej, co możemy rozumieć i o tym będziemy dyskutować. Natomiast nie zgodziłbym się, że jest to jakiś problem nie do rozwiązania – komentował kwestie transportu do Morskiego Oka dla RMF FM Andrzej Skupień, starosta tatrzański.
– Konie nie znikną, ponieważ jest taki dziś stan prawny, że one są elementem całego planu, który jest zatwierdzony na tej drodze i my jako powiat tatrzański będziemy podtrzymywać tę formę transportu – tłumaczył starosta.
Winni nie fiakrzy ,a „pewna grupa osób”
Natomiast sporą część doniesień o złej sytuacji koni zrzuca na media i „pewną grupę osób”. – To jest kampania medialna pewnej grupy osób. Nawet to ostatnie wydarzenie. To było potknięcie konia, który szedł pod górę. On nie był zmęczony. On się potknął i przewrócił. Takie sytuacje się zdarzają podczas innych prac czy na torach wyścigowych – ocenił Skupień.
Starosta pytany o powrót do pomysłu, by wozy były wyposażone dodatkowo w napęd hybrydowy stwierdził, że jest otwarty na nowe rozwiązania
– Możemy wrócić do próby. Taka próba była. Firma, która kiedyś się tego podjęła, nie podołała zadaniu. Hybryda po prostu się zepsuła. Będziemy o tym rozmawiać. Ona ma zalety, zmniejsza ciąg. Natomiast dodatkowo obciąża. Akumulatory i ta hybryda powodują, że wóz automatycznie staje się cięższy — tłumaczył starosta.
Dorożki, meleksy — dwa środki transportu, których nie chcą pod Tatrami
Natomiast w przypadku możliwości wprowadzenia dorożek, zdaniem starosty wiązałoby się to ze wzrostem cen. Doprowadziłoby to według niego do tego, że na ten transport byłoby stać tylko najbogatszych turystów.
– Wprowadzenie dorożek spowodowałoby, że ta usługa stałaby się elitarna. Za droga dla przeciętnego turysty. Tego nie chcemy, bo wtedy byłaby to atrakcja dostępna tylko dla bogatych turystów, a nie o to chodzi. Chodzi o to, by przeciętny turysta mógł z tego skorzystać – mówił starosta tatrzański.
– Były próby i testy wprowadzenia meleksów. One w okresie jesiennym i zimowym się nie sprawdziły, bo ważny jest stan drogi. Nie za bardzo chcemy wchodzić w tę dyskusję z tego względu, że meleksy za bardzo nie pasują nam do krajobrazu. Wiem, że jest lobby mocne, które chciałoby zaistnieć tam, gdzie jest dużo turystów, ktoś chciałby przejąć ten biznes. Ja to rozumiem, bo to element rywalizacji gospodarczej – mówił starosta.