Fragmenty raportu wywiadu zagranicznego Estonii dotyczące działalności i struktury właścicielskiej TikToka zawierają szereg nieprawidłowości – oświadczył w rozmowie z PAP rzecznik firmy Piotr Żaczko.
W opublikowanym w tym tygodniu raporcie rocznym wywiadu zagranicznego Estonii oskarżono Chiny o wykorzystywanie technologii do gromadzenia danych wywiadowczych, a wśród zagrożeń wymieniono m.in. popularną aplikację społecznościową TikTok czy inteligentne odkurzacze pochodzące z ChRL.
Estoński raport wywiadu
"TikTok zbiera obszerne informacje o urządzeniu i jego użytkowniku, takie jak kontakty, kalendarz, inne aplikacje, połączenia Wi-Fi i lokalizację. Informacje mogą być przydatne do zbierania danych wywiadowczych, wyłudzeń, a także do cyberataków" – stwierdzono.
W dokumencie napisano też, że "spółka-matka TikToka, ByteDance, jest zarejestrowana na Kajmanach, ale jej faktyczna siedziba znajduje się w Pekinie, gdzie ByteDance zarejestrowało inny podmiot, Douyin Co., pełniący funkcję spółki fasadowej dla podmiotu zarejestrowanego na Kajmanach".
"Doyin jest spółką córką i spółką zależną wobec spółki matki – ByteDance – która sama nie jest zlokalizowana w Chinach i jest nadrzędna względem zarówno Doyin, jak i TikToka, które są od siebie niezależne" – zaznaczył TikTok, odnosząc się do tego fragmentu. Rzecznik Żaczko dodał, że "TikTok nie podlega ponadto chińskiemu prawu".
Estoński wywiad poinformował w raporcie, że "podczas przesłuchania w Kongresie USA dyrektor generalny TikToka Shou Zi Chew wyraźnie potwierdził, że dane gromadzone na całym świecie za pośrednictwem aplikacji są wysyłane do serwisu w Chinach". "To ani nie jest prawda, ani Shou Zi Chew tego nie powiedział" – odpowiedziała PAP firma.
Założenia raportu "pełne bezpodstawnych tez"
TikTok zdementował też sugestie, że chińskie władze mają dostęp do danych gromadzonych przez aplikację. "TikTok nigdy nie dzielił się danymi ani nawet nie był o to pytany przez władze Chin. Gdyby takie pytanie zadano, dane nie zostałyby udostępnione" – podkreślono.
Żaczko ocenił, że przedstawione w raporcie założenia "są oparte na głębokim niezrozumieniu" i zawierają "szereg bezpodstawnych tez". "Zwróciliśmy się do wywiadu Estonii z wyjaśnieniami związanymi ze sformułowaniami zawartymi w raporcie. Zaznaczyliśmy, że jesteśmy do ich dyspozycji, jeśli zajdzie potrzeba wyjaśnienia innych kwestii" – powiedział przedstawiciel TikToka podczas swojej wizyty w Tallinie.
"TikTok odniósł się do sprawy w rozmowie z lokalnymi mediami, które również otrzymały informacje weryfikujące kwestie przedstawione w raporcie" – dodał.
Mówiąc o bezpieczeństwie danych, rozmówca PAP zaznaczył, że "dane użytkowników europejskich są przechowywane na serwerach w USA, Singapurze i Malezji". "Rozpoczął się proces ich migracji na serwery w Dublinie; do końca 2024 roku wszystkie dane klientów europejskich mają spoczywać w trzech centrach danych stworzonych w ramach projektu Clover: dwóch w Irlandii i jednym w Norwegii" – poinformował Żaczko.
"TikTok w ubiegłym roku nawiązał też współpracę z firmą NCC Group, która zajmuje się nadzorem, weryfikacją i kontrolą sposobów przechowywania i procesowania danych klientów. Firma będzie też raportować organom regulacyjnym wszelkie ewentualne incydenty, jak np. próbę nieautoryzowanego dostępu do danych" – przypomniał przedstawiciel platformy.
Z Tallina Jakub Bawołek (PAP)
jbw/ ap/