Na styczniowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej padł wniosek o podwyżkę stóp procentowych o 200 punktów bazowych. Taka propozycja znalazła uznanie zaledwie jednej z 10 członków gremium, czyli samej wnioskodawczyni Joanny Tyrowicz. Ekonomistka nieprzerwanie od blisko dwóch lat dąży do zacieśnienia polityki pieniężnej w Polsce. Jak dotąd jej wizja nie znalazła poparcia innych członków RPP.
/Piotr Kamionka /Reporter
Jak wynika z raportu opublikowanego przez Narodowy Bank Polski, na styczniowym posiedzeniu RPP padły dwa wnioski o podwyżki stóp procentowych. Pierwszy, zakładający wzrost kosztu pieniądza o 200 pb., poparła jedynie wnioskodawczyni Joanna Tyrowicz. Drugi natomiast, przewidujący podwyżkę stóp procentowych o 25 pb. znalazł uznanie zarówno Tyrowicz, jak i Przemysława Litwiniuka.
RPP jest ciałem kolegialnym, dlatego decyzje podejmowane są większością głosów. W styczniu ostatecznie polskie władze monetarne nie zdecydowały się zmienić stóp procentowych, pozostawiając główną stopę NBP, tj. referencyjną na pułapie 5,75 proc.
Reklama
Taki też poziom jest utrzymywany od październikowego posiedzenia. Przypomnijmy, że ostatnie zmiany w tym zakresie RPP ogłosiła we wrześniu ub.r., obniżając stopy proc. o 75 pb., czym zaskoczyła niemal wszystkich, i właśnie miesiąc później, kiedy to dokonano korekty o 25 pb. w dół.
Natomiast Joanna Tyrowicz, wskazana do RPP przez Senat ubiegłej kadencji, stara się podwyższyć stopy procentowe do poziomu 7,75 proc. Ekonomistka próbowała takie decyzje przegłosować już kilkakrotnie, w tym m.in. we wrześniu, kiedy zabiegała o podwyżkę o 1 pb. (ostatecznie stopy obniżono), czy w październiku o 1,75 pb. Takie wnioski członkini Rady zgłaszała także w czasie posiedzeń na przestrzeni października 2022 r. a lipca 2023 r., kiedy to gremium utrzymywało stopy proc. na niezmienionym poziomie.
Inflacja spada, ale to nie będzie długotrwałe. Stopy procentowe długo nie ulegną zmianie
Podwyżki stóp procentowych pomagają w gospodarce stłumić zbyt wysoką inflację. Potocznie wyższy koszt pieniądza wpływa bowiem na wzrost rat kredytów, ale także analogicznie oddziałuje na oprocentowanie lokat. Natomiast podwyżki opłat przekazywanych bankom ograniczają popyt konsumentów, studząc tym samym produkcję dóbr i usług, natomiast same firmy mające problem z zainteresowaniem klientów muszą obniżyć ceny. Jednocześnie negatywnym skutkiem takiego działania jest spowolnienie gospodarcze.
Patrząc natomiast na obecne otoczenie makroekonomiczne, ekonomiści, a nawet część członków RPP wskazują, że stopy procentowe w najbliższym czasie nie ulegną zmianie. W niektórych prognozach ewentualna obniżka jest przewidywana dopiero w 2025 r.
Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego inflacja konsumencka w styczniu 2024 r. wyniosła w relacji rocznej 3,9 proc. i była najniższa od blisko trzech lat. Jednak taki stan może nie potrwać długo. Choć jeszcze w marcu dynamika wzrostu cen powinna znaleźć się blisko celu NBP, który wynosi 2,5 proc. z możliwym odchyleniem o 1 pkt. proc. w górę lub w dół, tak druga połowa roku może przynieść powrót inflacji na wzrostowe tory. Wpływ na to może mieć przywrócenie pełnej 5-proc. stawki VAT na podstawowe produkty spożywcze oraz częściowe odmrożenie cen energii, które nadal są zbliżone do tych z 2022 roku.
Rezygnacja z cen administrowanych, tj. regulowanych przez rząd wydaje się być jednak konieczna, ponieważ są to rozwiązania kosztowne. Tarcza energetyczna, uchwalona na połowę 2024 r. będzie kosztowała budżet państwa 16,5 mld zł. Natomiast przywrócenie VAT-u na żywność od kwietnia pozwoli zasilić publiczną kasę kwotą 12,5 mld zł. Należy też pamiętać, że tegoroczny deficyt budżetowy jest rekordowo wysoki i może wynieść do 184 mld zł.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL