W piątek o godz. 15 rozpoczęła się konferencja prasowa prezesa NBP. Adam Glapiński odniósł się do czwartkowej decyzji RPP o utrzymaniu stóp procentowych na dotychczasowym poziomie. – Wszyscy się tego spodziewali – stwierdził. Jesteśmy idealnie w celu – mówił z kolei o poziomie inflacji.
Konferencja szefa NBP (Licencjodawca, Bloomberg via Getty Images, Piotr Malecki)
W czwartek RPP utrzymała stopy procentowe na dotychczasowym poziomie, co oznacza, że główna stopa wynosi 5,75 proc.
Zobacz także: Konferencja Prasowa prezesa NBP Adama Glapińskiego
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Konferencja prasowa rozpoczęła się od emisji spotu poświęconego stuleciu Narodowego Banku Polskiego. Z uwagi na problemy z dźwiękiem trudno jednak było do końca usłyszeć wszystkie szczegóły.
– Narodowy Bank Polski jest niezależny i od parlamentu – stwierdził szef NBP. Następnie przeszedł do omawiania decyzji RPP. – Wszyscy się tego spodziewali – mówił.
– Już trzeci miesiąc z rzędu inflacja pozostaje zgodna z celem inflacyjnym NBP. To ogromny sukces. Według szybkiego szacunku GUS inflacja w kwietniu wyniosła 2,4 proc., była więc niemal idealnie w środku celu NBP, który wynosi 2,5 proc. (+- 1 punkt procentowy). Jesteśmy idealnie w celu – mówił.
Wyjaśnił też, że kluczowa jest inflacja bazowa – pozbawiona inflacji np. cen energii. – Zarówno jeśli chodzi o CPI jak i o inflację bazową, proces dezinflacji jest kontynuowany. Głównie dzięki temu, że mamy wysokie realne stopy procentowe – mówił Adam Glapiński.
Przypomniał też, że przywrócono stawkę VAT na żywność. – To jeszcze nie przełożyło się jeszcze na ceny – mówił. Następnie zapewnił, że polityka pieniężna i prognoza NBP były poprawne.
W kolejnej części konferencji Adam Glapiński mówił o wzroście PKB Polski. Stwierdził, że realny wzrost w naszym kraju, jest jednym z najwyższych na świecie. – Polska na tle innych krajów niesamowicie się rozwinęła, podczas gdy Czechy cofnęły się o jeden procent, jeśli chodzi o PKB – mówił.
Stwierdził, że szybki rozwój był możliwy dzięki posiadaniu własnej waluty. – Ten proces trwa. Doganiamy kraje Zachodu – mówił.
Powołał się też na prognozy MFW. – W roku 2026 Polska ma wyprzedzić obecny poziom PKB per capita, czyli na głowę, Hiszpanii – mówił. – Na początku kolejnej dekady dochód na mieszkańca będzie wyższy niż Włoch, Wielkiej Brytanii i Francji – dodał. Wskazał, że Polska rozwija się szybko, a inne kraje „stoją w miejscu”.
Stwierdził też, że rozwój Polski wynika z olbrzymiej przedsiębiorczości Polaków, którzy chcą jak najszybciej osiągnąć poziom Europy Zachodniej. Przypomniał też, że po wejściu do UE Polacy nie mogli pracować wszędzie. – Niemcy i Austria przez siedem długich, bolesnych lat nie wpuszczały polskich pracowników na swoje rynki – mówił.
Szef NBP – ceny żywności mogą wzrosnąć
Adam Glapiński odniósł się też do inflacji. Stwierdził, że obecnie sklepy nie podniosły jeszcze cen po przywróceniu stawki VAT na żywność. Zastrzegł jednak, że ta zmiana może jeszcze nastąpić.
Odniósł się też do prognoz. – Wstępne analizy wskazują, że przez podniesienie cen energii wskaźnik inflacji istotnie przekroczy 5 proc., a więc wyraźnie powyżej celu inflacyjnego. Jeżeli propozycje rządu przełożą się na ustawę – mówił. Stwierdził też, że gdyby tarcze obowiązywały, na koniec roku inflacja osiągnęłaby 3,6 proc.
Adam Glapiński wskazał też na inne czynniki proinflacyjne.
– Podwyższona dynamika wynagrodzeń to jest główny punkt niepokoju członków Rady Polityki Pieniężnej. Podwyżki w sferze publicznej, kilkudziesięcioprocentowe, i wyższa płaca minimalna – mówił.
– Wysoka dynamika wynagrodzeń będzie też generować presję popytową. Pamiętajmy, że szybki spadek inflacji oznacza, że szybko rosną wynagrodzenia realne. W sektorze przedsiębiorstw wzrost płac realnych wyniósł ponad 10 proc., najwięcej od 1999 r. – mówił.
Glapiński o niepewności. „Linia frontu może się zacząć zbliżać do Polski”
Szef NBP wskazał też na zagrożenia dla wzrostu PKB – m.in. stagnację w Niemczech. Wymienił też niepewność dotyczącą ewentualnych zmian dotyczącą świadczeń.
Polska już w tym roku może być objęta procedurą nadmiernego deficytu. Czy to nastąpi? Nie wiadomo, ale to szalenie zawęzi horyzonty – mówił. Wskazał też na inne potencjalne zagrożenia.
– Linia frontu może się zacząć zbliżać do Polski, co zmieni uwarunkowania. Zmienią się ceny, kursy walut – mówił.
Wskazał też na niepewność związaną z Bliskim Wschodzie.
