Nad ośmioosobową Spółdzielnią Mleczarską w Łużnej (województwo małopolskie) wisi widmo zamknięcia. Wszystko przez ogromny rachunek za gaz, który zakład otrzymał w styczniu. Zamiast sześciu tysięcy złotych, jak dotychczas, do zapłaty przyszło 32 tys. zł. Prezeska spółdzielni walczy, jak może, żeby otrzymać niższą taryfę, ponieważ nie jest w stanie opłacić rachunku – na razie bezskutecznie. Głos w sprawie zabrało PGNiG.
/123RF/PICSEL
Trzycyfrowa podwyżka rachunku może doprowadzić zakład mleczarski do upadku. – Drastyczna podwyżka gazu przez PGNiG nas po prostu dobija finansowo. Poszło prawie sześćset procent do góry. Jesteśmy już kompletnie pod krechą – mówi w rozmowie z redakcją biznesową tvn24.pl Barbara Niemaszyk, prezeska Spółdzielni Mleczarskiej w Łużnej.
Ogromny rachunek za gaz. „Gasimy piece, siedzimy w zimnie”
Wszystko zaczęło się w lutym tego roku, kiedy spółdzielnia dostała fakturę z gazownictwa za styczeń wynoszącą 32 tys. zł do zapłaty. – Wystraszyłam się. Mówię do ludzi, że gasimy piece, siedzimy w zimnie, dopóki nie załatwię niższej ceny za gaz. Do dziś nie załatwiłam, mimo że byłam w ciągłym kontakcie z PGNiG, wisiałam z nimi na telefonie – opowiada prezes spółdzielni.
Reklama
Zakład musiał ograniczyć produkcje, co spowodowało, że rachunek za luty wyniósł 22 tys. zł, a za marzec – 12 tys. zł. – Po prostu nie włączamy pieca. Jak jest bardzo zimno, to włączamy farelkę. Mamy założoną fotowoltaikę, więc trochę nas to ratuje – wyjaśnia prezeska.
Podwyżki rachunków za gaz
Wszystko zaczęło się w 2022 r. od wybuchu wojny w Ukrainie. Do końca 2023 r. zakład miał podpisaną umowę z PGNiG na tak zwaną taryfę stałej oszczędności, przez co płacił 14 groszy za kilowatogodzinę.
Nowa umowa – w związku z podwyżkami za gaz – okazała się dużo mniej korzystna. Cena kilowatogodziny podskoczyła do 1 złoty i 14 groszy, przez co styczniowy rachunek za gaz sięgnął 32 tys. zł.
Jak spółdzielnia zamierza zapłacić tak wysokie rachunki? Prezeska jest w tej chwili na urlopie bezpłatnym, wypłatę dołoży do rachunków za gaz, a wkrótce na wolne mają pójść kolejni pracownicy.
PGNiG obiecuje przedstawić bardziej korzystną ofertę
PGNiG ma doradcę biznesowego, z którym omawiano problem. Zapewnił on, że uda mu się wynegocjować lepszą umowę. I co prawda załatwił stawkę wynoszącą 60 groszy za kilowatogodzinę – czyli o połowę mniej – ale to wciąż wysoka kwota do zapłaty.
Do tego warunkiem do jej uzyskania jest wpłacenie kaucji w wysokości blisko 140 tys. złotych. Z kolei wypowiedzenie umowy groziłoby koniecznością zapłacenia 200 tys. zł kary. – Nie wezmę kredytu, żeby wpłacić te 138 tysięcy, a później przez trzy lata i tak płacić wysokie rachunki – mówi Niemaszyk.
PGNiG – w odpowiedzi na pytania przesłane przez redakcję biznesową tvn24 – zapewniło, że jest w kontakcie ze Spółdzielnią Mleczarską w Łużnej, oraz że „spółka jest otwarta na dialog”.
„W związku z tym, że konieczność wniesienia zabezpieczenia stanowiła barierę nie tylko dla Spółdzielni w Łużnej, ale także dla innych klientów w podobnej sytuacji, podjęliśmy działania, umożliwiające naszym klientom skorzystanie z oferty, przy jednoczesnym zwolnieniu z obowiązku wpłaty zabezpieczenia” – poinformowała Magdalena Czajkowska, kierownik działu PR.
Wkrótce zakład ma otrzymać lepszą ofertę.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL