Iga Świątek idzie jak burza przez turniej w Dosze. Dotarła już do ćwierćfinału, a po ostatnim spotkaniu szczególnie doceniła jedną rzecz.
Iga Świątek wygrała dwie ostatnie edycje turnieju WTA 1000 w Dosze i na tym nie zamierza poprzestawać. W tym roku Polka w dwóch spotkaniach w Qatar Open straciła zaledwie siedem gemów. Najpierw jej wyższość musiała uznać Sorana Cirstea, a następnie Jekaterina Aleksandrowa. Rosjanka postawiła się co prawda w drugim secie, ale w najważniejszych momentach lepsza na korcie była liderka światowego rankingu.
Świątek wniebowzięta, gdy patrzy na trybuny
Po starciu z Aleksandrową Świątek udzielała na korcie krótkiego, tradycyjnego wywiadu. Została zapytana o wiele polskich flag na trybunach w Katarze. Z widowni było słychać gromkie „Iga”, a fani tenisistki spisali się na medal. Świątek nie ukrywała, że jest przeszczęśliwa, gdy widzi takie wsparcie i jednocześnie wróciła wspomnieniami do pierwszych lat seniorskiej kariery.
– Kiedy przyjechałam tutaj po raz pierwszy, to właściwie nikt mnie nie znał. Więc na pewno się tego nie spodziewałam w kolejnych latach. Każdego roku flag jest jednak coraz więcej. Jestem naprawdę wdzięczna za wsparcie. Gdziekolwiek pójdę, przychodzą Polacy. To wręcz niesamowite. Wiem równocześnie, że wielu z nich to kibice, którzy nie są z Polski – podkreśliła Świątek.
Nie skupiała się na kolejnej rywalce
Tuż po swoim spotkaniu w ramach 1/8 finału najlepsza tenisistka świata nie za bardzo chciała się wypowiadać o swojej potencjalnej rywalce. Wtedy jeszcze nie wiedziała, czy trafi na Victorię Azarenkę, czy też Jelenę Ostapenko.
Świątek zapewniła, że nie będzie oglądać meczu tych pań, bo chce się skupić na regeneracji, tak by jak możliwie jak najlepiej być przygotowaną do ćwierćfinału. Tam ostatecznie zmierzy się z Azarenką, która niespodziewanie w rywalizacji z Ostapenko straciła zaledwie trzy gemy. Dotychczas Świątek grała z Białorusinką trzykrotnie i dwa pojedynki wygrała. Początek ich spotkania około godziny 17 polskiego czasu.