Stopy procentowe nie spadną? Adam Glapiński wyjaśnia
Wyjaśnił też, że stopy procentowe będą mogły być obniżone, kiedy inflacja się ustabilizuje na poziomie wyznaczonym przez NBP. – Robimy to samo co Waszyngton, czy Frankfurt. Oni też nosili się z zamiarem obniżenia stóp, ale tego nie zrobili. Bo inflacja się utrzymuje, jest uporczywa – wyjaśniał Adam Glapiński.
– To nie jest moment, żeby luzować politykę. Kiedy ten moment nastąpi? Trudno powiedzieć. Od kilku konferencji powtarzamy za szefową Europejskiego Banku Centralnego, że nie zapowiadamy tego, co będzie – mówił. Nie złożył więc żadnej deklaracji dotyczącej momentu, w którym stopy mogą zostać obniżone.
Adam Glapiński odpowiada na pytania
Po krótkim podsumowaniu wystąpienia Adam Glapiński przeszedł do pytań od dziennikarzy. Pierwsze dotyczyło tego, co może zatrzymać rozwój Polski.
– Ja, jako reprezentant swojego pokolenia, bardzo silnie bym o wojnie w Ukrainie myślał. Co ja na ten temat myślę? Polsce nie grozi wojna na naszym terytorium. Polsce grozi to, że zachwieje się niepodległa Ukraina, że front zacznie przesuwać się w kierunku Dniepru. To zachwieje zaufaniem inwestorów do Polski – mówił. Zapewnił też, że NBP jest gotowy na ten scenariusz. – Gromadzimy ogromne rezerwy walutowe i ogromne rezerwy złota. Jeśli ktoś powątpiewał w ich sensowność, albo się nie zastanowił, albo źle życzy Polsce. Polska graniczy, z kim graniczy – mówił.
Kolejne pytanie dotyczyło możliwości obniżenia stóp procentowych. Adam Glapiński stwierdził, że na początku przyszłego roku inflacja może osiągnąć cel inflacyjny, a to może sprawić, że kwestia obniżek stóp pojawi się podczas obrad RPP – mówił szef NBP. – Cuda się zdarzają, może się zdarzyć jakiś negatywny element. Ale boimy się tych negatywnych – mówił.
Ostatnie pytanie dotyczyło Komitetu Stabilności Finansowej. – My mamy niezwykle zdrowe finansowo banki. One mają bardzo duże rezerwy. Był jeden problem, jeden bank, już go nie ma – mówił Adam Glapiński.
Kończąc konferencję, stwierdził, że NBP był przeciwny szybkiego odejścia od WIBORu. – My chcieliśmy, żeby to inaczej zostało ułożone. – Mamy z tego powodu pewne perturbacje – mówił. Odniósł się też do współpracy z Ministerstwem Finansów. – Wsółpraca jest bardzo dobra, elementy polityczne czy jakieś inne, nie przeszkadzają – mówił. – Ludzie przechodzą z NBP do Ministerstwa Finansów, bo tam wynagrodzenia wzrosły. Wbrew temu, co powszechnie się mówi o wynagrodzeniach w NBP, zostaliśmy w tyle – stwierdził. Wyjaśnił, że wynagrodzenia innych pracowników jest związany z wynagrodzeniem prezesa, co sprawia, że struktura wynagrodzeń się spłaszcza.
– Mamy też takich ekscentrycznych ludzi w banku, którzy wynoszą z banku różne sprawy na zewnątrz, rozdmuchują je i uczestniczą w nagonce na bank. Są pracownikami banku, a atakują go – mówił.
Wyjawił też, że „jako dziecko raczkował po korytarzach NBP”, bo jego ojciec był w nim zatrudniony.
– Jesteśmy dużym, silnym krajem. Nam się należy miejsce przy stole wśród najważniejszych krajów – podsumował. Na tym konferencja zakończyła się.
Zobacz także:
Kto ma kredyt, może czuć żal. Prognoza po decyzji RPP
Konferencja Adama Glapińskiego
Jeszcze przed rozpoczęciem konferencji swoje przewidywania co do jej treści przedstawili eksperci banku Santander. Zwrócili uwagę na komunikat wydany po posiedzeniu RPP. Ich zdaniem nie wniósł on wiele nowego do oceny perspektyw polityki pieniężnej w Polsce. „Komunikat po posiedzeniu zmienił się tylko nieznacznie w porównaniu z kwietniową wersją. Dodano uwagę o podwyższonym wzroście cen usług, a wzrost płac, wymieniany jako czynnik stymulujący presję popytową, został tym razem określony jako wysoki” – stwierdzili.
Podkreślili też, że pomimo rosnącej liczby informacji o planach rządu dotyczących regulowania cen energii w drugiej połowie 2024 r., RPP nadal podkreśliła niepewność fiskalną i regulacyjną, a nawet dodała, że może ona wpływać nie tylko bezpośrednio na zmiany cen, ale także na oczekiwania inflacyjne.
„Końcowe akapity opisujące, jak komfortowo RPP czuje się z obecnym kształtem polityki pieniężnej, pozostały całkowicie niezmienione. Rada ocenia, że obecny poziom stóp procentowych sprzyja osiągnięciu celu inflacyjnego w średnim okresie. W dokumencie powtórzono również, że przyszłe decyzje zależą od danych. Nadal zakładamy, że w tym roku nie dojdzie do zmian stóp procentowych, a obniżki nadejdą dopiero w połowie 2025” – napisali eksperci banku Santander.
Zobacz także: