Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił decyzję środowiskową Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska dotyczą wydobycia węgla w kopalni Turów. Chodzi o pozwolenie wydane przez polskie władze, które zostanie tymczasowo wstrzymane na czas trwania procesu, co w praktyce oznacza, że po 2026 r. prace górników nie będą mogły mieć miejsca. Tym samym sąd przychylił się ku wnioskom składanym przez fundacje ekologiczne. Wyrok jest nieprawomocny.
/Piotr Dziurman/REPORTER /East News
Decyzja warszawskiego sądu nie oznacza wstrzymania prac w kopalni w Turowie. Przyznanie racji stronie społecznej w tym aspekcie oznacza, że decyzja, na podstawie której minister środowiska wydał koncesję na dalsze prace górników po 2026 r. zostaje wstrzymana na czas trwania procesu. Na wokandzie Sądu Administracyjnego jest jeszcze bowiem inna sprawa, która bezpośrednio dotyczy dokumentu wydanego przez ówczesną szefową resortu klimatu i środowiska Annę Moskwę, która w lutym 2023 r. wydała decyzję o przedłużeniu wspomnianej koncesji na prace wydobywcze do 2044 roku.
Reklama
Sąd: Dzisiejszy wyrok nie oznacza zamknięcia kopalni w Turowie
„Pragnę podkreślić, że rozstrzygnięcie w niniejszej sprawie nie powoduje wstrzymania funkcjonowania, czy wręcz zamknięcia kopalni Turów, bo decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach realizacji danego przedsięwzięcia jest jednym z wymogów wydania dalszych decyzji administracyjnych koniecznych w procesie inwestycyjnym” – powiedział sędzia WSA Jarosław Łuczaj w pierwszych słowach uzasadnienia wyroku.
Jak dodał, choć sąd „zgadza się ze skarżącymi podmiotami zajmującymi się ochrona środowiska odnośnie skutków spalania paliw kopalnych, to jednak okoliczności te nie mogły mieć wpływu na ocenę środowiskowych uwarunkowań realizacji przedsięwzięcia”. „Ocenie sądu nie podlegała w ogóle polityka energetyczna państwa” – podkreślił sędzia Łuczaj.
Natomiast – jak uznał sąd – jedyną przyczyną uchylenia decyzji były zarzuty nawiązujące do umowy między rządami Polski a Republiki Czeskiej o współpracy w zakresie odnoszenia się do skutków wynikających z eksploatacji kopalni. Umowę podpisano 3 lutego 2022 roku.
„Taka umowa ma znaczenie dla aktów stosowania prawa, a takim aktem stosowania prawa jest niewątpliwie decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach realizacji przedsięwzięcia. (…) Tymczasem organ w zaskarżonej decyzji wprost uznał, że nie ma ona znaczenia dla rozstrzygnięcia w tej sprawie. W ocenie sądu takie stanowisko jest błędne” – podsumował sędzia Łuczaj.
Zakaz wydobycia węgla w Turowie. Sprawa ciągnie się od blisko roku
Tłem trwającego od kilkunastu miesięcy sporu jest wydana w lutym 2023 r. decyzja minister środowiska przedłużająca koncesję na wydobycie węgla w Turowie po 2026 r., aż do 2044 roku. Stanowisko ówczesnej minister Anny Moskwy zostało bowiem podważone przez stronę społeczną. Zaskarżenie decyzji przed oblicze Sądu Administracyjnego złożyli przedstawiciele niemieckich samorządów, sąsiadujących z przygraniczną kopalnią, oraz fundacje ekologiczne jak m.in. Greenpeace czy Frank Bold.
„Wyrok WSA potwierdza to, co od lat podnoszą organizacje społeczne w sprawie Turowa – kopalnia szkodzi środowisku i ludziom. Choć wiadomo, że trzeba będzie ją zamknąć, to wciąż brak na to jasnego i uczciwego wobec mieszkańców planu. Coraz wyraźniej widać, że potrzebna jest tu poważna rozmowa między zainteresowanymi stronami, w tym rządową, samorządową i społeczną” – powiedziała cytowana w komunikacie prasowym Agnieszka Stupkiewicz, radczyni prawna z Frank Bold.
W związku z zaskarżeniem decyzji środowiskowej przygotowanej przez GDOŚ, w czerwcu 2023 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wydał decyzję o wstrzymaniu na czas procesu pozwolenia wydanego przez polskie władze kopalni w Turowie. Od tej decyzji odwołali się jednak: GDOŚ, jako organ; PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, jako inwestor oraz Prokuratura Krajowa, która wtedy przystąpiła do tej sprawy przed sądem administracyjnym.
Następnie w połowie lipca ub.r. Naczelny Sąd Administracyjny uwzględnił zażalenia i uchylił postanowienie o wstrzymaniu wykonania decyzji środowiskowej ws. Turowa. W wyroku wskazano, że z ewentualnym zakazem należy się wstrzymać do „zakończenia etapu procesu inwestycyjnego”. Chodzi o plany inwestora, tj. PGE GiEK, który jeszcze przed skargą ekologów złożył do GDOŚ wniosek o zmianę decyzji środowiskowej. Później jednak państwowa firma wycofała wspomniany wniosek, natomiast GDOŚ umorzył postępowanie administracyjne.
„Szantaż” kontra „pękające domy”. Decyzja sądu będzie miała ogromny wpływ na przygraniczny region
Ówczesne zamieszanie poprzednia ekipa rządząca komentowała jako „szantaż” i potencjalne zagrożenie dla energetycznego bezpieczeństwa Polski. Takiego zdania byli m.in. premier Mateusz Morawiecki oraz ministrowie w jego rządzie, jak Anna Moskwa czy Jacek Sasin. Natomiast strona społeczna podnosiła problemy, generowane przez wydobycie węgla w tym regionie kraju.
Fundacje ekologiczne bowiem zaskarżyły raport inwestora o odziaływaniu na środowisko, który był podstawą do wydanej przez GDOŚ decyzji. W ich opinii kontynuowanie wydobycia węgla w Bogatyni może przyczynić się w szczególności do obniżenia się poziomu wód gruntowych w regionie.
Taki też argument był podnoszony przez niemieckich samorządowców. W swoich zeznaniach burmistrz przygranicznego Zittau Thomas Zenker wskazywał, że działalność polskiej kopalni wpływa na pękające mury domów oraz groźne odpływy wód gruntowych. Jednak w kontrze do tego stanowiska stanął mec. Hubert Schwarz, reprezentujący PGE GiEK, który wskazał, że winnemu takich wydarzeń mogą być dawne prace górnicze w tym regionie, prowadzone przez stronę niemiecką.
Jednocześnie każda ze stron sporu podkreślała, że niezależnie od wyroku WSA, ten będzie „obarczony olbrzymią odpowiedzialnością”.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Polsat News